➫Chapter 1

834 65 46
                                    

- Co ty gadasz?! Nie wierzę...co za podły gnój i menda! - podsumował na zakończenie.Opowiedziałem Mattowi wszystko od początku do końca .

-Wydaje mi się, że to jest jego plan,wiesz nie tylko gnida się mści, ale też chce się mnie pozbyć. Patrz, jeżeli wyślą mnie do ośrodka trudnej młodzieży, to nie będę mógł jechać na mistrzostwa, co nie ?

- No tak.

- No, i wtedy jedno miejsce będzie wolne, prawda?

- No będzie. - chłopak uważnie analizuje moje słowa.

- Wtedy na moje miejsce wejdzie on. Podsumowując, paszczur postanowił pozbyć się konkurencji- czyli mnie- po raz kolejny grając bardzo nie czysto.- Przedstawiłem moją genialną teorię.

- To ma sens, ale nie rozumiem dyrektora i twoich rodziców. Dlaczego od razu chcą wysłać Cię do zaboru? Przynajmniej rok cię nie będzie, a może i nawet dłużej...Poza tym, nigdy nie zrobiłeś nic takiego, żeby od razu cię tam wysłać. Nie masz żadnych uwag ani bójek na koncie. - Stwierdził z przekonaniem, a ja udawałem, że coś ciekawego leży na ziemi.

-Dylan?- zagadał zaniepokojony.

-O patrz! ładny kamyk prawda? Tak świeci i ma te no... krągłości! Tak krągłości. - krągłości...taa od kiedy kamień ma kurwa krągłości O'brien?
-Przyznaj, zazdrościsz mu.Też byś chciał takie mieć,humm? - wypaliłem nagle.
Matt popatrzył na mnie jak na debila.

- Co? Co ty gadasz... - zaczął spokojnie.
- Wracając...nie masz nic na "koncie" prawda Dylan? - zapytał jeszcze spokojnie.

-Prawda?-mocno zaakcentował ostatnie słowo.

- No heh, jakby ci to powiedzieć... Mam kilka uwag i nie raz wdałem się w bójkę z paszczurem, czy innymi cwaniakami. - W tym oaza spokoju zwana Matthewem Dallasem zamieniła się w wulkan pod tytułem Dallas eksplded.

- Ja pierdole No! Co ty sobie wyobrażasz?Nie ma mnie parę miesięcy, a ty już zdążyłeś sobie narobić kłopotów! Wiesz czasem co to odpowiedzialność? -spytał a ja westchnąłem ciężko.
- Przepraszam,że się unoszę...ale no.Hallo,no!

-Odezwał się kurwa...Pilny uczeń od siedmiu boleści z perfekcyjną frekwencją. - dogryzłem przypominając mu o tym,że jeżeli opuści jeszcze parę godzin lekcyjnych to wychowawczyni poda jego przypadek do sądu i wtedy będzie rozmyślał nad odpowiedzialnością.

-Dobra...nie ważne,ile tego masz?-spytał ponownie wracając do mnie.

- No razem, będzie gdzieś tak z piętnaście uwag za przeklinanie do nauczycieli, a jeśli chodzi o bójki to tak około dziesięć? Ale to nic! -od razu powiedziałem chcąc załagodzić sytuację .

-NIC? Stary... to nie jest nic.,musisz się pilnować ,rozumiesz?
Od teraz masz zakaz przeklinania do nauczycieli, wchodzenia w konwersację z paszczurem, a nawet patrzenia na niego,jasne? Już nie wspomnę,że masz go nie tykać, dopóki sytuacja się nie wyprostuje, zrozumiano?- postawił mi zasady. Świetnie! mi zabronił przeklinać a sam będzie napierdalał przekleństwami jak Zeus piorunami.

-Ale Matt...- nie dał mi skończyć.

- Nie! Żadnych "ale" do cholery. Nie mogą cię tam wysłać, wiesz o tym, prawda? Wszystko, dosłownie wszystko wtedy pójdzie się walić. - złapał mnie za ramiona, po czym popatrzył prosto w oczy.
- Nie możesz do tego dopuścić ,jasne? obiecaj mi to.

- Masz rację...nie mogę tego zjebać. Postaram się, ale pilnuj mnie, bo mam taką ochotę przyjebać paszczurowi Srejkenowii, że aż mnie skręca w środku. To tak jakbyś w ciąży miał ochotę na lody i frytki w jednym momencie,ale nie możesz zjeść takiego połączenia,bo będziesz rzygać!

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Where stories live. Discover now