RKO

921 116 75
                                    


Chwila przerwy nigdy nikomu nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie. Właśnie dlatego nawet klasa A zasługiwała na odrobinę odpoczynku. Chociaż szczerze mówiąc, gdy pakowali się do autokaru byli niemal pewni, że ich ukochany nauczyciel ponownie będzie chciał wywieźć ich na samobójczą misję, zaczynając od zostawienia ich w połowie drogi. Jednakowoż naprawdę się tak nie stało. Za to pojechali nad pięknie wyglądające jezioro. Mała, jednak wystarczająca plaża niemal zapraszała ich, tak samo jak czysta woda.

— I o to chodzi! — krzyknął zadowolony Sero. Wszyscy ruszyli się przebrać i po tym miał zacząć się cudowny odpoczynek.

Miał, to dobre słowo...

— Zaczekajcie! Krótkie przypomnienie ratunkowe, pomoże nam się przygotować na szybką reakcję podczas niebezpieczeństwa! — przerwał wszystkim szczęśliwą chwilę, nie kto inny jak przewodniczący klasy.

— Tak! Musimy przećwiczyć usta-usta! Zgłaszam się na ochotnika! Jakaś dziewczyna, coś, gdzieś? — zajarał się Mineta, wpatrując się w każdą z dziewczyn. Te natomiast przewróciły oczami, czy nawet wzdrygnęły się na myśl o pocałunku z fioletowym winogronem.

— Sądzę, że prędzej każda byłaby chętna na pocałunek z dementorem... — mruknął pod nosem Tokoyami.

Iida ignorując mniejszego towarzysza ich podróży, który niezbyt był im potrzebny do szczęścia, podzielił osoby tak, aby każdy mógł spróbować swoich sił i możliwości, koniec końców nie było wiadome, kiedy może się coś stać. 

Aizawa nawet nie próbował przemówić mu do głowy, że przecież kilka metrów od nich znajduje się ratownik, są całkowicie bezpieczni i nie muszą się martwić o swoje bezpieczeństwo, a w końcu powinni się zabawić, jak to na dzieciaków przystało.

 Martwić będą się już do końca życia, jako bohaterowie. O zdrowie innych oraz swoje własne. 

Westchnął jedynie, przyglądając się zgranej grupie, która postanowiła mieć to już za sobą i nie kłócić się z przewodniczącym.

Na sam początek został wybrany Bakugo wraz z Kirishimą, przez co blondyn warknął pod nosem.  Bo przecież ile razy ćwiczyli pierwszą pomoc w szkołach? Naprawdę ile można, przecież każdy to potrafi, tym bardziej w ich zawodzie, to jedna z podstawowych rzeczy.

Czerwonowłosy pierwszy się położył, aby udawać jeszcze nie tak martwego człowieka, a Katsuki miał za to pełne pole do popisu. Nawet do końca nie usiadł przy chłopaku, a już dostał pierwsze ostrzeżenie. 

—  Bakugo, najpierw powinieneś zobaczyć, czy aby na pewno twojemu życiu nic nie zagraża. Może samo miejsce nie jest bezpieczne, nadjeżdżające samochody, może zaraz spadnie coś z nieba... —  zaczął Iida, a blondyn spojrzał się na niego jak na ostatniego debila.

—  To plaża, pojebańcu. Co ma spaść z czystego nieba, cholerny fortepian? —  spytał, unosząc brew. W ogóle nie pojmował słów okularnika, wydawały mu się idiotyczne. 

Usiadł w końcu przy Eijiro, już aby mieć spokój, rozejrzał się po całej plaży niczym surykatka, czy przypadkiem statek obcych akurat nie chce wylądować na "nieprzytomnym" Kirishimie. Pokręcił głową, po czym westchnął. 

To będzie relaksacyjny dzień, mówili.

Ułożył dłonie na klatce piersiowej czerwonowłosego i nawet nie mógł zacząć, ponieważ ponownie odezwał się klasowy głos rozsądku.

—  Ja pierdolę —  warknął pod nosem Bakugo, słysząc chrząknięcie chłopaka.

—  Najpierw powinieneś sprawdzić, czy Kirishima ma puls, a także czy nie ma żadnych ciał obcych w ustach, by przypadkiem się nimi nie udusił. Także powinieneś go dobrze ustawić, aby nie zadławił się językiem i usunąć przedmioty z jego kieszeni, układając bezpośrednio nad głową. 

—  O kurwa faktycznie, przecież jak będę ratować komuś życie, to najważniejsze będzie wyciągnięcie jebanego telefonu z jego kieszeni! Zamkniesz w końcu ryj?!

—  Ale Kacchan, Iida ma rację —  odezwał się Midoriya i reszta klasy spojrzała się na niego z wiadomym wyrazem twarzy. Przecież logiczne było, że nikomu nie chciało się ćwiczyć pierwszej pomocy, kiedy ta ciepła woda i przyjemny piasek wołały, by w końcu się zabawić! Wszyscy chcieli mieć to już za sobą i nareszcie zając się sobą. Dodatkowo ten gorąc nieźle dawał popalić wszystkim uczestnikom wycieczki.

—  Och, powinieneś jeszcze zadzwonić na pogotowie oraz wyznaczyć kogoś do pomocy.

Jako, że w tym momencie zielonowłosy chłopak był najbliżej, padło i na niego. 

—  Deku, dzwoń po pogotowie! Na co czekasz, ty cwelu? On umiera! Będziesz miał krew niewinnego człowieka na swoich rękach, jeśli on zginie, bo będzie o twoja wina! Pogrążysz się w rozpaczy i sam zdechniesz! —  wydarł się blondyn, a Kirishima nie mógł wytrzymać i zwyczajnie parsknął głośno śmiechem, co przeszło także na resztę bakusquadu i kilku innych rozbawionych uczniów.  — Cicho, śpij.

—  Jestem nieprzytomny, nie śpię —  parsknął ponownie, patrząc na Katsukiego z uśmiechem. Dzięki temu chłopak odzyskał nieco humoru.

—  Więc zamknij tą paszczę.

Eijiro z mimowolnym uśmiechem na ustach ponowie zamknął oczy i Katsuki wrócił do ćwiczenia. Teraz już Iida powiedział chyba wszystko, więc mógł bez żadnych utrudnień zrobić chłopakowi trzydzieści uciśnień, a kiedy doszło do usta - usta, pocałował Kirishimię przy całej klasie, pogłębiając pocałunek, nie pierdzielił się z tym, a co. 

—  Nie dość, że nie sprawdził, to jeszcze sam mu wkłada ciało obce do mordy — parsknął Kaminari i ze śmiechem przybił piątkę z Sero.

—  Cieszmy się, że to tylko język —  dodał jego rozbawiony przyjaciel. 

Kiedy Katsuki odsunął się od czerwonowłosego, ten spojrzał na niego z małym szokiem, jednak kompletnie zadowolony. Bakugo parsknął cicho z jego miny.

—  No co, ma być podobno trzydzieści do dwóch.

—  Och... więc koniecznie musisz zrobić to jeszcze raz — dodał Eijiro i tym razem, on sam przyciągnął go do pocałunku. 



Ship to wreck Where stories live. Discover now