➫Chapter 8

544 55 43
                                    

Perspektywa Matthew

Zachciało mi się siku...dlatego korzystając z sytuacji,że Dylan i Thomas drą na siebie japy poszedłem,nie zauważony. Zostawiłem ich samych hehe ciekawe co robią...albo co zrobią .
Szczerze z całego serduszka shipuję ich. Widać,że od razu wpadli sobie w oko.
Teraz tylko ja zostaję forever alone...

Poużalam się nad sobą jak znajdę łazienkę.
Teraz tylko gdzie ona była...Kurwa!nie pamiętam.
To chyba było od stołówki prosto,korytarz w lewo,na końcu korytarzu w prawo.AlboNie...to chyba droga do biblioteki.
W takim razie do łazienki było od stołówki prosto, korytarz w prawo,na końcu korytarzu w lewo.
Masakra, tu wszystko jest takie wielkie i pokręcone,ale przyznam,że bardzo tu ładnie i przytulnie.
Szczerze myślałem,że to będzie jakaś dziura z podłogą i ławką do spania,a tu proszę,taka niespodzianka.

Na początku zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem robiąc sobie specjalnie kłopoty i wkopując się tutaj...ale w końcu nie mogłem zostawić Dylana,jestem pewien,że beze mnie narobiłby sobie jeszcze więcej kłopotów .

Nie jestem tylko jego przyjacielem,ale także przysłowiowym bratem. Kiedy Dylanowi zabrakło tego prawdziwego brata,postanowiłem robić wszystko,żeby nie odczuwał tak mocno straty. Oczywiście nigdy nie będę Davidem...ale staram się jak mogę,żeby codziennie był uśmiechnięty.

Skręciłem w prawo na końcu korytarzu i nie ma kibla kurwa! Są jakieś drzwi,które nie wiem gdzie prowadzą! Wkurzony zacząłem się cofać do tyłu ciągle na nie patrząc.

-Ał!- syknąłem z bólu,kiedy zderzyłem się z kimś głową  i dodatkowo jej tyłem walnąłem o ścianę.

-Kurwa mać,jak łazisz! Prawie mi frytka wypadła!- zaczął wrzeszczeć na mnie jakiś blondyn z niebieskimi jak ocean oczami. Zderzyliśmy się głowami a go bardziej obchodzi jedzenie?! Co za typ...no chyba,że...

-Spoko,nic mi nie jest dzięki,że pytasz.-wykręciłem zirytowany oczami.

-Ty we mnie wchodzisz i jeszcze chcesz,żebym pytał czy wszystko w porządku?- zapytał patrząc na mnie i wcinając do tego frytka.

-Tego kurwa wymaga kultura.- powiedziałem wkurwiony.

-Kultu co?- zaczął się nie wiadomo z czego śmiać. Uniosłem jedną brew do góry patrząc na niego z bardzo chamskim wyrazem twarzy.

-Która grupa?- spytałem go zakładając ręce na piersi.

-Orh jedzenie,a co?- zażartował znowu się śmiejąc. Zacisnąłem usta w wąską kreskę.

-Wkurwiasz mnie Horan.-chłopak przestał się śmiać i spojrzał na mnie podejrzliwie. Uśmiechnąłem się do niego z wyższością. Jestem tak kurewsko dumny z siebie,że słuchałem wtedy Thomasa na stołówce.

-Widzę,że jestem rozpoznawalny wśród nowych.- wpakował do buzi ostatnią frytkę i przeleciał mnie wzrokiem od głowy do stóp.

-Nie ładnie zaklepywać sobie miejsce na stołówce Niall.- powiedziałem przybierając bitch face.

-Robię co chcę ,nie żyje według zasad.- powiedział także zakładając ręce na piersi.

-Łatwo się skapnąć.- chłopak posłał mi uśmiech.

-D.-odpowiedział nagle a mnie zszokowało.

-D? myślałem,że C...bardziej ci pasuje.- stwierdziłem przez co się zaśmiał.

