DODATEK 3

1.6K 98 240
                                    

Witam w nowym roku, trochę późno, ale życzę Wam wszystkiego dobrego, samego szczęścia i sukcesów! Bardzo dziękuję Wam także za czytanie tej książki oraz za wsparcie. Jesteście wspaniali 💖💖💖

Mam nadzieję, że przed nami udany rok. Zamierzam opublikować w nim chociaż 2 nowe książki i będę niesamowicie szczęśliwa, jeśli do nich zajrzycie. Do następnego i przyjemnego czytania! 😊💖

(Edit: pisałam te życzenia na początku 2020, zapomnijcie...)

***

- Mamy wszystko? - zapytał spokojnie zielonowłosy, zatrzymując się przed pokrytym cienką warstwą śniegu autem.

Suche i mroźne powietrze drażniło jego nozdrza, więc naciągnął zielony szalik na zaczerwienione od zimna poliki i posłał spojrzenie stojącemu nieopodal mężczyźnie.

- Tak - odparł cicho Shoto, po czym zamknął bagażnik, w którym przed chwilą coś chował. Gdy to zrobił, skierował się na przednie miejsce pasażera.

Izuku w międzyczasie również wsiadł do czarnego pojazdu, a kiedy Todoroki zamknął drzwi od swojej strony, piegowaty zapiął jeszcze własne pasy. Zanim bohater odpalił silnik, zerknął jeszcze niepewnie na białowłosego, który zamyślonym i przybitym wzrokiem spoglądał przed siebie.

- Shoto? - zapytał, chcąc mieć pewność, że wszystko było w porządku, na co jego narzeczony delikatnie się otrząsnął i zapiął wreszcie pasy, przybierając obojętny wyraz twarzy.

- Nic się nie stało, możesz jechać - mruknął chłodno, opierając się wygodnie o fotel, a Midoriya niesłyszalnie westchnął, odwracając wzrok.

Nie chciał jednak drażnić Todorokiego zbędnymi pytaniami, ponieważ dobrze wiedział, co jest przyczyną jego markotnego nastroju.

Kiedy powoli jechali do celu, na przednich szybach roztapiały się drobne płatki śniegu, a w radiu przygrywała cicha świąteczna piosenka, na którą nie zwracali najmniejszej uwagi. Tegoroczny dwudziesty piąty grudnia był dla dwójki najlepszych bohaterów wyjątkowo dziwny...

Przedwczoraj spędzili miły czas na świątecznym przyjęciu we własnej agencji bohaterskiej ze swoimi najlepszymi pracownikami, wczoraj za to odpoczęli w domu, zjedli obiad, oglądali filmy i cieszyli się spokojem, a dziś z kolei obaj byli ubrani w schludne jasne koszule, ciemne krawaty oraz wyprasowane starannie spodnie, a na ich nogach znajdowały się wypastowane czarne buty. Wbrew pozorom nie jechali na niesamowicie ważne spotkanie biznesowe czy wywiad.

Przecież były święta.

Nie byli zobowiązani do tego, by robić dziś cokolwiek, a jednak jakimś sposobem auto, którym się przemieszczali, znalazło się na parkingu ogromnego szpitala.

Co, w taki szczęśliwy dzień, sprowadzało ich do miejsca tak ponurego jak to?

Odpowiedź znajdowała się na oddziale psychiatrycznym, w prywatnym pokoju numer 375, przed którym zatrzymali się mężczyźni. Napis na kartce przy numerze drzwi brzmiał: Rei Todoroki.

Midoriya spojrzał z bólem na wahającego się narzeczonego, którego prawa ręka zaciskała się na klamce, natomiast lewa na bukiecie białych róż. Todoroki również zwrócił wzrok w stronę ukochanego, jakby szukał w jego oczach odpowiedzi.

Deku uśmiechnął się pocieszająco i skinął lekko głową w stronę drzwi. Shoto przez ten zachęcający gest, nacisnął wreszcie klamkę, ruszając przy tym do przodu, a zielonowłosy podążył tuż za nim.

Znaleźli się w pokoju z łóżkiem szpitalnym, niewielką szafką nocną, biurkiem, krzesłem i dużym oknem, które do połowy zasłonięte było firaną. W powietrzu unosił się charakterystyczny dla szpitali zapach środków dezynfekujących. Natomiast za oknem wirowały tysiące płatków śniegu, które były niemal tak jasne jak aura osoby, siedzącej przy parapecie...

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz