W końcu się uda

3.8K 266 371
                                    

Kirishima obudził się z krzykiem. Był przerażony i ze strachem w oczach zaczął obserwować otoczenie, w którym obecnie się znajdował. Niemal odetchnął, to był jego pokój. Przetarł pot z czoła i skierował się do łazienki, by obmyć twarz. Oparł się zaraz po tej czynności o umywalkę i spojrzał na swe odbicie w lustrze.

- Jeszcze raz...muszę spróbować jeszcze raz.

Niedługo potem wrócił do pokoju, przebierając się. Zabrał torbę spakowaną już wczoraj i zszedł na dół, by móc powitać swoich rodziców. Eijiro wiedział co będzie dzisiaj naszykowane na śniadanie, przez jego rodzicielkę. Domyślał się też, że jego ojciec wyleje dopiero co zrobioną kawę, przez nagły skok kota na stolik.

Nie był do końca przekonany dlaczego tak się działo, kto za tym stał. Może to zwykła umiejętność? Możliwe jednak, że przeznaczenie go wołało. Musiał coś z tym zrobić, prawda?
Wiedział, że nie może nikomu powiedzieć. Próbował. Na próżno.

Czerwonowłosy wyszedł więc z domu, zmierzając do szkoły.



- Nie mogłeś do cholery pośpieszyć tego jebanego kierowce? Czekam tutaj pieprzone sześć minut, idioto. - warknął Bakugo, kiedy Kirishima w końcu wygramolił się z autobusu.

 Eijiro przybrał największy uśmiech jaki był w stanie. Nawet nie obchodziło go co w tym momencie mówił Bakugo. Cieszył się, że może znowu go zobaczyć, słyszeć jego głos, a nawet dotknąć. Dlatego zwyczajnie nie zwracając uwagi na nikogo, podszedł do chłopaka, by gwałtownie przyciągnąć go do siebie i przytulić się jak najmocniej.

Katsuki chwilowo oszołomiony zachowaniem chłopaka, zamarzł. Czy ten idiota naprawdę przytula go nie zważając na innych pieprzonych ludzi, którzy mogli równie dobrze teraz szeptać na ten temat? Nie żeby Bakugo brał sobie ich szepty do serca, nie obchodziły go.

Westchnął spokojny, co dla niektórych mogłoby wydawać się cudem. Blondyn mógł doskonale poczuć ten cudowny zapach szamponu czerwonowłosego. Dezodorantu, którego ten używał oraz samo ciepło jego ciała. Choć trudno było mu nawet sobie przyznać, Bakugo uwielbiał zapach Kirishimy. Niestety nie mogli trwać tak wiecznie.

- Oi, co ty odpierdalasz? - spytał, wiedząc, że Kirishima zaraz sam się odklei.

Kirishima uśmiechnął się szeroko, odsuwając się od blondyna. Szybko starł łzę spadającą po jego policzku. Poczuł wielką ulgę, kiedy go zobaczył. Zupełnie jakby nic się nie zdarzyło.

Bo jeszcze nic nie miało miejsca.

- Nic, chodźmy. Powinniśmy iść do szkoły.

Katsuki jedynie spojrzał się na chłopaka, marszcząc brwi. Nie wiedział co wstąpiło w Kirishimę. Tak nagle się na niego rzucał, przeważnie uczucia okazywali sobie wzajemnie, kiedy byli sami. Po szkole często chodzili do domu jednego z nich. Spędzali czas razem, a Bakugo otwierał się coraz bardziej z dnia na dzień.

Blondyn wiedział, że Eijiro czymś się zamartwiał. Nawet jeśli ten przez przerwy śmiał się z przyjaciółmi, uśmiechał...Bakugo wiedział, że udaje. Jego uśmiechy nie były szczere. Dokładnie tak samo uśmiechał się, kiedy wyznał Bakugo swoje prawdziwe uczucia, podejrzewając, że ten nie czuje do niego tego samego. Uśmiechał się w ten sam sposób, wycierając łzy ze swoich policzków, kiedy prosił blondyna o pozostanie jego przyjacielem mimo wszystko. Uśmiechnął się swoim prawdziwym, szczerym i najbardziej radosnym uśmiechem, dopiero gdy Katsuki nie mogąc słuchać jego słów zwyczajnie odpowiedział "też cię kocham, ty popierdolony kretynie".

Coś było na rzeczy.

Westchnął wkurzony, domyślał się, że ten dureń nic mu nie powie. Po zakończeniu zajęć niemal od razu podszedł do jego ławki.

Ship to wreck Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz