➫Chapter 30

307 28 23
                                    

Perspektywa Dylan

-Czyli podsumowując . - Dallas zaczął chodzić w tą i w tamtą trzymając palce na brodzie oraz  intensywnie nad tym rozmyślając.

-Dzieje się tu coś dziwnego i nikt nie zaprzeczy...Dziwne przejścia,pokój gwałtu i tortur,nagrania...coś opętało Thomasa,coś zamknęło Nialla za drzwiami, Henry jest psychopatą,który więzi dzieciaki wmawiając im,że to ośrodek wychowawczy. Wszystko jest tu ładne dla zmyłki. Jednym słowem trzeba się stąd wydostać i spierdalać jak najdalej. -wytłumaczył Matthew.

-Tsa...- odpowiedziałem krótko.

-Dodając.
-Trzeba się dowiedzieć jak odbezpieczyć bramę, jak ewakuować stąd dzieciaki i znaleźć im inny ośrodek, bo nie będą miały gdzie mieszkać. - zaczął chodzić nerwowym krokiem.

-Nom.-znowu odpowiedziałem krótko wkurwiając tym chłopaka.

-Japierdole...zginiemy!-wyrzucił ręce w górę ,zaraz kładąc je na czole.

-Skoro tak twierdzisz.-wzruszyłem ramionami.

-I po chuj ja wracałem z rodzicami do domu...mogłem jeszcze grzecznie siedzieć z nim parę tygodni w Polsce.- parsknąłem śmiechem,bo rzeczywiście mógł.

-Mogłeś,ale masz za dobre serduszko i jesteś wspaniałym przyjacielem.- wytłumaczyłem mu na co uśmiechnął się  ciepło.

-Może...w sumie nie miałbym teraz chłopaka...KTÓRY SIEDZI ZAMKNIĘTY PO DRUGIEJ STRONIE A JA STOJĘ TU BEZ CZYNNIE NIE WIEDZĄC CO ROBIĆ!- zaczął krzyczeć załamany.

-KURWA MAĆ! NIENAWIDZE TEGO OŚRODKA!- podszedł do drzwi i zaczął krzyczeć.

-HORAN! SKARBIE WYCIĄGNĘ CIĘ STAMTDĄ OBIECUJE!- wykręciłem oczami i westchnąłem zerkając na mojego skarba, który zmęczony zasnął. Westchnąłem głośno przy czym słabo się uśmiechnąłem. Moja biedna kruszynka...nie wiem co mu zrobili, nie wiem kto mu to zrobił, ale wiem, że pożałuje.

Perspektywa Niall

Stałem pod ścianą z jakieś...nie całe dwie minuty,bo więcej nie wytrzymałem. Zgłodniałem i nie będę tam stać bez czynnie. Oni nie wiedzą jak to otworzyć,więc mam czas. Jedyna osoba, która byłaby w stanie to otworzyć to Thomas,ale on zaniemógł.

Wracając. Zszedłem na dół krętymi schodami po omacku.
Niestety ta wstrętna piwnica czy co to tam jest mieści nie przyjemnie wspomnienia związane ze mną...jakby, byłem w tym pokoju? mają mój filmiki, który w dodatku znalazł Matt przez co zrobiło mi się strasznie głupio i pierwszy raz od nie pamiętnych czasów zacząłem płakać...Nie lubię tego robić ,nawet bardzo, bo nie mam nikogo kto mnie pocieszy...kto mnie przytuli...kto mi doradzi kiedy będę płakać. Jednym słowem nikt mi wtedy nie pomoże a jedynie wyśmieje, co zawsze uświadamia mi, że jestem sam...i że jestem pośmiewiskiem.

Ten jedyny pierwszy raz miałem przy sobie Matta...Matta, na którego czekałem tyle czasu. On jest jedyną osobą, do której mogę bez karnie, w każdym momencie się przytulić. Za to głównie go kocham. Za to, że jest...za to, że mnie kocha, co daje naprawdę dużo. Świadomość, że ktoś cię kocha jest cudna.

