➫Chapter 23

454 40 44
                                    

Perspektywa Matthew

Po całym zdarzeniu, które odpierdolił ten kretyn stwierdziłem,że pójdę do Minho, bo nie mam najmniejszej ochoty siedzieć z Dylanem w jednym pokoju.

-Jezuuuuuu.-jęknął Azjata zakrywając sobie głowę kocem.

-Co jest?-spytałem kładąc się na łóżko Thomasa.

-Łeb mi pęka i jestem zmęczony.- zaczął narzekać co z kolei jest denerwujące.

-To idź spać japierdole, problem masz.- odpowiedziałem wywracając do tego oczami.

Przez kolejne parę minut trwała pomiędzy nami cisza.

-W końcu cisza...-powiedział rozmarzonym głosem. Znowu wykręciłem oczami, bo Minho zaczyna mnie wkurwiać ładnie mówiąc.

Jego wymarzona cisza nie trwała długo,bo dosłownie sekundę potem rozległo się pukanie do drzwi.

-KURWA MAĆ!-krzyknął zły zakrywając całą głowę kocykiem.

-A nie no spoko jasne,że otworze nie musisz fatygować swojej tłustej dupy.- mruknąłem sarkastycznie, po czym wstałem, żeby otworzyć drzwi.

Kiedy je otworzyłem zobaczyłem po drugiej stronie uśmiechającego się pięknie blondyna z jedną różą w ręce.

Gorąco podskoczyło mi do góry już wtedy kiedy zobaczyłem chłopaka za drzwiami, bo no...namieszał mi w głowie i nie mogę o nim myśleć,ale kiedy zauważyłem,że trzyma róże w ręce i uśmiecha się do mnie gorąco podskoczyło jeszcze bardziej.
Zaraz się roztopie! I to dosłownie!

-Hej Matty.- powiedział niskim kuszącym głosem,po czym pocałował mnie w policzek.
-Słyszałem,że przebywasz u tego zjebanego chinola,więc przyszedłem cię uratować od nudy.- zaśmiał się na co parsknąłem śmiechem.

-Hej.- odpowiedziałem cicho starając się nie rumienić.

-Proszę księżniczko.- powiedział po czym wystawił w moją stronę różę.
Chwilę tak patrzałem z błyszczącymi oczami na różę to na Nialla i tak z parę sekund dopóki się nie ogarnąłem i nie ogarnąłem,że jest to jednak dla mnie.

-D-dziękuje...jest śliczna.-uśmiechnąłem się pod nosem zaczynając wąchać kwiatka.
-Za co to?- zapytałem czując jak łzy radości zaczynają zbierać mi się w oczach.

-Za to,że jesteś.-wzruszył niewinnie ramionami.
-Zasłużyłeś na nią. Jesteś cudowny,więc chce ci to jakoś pokazać.-dodał na co jedna łza spłynęła po moim policzku.

W końcu ktoś mnie docenił...nie to co Dylan.
Wiecznie nie zadowolony mimo,że robię wszystko tak,żeby mu było dobrze.

-Ojej...-mruknąłem ścierając łze rękawem.

-Ale nie płacz słońce.- zaśmiał się podchodząc do mnie. Delikatnie zabrał kwiat z mojej ręki i odłożył go na szafkę,a potem przytulił mnie do siebie.
-Wiem,że ci teraz ciężko,bo pokłóciłeś się z Dylanem...ale chce żebyś wiedział,że tu jestem.- dodał na co pociągnąłem nosem.

-Jesteś kochany.-wyznałem mocniej go obejmując w pasie.

-Niesamowite...wielki,pewny siebie,wredny pan Dallas się rozkleił i powiedział,że najbardziej irytująca osoba na świecie jest kochana....co się stało?- zażartował sobie na co parsknąłem śmiechem i walnąłem go delikatnie w ramię.

-Głupek...

-EKHEM! JA TU JESTEM!- wtrącił się Lee.
-Poza tym... Niall. Czego.Kurwa.chcesz ??- zapytał akcentując rozdrażniony każde słowo.

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Where stories live. Discover now