Beauty and the Beast 3/3

1.5K 198 503
                                    

Witam ludzie!
Przed chwilą usłyszałam, że jakaś laska stworzyła kroksy na koturnach. To totalnie damska wersja Kirishimy. Tylko on byłby w stanie stworzyć coś takiego, sądząc po tych wszystkich artach z nim i jego super kroksami.

Wracając!

Ludzie, trzecia i ostatnia część!
Nawet nie macie pojęcia jak bardzo nie potrafiłam tego napisać. Dzień w dzień po kilka słów, dopiero wczoraj, po chyba ponad tygodniu, jakoś się z tym ruszyłam i dzisiaj po godzinie trzeciej w nocy, w końcu skończyłam.
Mam jedynie nadzieję, że się nie zawiedziecie.
Zatem nie przedłużając, miłego czytania!!
__________________


Zaraz po przebudzeniu blondyn przypomniał sobie o wydarzeniach poprzedniego dnia i jęknął, czując ukłucie w prawym ramieniu. Rana oczywiście nadal bolała, nie mogło być przecież inaczej. Wilk ugryzł go dosyć mocno, co kurewsko denerwowało Bakugo.

Todoroki przybył do niego kilka minut po tym, jak już wstał. Najwidoczniej poza dziwnymi zaczarowanymi ciałami, mieli także niezłe zmysły, ponieważ od razu kiedy chciał podnieść z łóżka, usłyszał pukanie. Shouto sprawdził jego ranę, a widząc, że wszystko dobrze się goi, zmienił jedynie opatrunek.

Katsuki poczuł, że igła może być niezłym wrzodem na tyłku.

Następnie wykąpał się w łazience, którą wskazał mu Denki. Blondyn miał wrażenie, że ten świecznik wręcz czekał, aż się przebudzi. Mimo wrednego wyrazu twarzy Bakugo, Denki ciągle gadał jak najęty, jakby nie bał się, że zaraz zostanie przez niego zmiażdżony. Chociaż, z drugiej strony, Kaminari mieszkał z pieprzonym człowieko-smokiem, nie było więc to do końca dziwne.

— Pierdolę, to jest kurewsko dziwne  — mruknął do siebie, widząc, jak w jadalni Kirishima rozmawia z imbrykiem.

Eijiro po zauważeniu go wyszczerzył się, widocznie uradowany jego widokiem, co blondynowi wydało się jeszcze dziwniejsze. Czuł się jak w jakimś domu wariatów. Mutantów. Cokolwiek.

Smoczy książę, czy teraz już bardziej król, Katsuki nadal się nad tym zastanawiał, zaprowadził go do stołu i zasiedli, by móc spożyć śniadanie.

I nawet wtedy czerwonowłosy nie potrafił się przymknąć. Bakugo nie chciał przyznać, lecz o dziwo mu to nie przeszkadzało. Co więcej, nawet uśmiechał się pod nosem, słuchając chłopaka i zastanawiał się, czy ten może być jeszcze bardziej podekscytowany. Z takimi emocjami opowiadał o zeszłorocznych świętach i o tym, jak pani imbryk chciała uczyć go czytać kilka dni później.

—  Chwila... nie potrafisz czytać?  — spytał zdziwiony Bakugo, wpatrując się z niedowierzaniem w Eijiro. Sądził, że chłopak jednak potrafi dużo rzeczy. Koniec końców był z rodziny królewskiej, a to przecież powinno coś znaczyć

—  Zapomniałem  — oznajmił w odpowiedzi, jakby to była najzwyklejsza rzecz.

—  Zapomniałeś  — powtórzył, a kiedy Kirishima potwierdził skinieniem głowy, nie mogąc się powstrzymać, wstał i palnął go w głowę. Czerwonowłosy patrzył się na niego zaskoczony.  — Jak mogłeś zapomnieć, ty debilu. Po śniadaniu czeka cię nauka i nie słyszę żadnego „nie” — warknął, ponownie siadając.

Kirishima nie mógł się nie uśmiechnąć. Uderzenie go nie bolało, ale był naprawdę zdziwiony, że blondyn tak się oburzył o całą tę sytuację z czytaniem. Zjedli w ciszy, a następnie Eijiro podniósł się z krzesła, konfundując lekko nastolatka obok. Ale kilka sekund później on też wstał.

—  Masz chociaż jedną książkę w tym zapyziałym zamku?  — zapytał, a Kirishima nie potrafił się nie ucieszyć.

—  Z chęcią pokażę ci moją bibliotekę.

Ship to wreck Where stories live. Discover now