➫Chapter 22

419 46 68
                                    

Witam wszystkich! Przepraszam bardzo, że nie było wczoraj rozdziału ale miałam  problem ponieważ wattpad usunął mi to opowiadanie. Nasz częście  pisałam do nich i dzięki pewnej osobie wszytko się udało i odzyskałam moje ff. No a teraz daje wam rozdział i miłego czytania! ❤️❤️❤️

Perspektywa Dylan

-Dzień dobry.

-O kurwa...-powtórzyłem i obróciłem głowę w stronę Thomasa otwierając przy tym szeroko oczy.

Bez głośnie powiedziałem "pomocy" na co on jedynie wzruszył ramionami.

Zacisnąłem usta w wąską kreskę przy czym przeklnąłem w myślach.

Po wzięciu paru głębokich oddechów odwróciłem się twarzą do dyrektora uśmiechając przy tym sztucznie.

-Henryyyy! -rzekłem niby uradowany.

Chwyciłem się klamki i zacząłem na niej kołysać do tego posłałem mu minę niewinnego szczeniaka.

-Co pana sprowadza?- zacząłem niewinnie.

-Siema Dylan! musimy sobie pogadamy ziomuś.-powiedział wchodząc  do środka bez żadnego pozwolenia.

Ponownie przeklnąłem,ale mimo wszystko zamknąłem drzwi po czym klasnąłem "wesoło" w ręce.

-Nooo...to powiesz pan o co w końcu chodzi?

-Dylan... ty dobrze wiesz o co chodzi nasz ukochany tancerzu.-odpowiedział zdenerwowany.

-Nieee mam pojęcia o czym pan mówi.- skłamałem ponownie.

-O! Thomas! Witam!-pomachał do mojej kruszynki,która siedzi spokojnie na łóżku i patrzy na niego jak na ostatniego idiotę.

-Em... dzień dobry Henry?-zmieszany także odmachał.

-Dobra wracając...- zaczął,ale nie dałem mu skończyć.

-Henry,jak tam Harry? a może i nawet larry?- zapytałem zmieniając temat na jego ulubiony.

-Zarąbiście! mają się dobrze ,a ich związek kwitnie.-usiadł wygodnie na łóżku zakładając nogę na nogę.

-Yhm, to świetnie! kibicuje im, wie pan...-zmierzył mnie wzrokiem.
-Znaczy wiesz Henry... - kiedy się poprawiłem posłał mi wymuszony uśmiech.
- Ziam to też dobre dupy.-dodałem stwierdzając fakt tym zajmując czas.

-Aaa no dobre,dobre, bardzo dobre.-przyznał mi rację przyglądając się w lusterku i oblizując sobie rękę następnie gładząc nią włosy.

Teraz wygląda jak drakula z ulizanymi do tyłu włosami,które się całe świecą.
Zaraz rzygnę jak nie przestanie.

-Ale nie przyszedłem tutaj rozmawiać na tak ważne tematy jak związek larrego i ziama.
-Przyszedłem ci powiedzieć,że dzięki tobie pół ośrodka się zbuntowało,więc psychole są na wolności. - oskarżył mnie o coś o czym nawet pojęcia nie miałem.

-Naprawdę? nie wiem...-zacząłem chcąc się wytłumaczyć, ale Harrington mi przeszkodził.

-TAK!- wrzasnął na co się wystraszyłem tak jak Thomas.
-Chcą być tacy jak ty! -wstał i szturchnął mnie palcem w ramię.
-Mówią ,że pokazałeś im co to znaczy wolność i myślą,że teraz mogą sobie robić co chcą ,gdzie chcą i kiedy chcą!Czy ty masz pojęcia co ty zrobiłeś?

-Nie, ja naprawdę nie wiedziałem...- odsunąłem się troszkę do tyłu.

-Oczywiście,że nie wiedziałeś! Skąd mogłeś wiedzieć, prawda?-zaczął ironicznie.
-Na coś te pierdolone zasady tutaj są! Złamałeś jedną z nich, najważniejszą przez co teraz mam zapierdol na głowie! Rozpętałeś tutaj armagedon rozumiesz? teraz uważają ,że nie ma zasad! Wiesz co teraz będzie się działo? w miejscu gdzie psychopaci, gwałciciele, mordercy oraz samobójce szaleją na zewnątrz?! Po wychodzili z zamknięć! z izolatek! Przez ciebie będzie tutaj istne piekło.

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Où les histoires vivent. Découvrez maintenant