DWA

5K 419 547
                                    

...Jak podają lokalne media, wczoraj wieczorem do akcji ratowniczej dołączyło wielu profesjonalnych bohaterów, w tym nasz Symbol Pokoju, Deku. Na miejscu jest także nasz reporter...

Głos dziennikarki zakłóciła nagle donośna melodia szkolnego dzwonka.

Jasnowłosy mężczyzna, siedzący na fotelu, podniósł się z cichym westchnieniem i podszedł do telewizora. Miał go już wyłączyć, ale na ekranie pojawił się nagle czerwonowłosy bohater, udzielający właśnie wywiadu.

Kubek z kawą blondyna momentalnie wyleciał z jego drżącej ręki, ochlapując przy tym panele, szafkę oraz jego buty.

- Spokojnie, mamy wszystko pod kontrolą! - po całym pokoju nauczycielskim rozniósł się wesoły głos bohatera z telewizji.

Nie zdziwił się, widząc starego przyjaciela ani okropnego widoku zniszczonego miasta. Raczej zaniepokoiło go to, że uśmiech, który gościł na twarzy Kirishimy, był niezwykle sztuczny.

Może tylko on, jego najlepszy przyjaciel, który spędził z nim tyle lat, mógł to zauważyć. Wiedział przecież, kiedy Red Riot udawał szczęśliwego. Chciał pewnie nabrać zaniepokojonych przed odbiornikami ludzi, jednak jego nie udało mu się oszukać. Dostrzegł w jego oczach iskierkę niepokoju i lekko drgający kącik ust. Najbardziej zmartwiło go to, że ma taki fałszywy uśmiech, mówiąc, że wszystko jest w porządku.

Ile by dał za to, by uwierzyć w jego kłamstwa i nie zamartwiać się o sytuację w Kyoto. Czuł też przeszywające mu serce ukłucie zazdrości. Chciałby tam być i samodzielnie upewnić się, że wszystko gra oraz że jego żona jest bezpieczna.

Znowu przypomniały mu się słowa lekarza, nawiedzające go w snach.

Przykro mi, ale nie może pan już dłużej zajmować się bohaterstwem...

Gdyby nie ten dzień, w którym poświęcił swoje zdrowie dla życia kilkudziesięciu osób, mógłby być teraz w Kyoto i wspierać ukochaną. Wiedział, że jest silna, albo przynajmniej dobrze udaje, ale kto nie wzruszyłby się widokiem tak ogromnych zniszczeń i cierpiących rannych, wyciąganych spod gruzów?

Ludzie nie zapomnieli o jego zasługach i gdy tylko uległ wypadkowi, cały świat o tym huczał, a później musiał go żegnać, gdy 'przeszedł na emeryturę'. Może i stracił wtedy całą swoją karierę, jednak byłoby mu gorzej być nadal bohaterem z myślą, że przez jego tchórzostwo zginęło tylu ludzi. Nie mógł zrobić już nic innego, jak odpuścić sobie i zająć się nauczaniem w swoim dawnym liceum, co także było godną podziwu pracą.

Jednak wciąż czuł dziwną pustkę, której nie mogło nic zastąpić. Nawet widok swoich uzdolnionych uczniów ani ich wspaniałych osiągnięć.

- Bakugo? - usłyszał głos przyjaciela z pracy, który wszedł właśnie do pokoju - Co tu robisz? Przecież był już dzwonek, klasa na ciebie cze... - mężczyzna zamilkł, widząc wiadomości na żywo, rozbity kubek i czarną plamę na podłodze - Coś im się stało? - spytał ze strachem w głosie i podszedł bliżej telewizora.

- Nie... Po prostu wróciły pieprzone wspomnienia - westchnął obojętnie Katsuki, wyłączając wreszcie urządzenie, z którego zniknęła uśmiechnięta twarz Kirishimy - Nic im nie będzie, w końcu jest tam już Deku - dodał nieco ciszej i zabrał się za zbieranie odłamków porcelany z podłogi.

*

W tym samym czasie, gdzieś w Kyoto, Izuku stał właśnie na tętniącej kilkanaście godzin temu życiem ulicy. Teraz całkowicie sam, w przeraźliwej ciszy, wpatrując się w ogromny pomnik, który jako jeden z niewielu wytrzymał i nie uległ większym zniszczeniom.

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Where stories live. Discover now