Just do it

1.6K 174 185
                                    


Kirishima Eijiro nie mógł powiedzieć, że życie z roku na rok stawało się łatwiejsze.

Będąc już w drugiej klasie, odczuwał dumę z siebie oraz z pozostałych. Nie oznaczało to jednak, że trud związany z ćwiczeniami zniknął. Zajęcia nadal były trudne, oczekiwania nauczycieli jeszcze bardziej się podniosły, ale pomimo tego żaden z uczniów nie zamierzał się poddawać. Każdy dawał z siebie ponad sto procent swoich możliwości.

Dlatego cieszył się możliwością krótkiego odpoczynku, gdy nareszcie nastał, wyczekiwany przez jego zmęczone mięśnie, weekend. Jak uwielbiał ćwiczyć na siłowni, tak teraz był zupełnie wykończony, przez nie tak dawne ćwiczenia. A już kiedy ostatnim razem został połączony w parze z Midoriyą, był szczerze przekonany, jeszcze przed rozpoczęciem ćwiczeń, że powiedzenie "Daj z siebie wszystko!" było złym pomysłem. Nadal mógł to poczuć.

Pożegnał się ze wszystkimi przyjaciółmi, którzy siedzieli w pokoju wspólnym i ruszył do windy. Pragnął położyć się na łóżku i w końcu odetchnąć. Nacisnął przycisk z numerkiem cztery i już miał ruszać, kiedy ktoś włożył rękę pomiędzy zamykającymi się drzwiami, przez co te ponownie się otworzyły. Przed nim stał nie kto inny jak Bakugo. No oczywiście.

Blondyn spędza z nim najwięcej czasu niż z kimkolwiek z klasy i Kirishima może stwierdzić, że chłopak jest spokojniejszy. Nie krzyczy tyle, co w obecności Deku. Chociaż to zauważył już o wiele wcześniej, po Festiwalu Sportowym jakoś coraz częściej spędzali czas ze sobą. Bakugo twierdził, że jego czerwony łeb jest w miarę znośny.

Nie spodziewał się jednak, że poczuje coś więcej do do tej wybuchowej masakry, dlatego coraz dziwniejsze było dla niego bycie w takim małym pomieszczeniu, jakim była winda. Czuł się przytłoczony swoimi emocjami, które wręcz chciały krzyczeć i uciec z jego wnętrza.

Działo się to jedynie w jego głowie, na zewnątrz wydawał się normalnym Eijiro, który roztacza dobrą aurę i niesie każdemu pomoc. Bakugo pewnego razu porównał go do "pieprzonego kucyka pony, który wierzy w magię przyjaźni". Wolał nie pytać, skąd Katsuki wie o takowej bajce, jeszcze pragnął trochę pożyć.

—  Siema, Bakugo. Też wracasz już do pokoju?  — spytał, gdy drzwi windy w końcu się zamknęły, a Katsuki stanął przy nim. Dłonie włożone w tylne kieszenie swoich spodni ciemnych spodni, czarna nieco luźna koszulka nie miała zamiaru uwydatniać jego mięśni. Chłopak nieszczególnie chodził w obcisłych koszulkach, które śmiało pokazywałyby jego cudowne mięśnie.

Kirishima miał okazje je zobaczyć, gdy ci przebierali się w swoje stroje lub szli się kąpać. W końcu w łazience wspólnej nie było sekretów. Bakugo zdecydowanie nie miał się czego wstydzić, bo jak to czerwonowłosy myślał, blondyn wyglądał "tak męsko".

—  Jak widać  — odparł chłopak, nie spoglądając na przyjaciela. Nie długo trzeba było czekać, aż drzwi od windy ponownie się otworzą. Wyszli z niej, kierując się powoli do swoich pokoi.  — Oi, Kirishima  — mruknął, kiedy byli już przy drzwiach. Mógł zauważyć, jak Eijiro wyciąga kluczyk z tylnej kieszeni, chcąc otworzyć swój pokój.

—  Hm? Coś się stało, Bakugo?

—  Znowu masz słabsze stopnie z matematyki. Na ostatnim teście miałeś pieprzone trzydzieści sześć punktów.

No tak, owszem wszyscy dawali z siebie ponad sto procent możliwości. Kirishima także, jednak matematyka była na zupełnie innym poziomie. Nie potrafił w ogóle połapać się w tych wszystkich zasadach, dlatego o ten przedmiot zawsze się obawiał. Nie przypuszczał, że chłopak zauważy, jak poszedł mu ostatni sprawdzian.

—  No tak...  — powiedział i zaśmiał się niezręcznie, trzymając klamkę.  —  Mam lekkie problemy, ale poprawię ten sprawdzian.

—  Nauczę cię.

Ship to wreck Kde žijí příběhy. Začni objevovat