- Dziękuję... - mruknął słabo Midoriya, kończąc ponad godzinną rozmowę z Satoshim, która wypełniona była nieprzyjemnymi faktami, dotyczącymi napadu na dom Bakugo.
- Zaczekaj. Jeszcze jedno... - brunet zatrzymał mężczyznę tuż przez tym, jak zamierzał wyjść - Dzwonił do mnie Shinso. Todoroki... On... - powiedział, a zielonowłosy momentalnie wstrzymał oddech i niepewnie się do niego odwrócił - Operacja się udała. Okazało się, że w ostrzu Yano była trucizna, dlatego zajęło to tak długo - westchnął, a Izuku odetchnął z drobną ulgą, choć wzmianka o truciźnie niezbyt mu się spodobała.
Yano nigdy nie używała trucizny, ale przypomniał sobie natychmiast, kto bez problemu nią dysponował i również zbiegł kilka dni temu z więzienia...
- Dokusei? - prychnął z pogardą zielonowłosy - Mam rację? To jego sprawka?
- Tak... To znaczy, że ze sobą współpracowali - mruknął ponuro brunet - Przynajmniej lekarze szybko ją rozpoznali... Było blisko, ale dał radę. Miał szczęście, a poza tym, jest silny - jego kąciki ust uniosły się nieznacznie, co poprawiło w niewielkim stopniu nastrój drugiego mężczyzny.
- To dobrze... Czy mógłbym z nim porozmawiać? To znaczy... Pewnie Yano rozmawiała z nim wcześniej, więc prawdopodobnie wie coś przydatnego i... - Midoriya zaczął nerwowo się tłumaczyć.
- Spokojnie... - przerwał mu Satoshi - Zaprzyjaźniliście się, co? - spytał z subtelnym uśmiechem, a Deku niewyraźnie przytaknął - Wysłałem już do niego kilka osób. Jeśli faktycznie coś wie, to im to zgłosi... A ty nie powinieneś wreszcie zająć się trochę sobą? Kiedy ostatnio coś jadłeś? - zapytał, poważniejąc.
- Och, proszę cię. Nie zaczynaj znowu. Nie ma na to czasu - Izuku wywrócił swoimi zielonymi oczami.
- Chyba muszę, bo w końcu się zamęczysz. Wiem, że chcesz jak najszybciej ją odnaleźć i zaraz pewnie bez mojej zgody gdzieś wyjdziesz, ale zanim to zrobisz, to może tym razem z nim porozmawiaj...
- Z kim? - zdziwił się zielonowłosy.
- Jak to 'z kim'? Z Bakugo. To chyba oczywiste, że nie poszedłeś tego zrobić. Za szybko tu wróciłeś... - westchnął, podpierając głowę na ręce - To on wezwał pomoc, gdy znalazł w domu... Sam wiesz... Zanim tu wszedłeś był taki rozbity, a jego wzrok pusty, a mimo to... Tak szybko przybrał na twarz obojętną maskę, gdy tylko cię zobaczył. To zdumiewające i przykre zarazem... Postaraj się z nim porozmawiać, nim znowu gdzieś znikniesz. W końcu jutro wigilia - zauważył, przez co Midoriya poczuł się jeszcze gorzej.
No tak, zbliżał się tak ważny dzień, a on jak zwykle spędzał go daleko od rodzinnego domu. Znowu będzie musiał dzwonić do matki z przeprosinami... W dodatku wciągnięci zostali w to także inni bohaterowie, którzy też nie będą mieli w ten dzień odpoczynku. To trochę bolało, jednak nie tak bardzo, jak myśl o tym, że gdzieś niedaleko, w całkowitym mroku i strachu, więziona jest jego najlepsza przyjaciółka.
- Dobrze... Choćby miał zwyzywać mnie od góry do dołu, może przynajmniej to trochę mu pomoże - zmusił się na niewyraźny uśmiech, który Satoshi odwzajemnił.
- Jesteś dobrym człowiekiem, naprawdę... On też takim się stał, musisz to tylko zauważyć - powiedział, nadal ciepło się uśmiechając i chcąc tym choć trochę pocieszyć zagubionego już w tym wszystkim bohatera.
- Nigdy nie uważałem, że jest złym człowiekiem - odparł pewnie Izuku, wzdychając z lekkim smutkiem - Muszę się spieszyć, zobaczymy się później.
- Tak, do zobaczenia - pożegnał go Satoshi, a zielonowłosy zniknął na korytarzu - I powodzenia... - mruknął już do siebie, patrząc ze współczuciem na zamknięte drzwi.
YOU ARE READING
'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]
FanfictionMinęło wiele lat od ukończenia szkoły, a marzenia Deku się spełniają. Bycie bohaterem nie jest jednak tak proste, jak mu się wydawało. Podczas dużej akcji spotyka dawnych przyjaciół, w tym kogoś, kto był dla niego lata temu bardzo ważny. Co z tego w...