➫Chapter 2

660 60 19
                                    

Teraz

-Dylan?Co się do cholery jasnej stało?! - spytał zdenerwowany przyjaciel,który jak tylko znalazł się blisko mnie chwycił moje ramiona.

-Ja...nie wiem, to przez te emocje! Theo...on zrobił to specjalnie, sprowokował mnie, ale przysięgam, nie uderzyłem go! - zacząłem się tłumaczyć, próbując opanować drżący głos.

-Spokojnie,wierzę ci.- powiedział .
-Tylko...co teraz?- zapytał patrząc na mnie zaniepokojonym wzrokiem.

-Jadę do ośrodka... -oznajmiłem krótko, próbując utrzymać nie wzruszony wyraz twarzy.

-Kurwa!- puścił moje ramiona i przejechał dłonią po twarzy a tą drugą ułożył na swoim biodrze. Westchnął głośno nie wiedząc co robić.
- Mówiłem ci ,żebyś nic głupiego nie robił...czy o tak wiele prosiłem?-zadał kolejne pytania,a ja pokiwałem głową na "nie". Matthew ponownie westchnął i przytulił mnie do siebie.

-Zawiodłem Dallas...Jesteś zły,dyrektor jest zły, moja mama będzie wściekła, nie będę mógł już tańczyć...rozumiesz? to wszystko to jakaś katastrofa. Ja...ja nie wiem co robić.-Wymamarotałem w jego ramię.Pierwszy raz w życiu poczułem w sobie tak wielką bezradność.

- Ej,nie jestem zły...po prostu się martwię. Wiem,że emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem,tak? Wiem też, że teraz nie wiesz co się dzieje, nie wiesz co zrobić,jesteś zły, smutny i przerażony...ale to wszystko jest normalne. Za niedługo ochłoniesz ,a wtedy będziesz mógł racjonalnie myśleć.-odsunął mnie od siebie,żeby spojrzeć na mnie.
-Chcesz się zemścić na paszczurze,prawda?-pokiwałem ochoczo głową
-Wiesz? Pomogę Ci,na prawdę ci pomogę,rozrobimy gnojka na kawałki.-uśmiechnąłem się widząc tą scenę w głowie.

-Nie wiem co Ci powiedział, co zrobił, ale wiem, że to nie pierwszy raz,więc należy mu się wpierdol.- kontynuował coraz bardziej poprawiając mi humor.|
Nie wiem, co takiego magicznego jest w słowach Matta,ale zawsze czuję się lepiej.

-Podoba mi się ten pomysł.
-Mów dalej.-dodałem parskając śmiechem.

-Hah! super, więc teraz chodź ,pójdziemy do dyrektora, pogadamy z nim, może jakoś przekonamy go do zmiany decyzji.- pokiwałem jedynie głową.

Ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę gabinetu "łysej orki". To jedno z określeń na dyrektora,które uczniowie mu wymyślili. Jedno z wielu dla ścisłości.
▄▀▄▀ ♡▀▄▀▄ 
W tym momencie stoimy przed drzwiami gabinetu.
Matthew chciał zapukać jak na człowieka przystało, lecz go wyprzedziłem i szarpnąłem drzwiami z taką siłą,że odbiły się z głośnym hukiem od ściany.

Dyrcio przestraszył się i pod skoczył na krześle. Szkoda, że się nie wyjebał...uśmiechnąłem się wrednie na ten pomysł,który byłby idealnym widokiem.

Matt chrząknął ,wbił mi łokcia w żebro i wysłał mordercze spojrzenie . Wzruszyłem jedynie ramionami i nie przestawałem się uśmiechać.

-Dylan! szata...dziecko!- zaczął na co posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie.
-Nie wiesz,że się puka?!- dodał,a ja wykręciłem oczami. Znowu mu coś nie pasuje,no japierdole.

- Eee...ta, ta, ja tylko na chwilę pogadać z Panem.- oznajmiłem krótko i spojrzałem na niego jakbym miał się zaraz z rzygać. Oczywiście nie uszło to uwadze Dallas'a.

-O'brien kurwa.- syknął cicho przez zęby.

-Sprężaj się, nie mam czasu,muszę wysłać twoje papiery do nowej szkoły. - chrząknąłem wkurzony sztucznie się uśmiechając.

-Coś mi się zadaje kochany Panie dyrektorze,że nie będzie Pan musiał.-mężczyzna podniósł wzrok z nad papierów.
-Otóż ,chciałbym...-nie dokończyłem,ponieważ wredny kutas wjebał mi się w zdanie.

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Where stories live. Discover now