DWADZIEŚCIA

1.3K 141 101
                                    

Izuku spojrzał na krzyczącego niezrozumiałe słowa Bakugo, który wyciągał ku niemu otwartą dłoń, by go złapać. Midoriya nie mógł go nawet dobrze usłyszeć, widział jednak, jak bardzo blondyn pragnie go uratować. Pytanie, po co? Czy był w tym jeszcze jakiś sens?

Wiatr zbyt przeraźliwe szumiał w jego uszach, a obaj spadali tak szybko...

Jak doszło do czegoś takiego?

Wszystko wydarzyło się w zaledwie kilka minut... Po tym, jak Midoriya zostawił za sobą Katsukiego i udał się w stronę Eido, Switcha oraz Dokuseia, nie sądził, że skończy na krawędzi zniszczonego mostu.

Okazało się bowiem, że Eido rozpłynął się w powietrzu, podobnie jak Dokusei. Po prostu... Zostawili zwiniętego z bólu Switcha i sami uciekli. Zrobili to prawdopodobnie przez helikopter, który zaczął krążyć na pochmurnym niebie nad ich głowami. Midoriya i Bakugo nie zwrócili na niego większej uwagi, ponieważ należał do jakiejś stacji telewizyjnej, niestety nie policji. Reporterzy zawsze byli jakimś sposobem szybsi...

Lecz kiedy zdenerwowany Deku zbliżył się do, przynajmniej z pozoru, nieprzytomnego Switcha, poczuł dziwny niepokój.

Nie tylko przez to, że jego poczynania obserwowało teraz zapewne tysiące, jak nie miliony ludzi... To było zbyt proste. Mimowolnie nie wierzył w to, że Eido tak po prostu odszedł, zostawiając One For All. Coś musiało być podstępem. Nie wiedział niestety, co.

Dlatego właśnie wstrzymał się przed szturchnięciem Switcha, którego całe ramię było ciemnofioletowe. Był stanowczo za słaby, prawdopodobnie kości w jego ręce zostały wręcz zmiażdżone i zemdlał przez zbyt duży ból. Lecz gdy Symbol Pokoju przykucnął przy nim, by upewnić się, że mężczyzna jest już nieszkodliwy, zdarzyło się coś, czego w ogóle nie wziął pod uwagę.

Ziemia pod nim znowu niebezpiecznie zadrżała.

Bakugo, który znajdował się w pewnej odległości za nim, chwycił się kurczowo bocznej barierki, a zielonowłosy odwrócił się za siebie. Dziura za jego plecami zaczęła się niebezpiecznie powiększać. Wiedział, że musi szybko zabrać stąd Katsukiego i Switcha, bo to jedynie od nich zależało to, czy odzyska swoją moc.

To wszystko było takie pomieszane. Izuku posiadał moc eksplozji, Katsuki moc zamiany, a Switch One For All. Dary musiały wrócić jak najszybciej na swoje miejsca.

Jednak gdy Midoriya odwrócił się w stronę przestępcy, okazało się, że wcale nie jest on nieprzytomny...

Switch niespodziewanie rzucił się na zielonowłosego i zaczął go podduszać. Blondyn widząc to, zaczął krzyczeć coś, czego Midoriya nie mógł dobrze usłyszeć, jednak zrozumiał, że Katsuki nie miał jak przyjść mu z pomocą.

Właśnie widział nad sobą przepełnioną szałem twarz Switcha, który mimo złamanej ręki, zaciskał mocno palce na jego szyi. Deku słyszał głośny szum w uszach i z trudem próbował zrzucić z siebie ciężkiego mężczyznę. Powstrzymywał się z użyciem wybuchów, których nie potrafił kontrolować, ponieważ i tak znajdowali się już w zagrożonym obszarze. Gdyby tylko użył eksplozji, most z pewnością skończyłby pod wodą...

- Puść go albo obaj zginiecie! - wykrzyczał z frustracją blondyn, który znajdował się po drugiej stronie przepaści i gorączkowo myślał nad tym, jak pomóc Midoriyi. Czuł się okropnie bezradny, nie mógł nawet bezpiecznie przejść i mu pomóc.

- O to właśnie chodzi... - wyszeptał Switch, patrząc prosto w oczy zielonowłosego, który przestał się szarpać, ponieważ w jednej chwili zrozumiał przerażającą rzecz.

Nie chodziło wcale o zabranie jego mocy w celu wykorzystania jej do czegoś złego... Eido od początku chciał śmierci Symbolu Pokoju... Chciał, by jego potężny dar po prostu przepadł, a nie był wykorzystywany przez kolejnych. Choćby miało to nieść ze sobą śmierć którego z jego wspólników oraz setki innych przypadkowych ofiar...

'' Miłość przetrwa... Wszystko. '' | Tododeku | BNHA/MHA | [Poprawione]Where stories live. Discover now