-No widzisz,pozory mylą.-posłał mi uśmiech.

-Tsa...-odpowiedziałem i oderwałem plecy od ściany,żeby ruszyć przed siebie.
-Pa!- rzuciłem i poszedłem prosto nie wiedząc gdzie iść. ( dop od aut.Patrz gif u góry tak wgl kocham ten gif>)

-No weź! Chyba sobie teraz nie pójdziesz!- zaczepił mnie blondyn dobiegając do mnie.

-Czemu nie?- odpowiedziałem idąc przed siebie.

-Nie wiesz dokąd iść.- uśmiechnął się,więc stanąłem w miejscu.

-Co z tego? -zapytałem.

-Mogę ci pomóc znaleźć drogę,znam ten gamach jak własną kieszeń.- wypiął dumnie klatkę piersiową do przodu. Parsknąłem śmiechem.

-Poradzę sobie.- ominąłem go i skręciłem w bok.

-Nie daj się prosić...-zatrzymał się na chwilę ,bo nie wie jak mam na imię.

-Matthew.-podpowiedziałem mu.

-Nie daj się prosić Matt'y.- zaczął patrzeć na mnie błagalnym wzrokiem.

-A chętnie posłucham jak prosisz.-stanąłem i po raz kolejny perfidnie się uśmiechnąłem.

-Jesteś gruba C,prawda?- zapytał a ja pokiwałem głową.
-Właśnie widać.-otworzyłem szerzej usta w ramach obrazy.

-Teraz pokaże Ci moc grupy C.-powiedziałem po czym podszedłem do niego stając z nim twarzą w twarz.

-Uderzysz mnie?-spytał ani trochę się nie bojąc.

-Może.-odpowiedziałem unosząc kącik ust w górę.

-Spoko,chcesz to bij.- odpowiedział dając mi wolną rękę.

-Tak po prostu?- spytałem dla jasności. On jedynie pokiwał głową uśmiechając się pod nosem.
-Nie. -powiedziałem krótko domyślając się o co mu chodzi.
-Wiem,że są zasady "żadnych bójek".- jego uśmiech zmalał.
-Nie dam się wkopać Horan.- powiedziałem posyłając mu uśmiech,przy którym zeskanowałem jego buzię. Ma błękitne,błyszczące oczy, jasne blond włosy i piękny uśmiech.

-Ajj szkoda.-udawał załamanego.
-Kiedyś mi się uda.- puścił mi oczko,po czym odszedł mi w nieznaną stronę.

Stałem tam przez chwilę pod ścianą nie chcąc dać wygrać  blondynowi. Jednak mój pęcherz dał o sobie przypomnieć,więc postanowiłem do gonić go zanim mi zniknie z pola widzenia.

-Niall !-krzyknąłem zatrzymując chłopaka.

-Czyżbym był ci potrzebny?- spytał śmiejąc się przy tym. Jęknąłem niezadowolony.

-Prowadź do toalety.- westchnąłem.

-Jasna sprawa Panie jestem bossem grupy C.- ponownie puścił mi oczko przez co ścisnąłem usta w wąską kreskę.

-Irytujesz mnie tym swoim śmiechem.-powiedziałem szczerze kiedy zaczął się śmiać.

-Sprawię,że go pokochasz.- stwierdził przez co zostałem skołowany. Czy to był...czy to był tekst na podryw?
-Jesteś mądry Matt'y nie udawaj,że nie wiesz o co chodzi.- klepnął mnie w tyłek.

-Nie rozpędzaj się tak Horan.- ostrzegłem go ale tylko się zaśmiał.
-Nie wkurwiaj mnie Niall.-dodałem. Chłopak,żeby zrobić mi na złość zaśmiał się jeszcze głośniej.
-Prowadź do kibla.- poddałem się. Teraz muszę słuchać jego śmiechu.

-Twoje życzenie mym rozkazem skarbie.- skłonił się nisko. Wkurwiony zacząłem iść za nim.Gdyby tylko nie chciało mi się sikać...

ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ѕιę zмιenι♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz