➫Chapter 4

560 65 36
                                    

Perspektywa Dylan

-Szczerze mówiąc nie wyglądacie na kogoś z problemem, a przynajmniej Matt. - Thomas posłał mi wredny uśmieszek podczas marszu.

-Uznam to za komplement. - powiedziałem, na co chłopacy się zaśmiali.

- Nie ma problemu. Po prostu ktoś w nas coś wrobił, a my denerwując się pogorszyliśmy sytuację. - wyjaśnił mu Dallas.

- Oo... To współczuję, bo to miejsce może was trochę zniszczyć psychicznie.-stwierdził jak gdyby nigdy nic.

- Jakiś ty szczery Thomas. - stwierdziłem marszcząc brwi.

-Uznam to za komplement. - puścił do mnie oczka na co się uśmiechnąłem, bo wykorzystał mój tekst przed chwilą.

-Matt? - zagadał do niego blondyn.

-Nom?

-Co zrobiłeś, że tu jesteś? - walnął po prostu z mostu. Jaki on bez pośredni...

-Wyzwałem dyrektora, od kurwy, zboczeńców i takie tam... Nie wnikajmy głębiej, powiedzmy tylko, że zrobiłem to dla Dylana. Nie zostawiłbym go w takiej samej sytuacji samego. Martwię się o niego także... Wolałem być tu z nim niż tam bez niego. - powiedział w skrócie, a ja ucieszyłem się w duchu, że aż tak bardziej się dla mnie poświęcił. Muszę mu to kiedyś wynagrodzić.

-To urocze... Zazdroszczę Ci Dylan. Fajnie mieć takiego przyjaciela jak Matt. - oznajmił smutno blondyn. Zrobiło mi się go nagle dziwnie szkoda.

-Tak... Jest najlepszy. - dodałem uśmiechając się do Dallas'a,który to odwzajemnił.

-Oj Dylan, bo jeszcze się zarumienię. - zażartował sobie jak zawsze Matthew.

-Ej... Mam takie dziwne, nie grzeczne i nie na miejscu pytanie. - zaczął Thomas.

-Pytaj śmiało.- Powiedziałem pewnie. Nadal mi dziwnie i głupio, że blondyn zazdrości mi Matthew'a.

-To... No... Ten...jesteście parą? - Zapytał a mnie wbiło w ziemię popatrzałem na blondyna z szokiem wymalowanym na twarzy , a Matt zaczął ksztusić się powietrzem.
Szczerze tego się kurwa nie spodziewałem .

-Czyli jednak nie powinienem był pytać? - na jego twarzy pojawił się smutek, który ma na tychmiast zniknąć! Ani trochę mu nie pasuje...

-Nie spokojnie, nie smuć się. Wszystko jest okej, tylko nie spodziewaliśmy się takiego pytania.Zaskoczyłeś nas Thomas.- Posłałem mu uśmiech kiedy na mnie spojrzał.

-Tommy. - wypalił nagle.

-Co? - spytałem, bo nie za bardzo zrozumiałem.

- Mów mi Tommy.-Soł... Okej, to wcale nie jest dziwne.

-Och... Okej? więc nie przejmuj się tym Tommy.-powiedziałem jak chciał,na co jego uśmiech stał sie szerszy a oczy zaświeciły się przez moment.

-Czyli przez wasze reakcje mam rozumieć ,że nie jesteście razem ?-Kontynuował dalej.

-Yep-przytaknąłem.

-Jesteśmy tylko najlepszymi przyjaciółmi i zachowujemy się bardziej jak rodzeństwo. Jestem w stanie się za niego poświęcić, bo jest dla mnie ważny. - dodał Matt wzruszając ramionami wpierniczajac się w moją konwersacje z Thomasem.

-Rozumiem, jesteś bardzo opiekuńczy... To jest urocze, lubię Cię Matt. - stwierdził blondyn a ja oburzyłem się faktem, że mi tego nie powiedział.Też bym chciał usłyszeć miłe słówka!

-Oooo dziękuję.

-"ooo dziękuję" bleee.-Powtórzyłem cicho,przedrzeźniając przyjaciela, do tego wykręcając oczami od niechcenia.

-Co tam szepczesz Dylan?-spytał Matthew perfidnie się uśmiechając.

-Nic,a co? -powiedziałem,żeby spławić chłopaka.
-Tommy,pogadajmy o Tobie.- zwróciłem się do blondyna przy okazji zmieniając na ciekawszy.
-Jak długo tu jesteś i co zrobiłeś?- spytałem co zaciekawił też i Dallas'a.

-Wiecie... Nie chcę o tym rozmawiać,a przynajmniej nie teraz.- odpowiedział bez namiętnie.Czyli coś grubego od jebał i ja się dowiem co.

-Jasne,jak będziesz chciał pogadać,to wpadaj.- zaproponowałem blondynowi,przez co Matt popatrzał na mnie marszcząc brwi.
-No co? tak tylko mówię. - wzruszyłem ramionami. Chcę się dowiedzieć,dlaczego tu jest,wygląda tak bardzo niewinnie...Jezu! A co jeżeli ktoś go zgwałcił?! przecież tu są te różne oddziały!

-Mogę zapytać tylko na jakim jesteś oddziale?-spytał Matt.

-„C".-odpowiedział przez co otworzyłem szeroko buzię. To ten co my! ale przecież to jest agresja i zachowanie...Przecież,to truchełko nie może być groźne a zwłaszcza nie wychowane.

-Jesteśmy. - Oznajmił blondyn. Stanęliśmy przed drzwiami a ja po raz kolejny się zdziwiłem.Co tak szybko doszliśmy? Menda mnie zagadała i nie zapamiętałem drogi...

-Dzięki. - Powiedziałem w tym samym czasie co Matt. Zmierzyłem go wzrokiem,ale zaraz się zaśmialiśmy.

- Nie ma za co. -posłał nam niewinny uśmieszek.
-Poczekam tu na was,okej?

-Spoko,za parę minut wrócimy.-odpowiedziałem za nas obu ,po czym zapukałem do drzwi.

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Where stories live. Discover now