Wracając do mojej akcji poszukiwania jedzenia. Kiedy znalazłem się na dole zacząłem się rozglądać dookoła. Chodziłem obok pułek, dotykałem wszystkiego i grzebałem w każdej szafce.

-Nosz kurwa, musi tu coś być do chuja.- powiedziałem do siebie.
kiedy chciałem otworzyć jedną pułeczke ,była zamknięta. Ciekawy zacząłem nią poruszać i usłyszałem paczkę ciasteczek.

-YYY! CIASTKA!- krzyknąłem, po czym zacząłem szarpać szafką tak mocno i długo, że wyjebało w niej zamek, dzięki czemu się otworzyła. Jak zajrzałem do środka rzeczywiście były tam ciastka.

-Wiedziałem.- mruknąłem zadowolony zabierając opakowanie i od razu je otwierając. Oprócz ciastek znalazłem jeszcze jakiś malutki pilocik. Wzruszyłem ramionami ,schowałem go do kieszeni,a potem ruszyłem pod drzwi, które mam nadzieje, że są otwarte, bo zimno się robi.

Ponownie zacząłem się wspinać po stromych stopniach do góry. Niestety przejście ciągle było zamknięte. Stanąłem więc przed nim ,wepchałem do buzi z trzy ciastka naraz- przez co wyglądam jak chomik - i wyciągnąłem z kieszeni ten pilocik. Zacząłem z nudów klikać wszystkie guziczki na raz a po chwili przejście się otworzyło. Zaskoczony podniosłem wzrok do góry a tam zobaczyłem jak Minho, Dylan i Matt patrzą się na mnie.

-Co?- burknąłem z pełną buzią, z której wysypywały się okruszki.

-Niall!- krzyknął zaskoczony, przerażony, ale też zadowolony Matt.
-Ty obżartuchu! Wypluj to! nawet nie wiesz, czy to jest świeże i nie zatrute!- zaczął mnie upominać zbliżając się w moją stronę. Chłopak od razu przytulił mnie mocno zgarniając mnie w swoje ramiona.

-Strasznie się o ciebie bałem.- szepnął mi do ucha i pocałował w głowę, dalej mocno mnie przytulając .

-Matt'y, ja wiem, ja wiem, ale dusisz.- stwierdziłem uśmiechając się pod nosem.

O tym mówiłem...kocha mnie, martwi się...jestem komuś potrzebny... to jest to czego mi brakowało.

-Wybacz, ale ughh już nigdy więcej nie będziesz wychodził nigdzie ostatni.- oznajmił na co się zaśmiałem.

-Ciastko?- zaproponowałem reszcie wylizując palce.

-Nie, dzięki.- powiedział Dylan siedząc przy Thomasie, który śpi. Szatyn ściska delikatnie jego dłoń i nie spuszcza z niego wzroku.
-Oooo martwisz się, jak słodko.- pokazałem mu w powietrzu serduszko ułożone z dłoni. Dylan zaśmiał się ,a zaraz potem zamiast widzieć O'Briena widziałem Dallasa, który wpierdzielił mi się w kadr.

-No chodź do mnie słońce.- po prosił chwytając mnie pod nogi, dzięki czemu wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko, zaraz od razu nade mną zawisł.

-No co ty Matt'y? tak przy wszystkich?- zażartowałem sobie.

-Bleee.- usłyszeliśmy Minho i zgodnie wystawiliśmy mu środkowy palec, po czym zaczęliśmy się całować.  Delikatnie i bez pośpiechu nasze wargi ocierały się o sobie...z miłością każdy pocałunek był przekazywany. Mogłoby to dłużej trwać gdyby nie fakt ,że Thomas się obudził.

-Ej,ej ,ej,ej Tommy się budzi!-oznajmił O'brien ,na co oderwaliśmy się od siebie spojrzeliśmy sobie w oczy i szybko podeszliśmy do blondyna i szatyna.

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Where stories live. Discover now