#2

369 10 5
                                    

- Tato! Tato!- Wołam wchodząc do domu- Tato!!- Chyba go nie ma w domu. Muszę jeszcze raz wszystko przemyśleć. Muszę mu dzisiaj o wszystkim powiedzieć ale jestem na niego tak wściekły i najpierw muszę z nim porozmawiać o tym dlaczego nie było go na imprezie i na meczu.

Czekając na tatę puściłem sobie telewizję ale niestety nie było nic ciekawego. Zrobiłem się głodny więc poszedłem coś zjeść. W trakcie przygotowywania posiłku usłyszałem jak tata wchodzi do domu.

- Lorenzo jesteś już w domu?!- Woła

- Tak.. Tak jestem- odpowiadam mu

- Zaraz muszę iść wpadłem tylko na chwilę- mówi całkowicie ignorując mnie jakby mówił sam do siebie

- Nie- mówię stanowczo

- Co ty powiedziałeś?

- Musimy porozmawiać

- Porozmawiamy jak wrócę

- Nie! Będziemy rozmawiać teraz- kontynuuje

- No dobrze skoro tak ci zależy to słucham

- Po pierwsze czemu nie było cię na imprezie- pytam zdenerwowany

-Bo nie mogłem- mówi całkowicie lekceważąco

- To znaczy

- Lorenzo nie drąż nie było mnie i już

- Nie tato masz mi wszystko wytłumaczyć

- Dobrze. Powiedzmy że pokłóciłem się z Izabel i musiałem wyjść

- O co się pokłóciliście?

- To nieistotne

- To jest istotne

- Dobrze po prostu Izabel oskarża mnie o coś czego nie zrobiłem

- To znaczy - pytam dalej

-Oskarża mnie o to że to z mojej winy w zeszłym roku część zawodników odeszło z drużyny

- A to prawda - pytam zaskoczony

- Nie oczywiście że nie ale nie mam żadnych dowodów żeby się obronić

- czyli co Izabel cię wyrzuciła

- Jeszcze nie ale pewnie jutro to zrobi i wtedy pewnie wszyscy będą zadawać ci wiele pytań będą cię wytykać palcami i tworzyć plotki ale ty musisz być silny. Dobrze jeżeli to wszystko to muszę już iść

- Nie to nie wszystko. Jest jeszcze jedna ważna sprawa

- Lorenzo nie mam czasu

- Nie! Dość tego! Teraz masz mnie słuchać! Mam ci do powiedzenia coś bardzo ważnego!

- Nie tym tonem! Nie mam czasu na twoje fanaberie!

- Mam tego już dosyć!

- Ale czego?! Lorenzo o co ci chodzi?!

- Gabo jest moim bratem! I twoim synem!- Powiedziałem to a właściwie to wykrzyczałem. Tata przez dłuższą chwilę się nie odzywa chyba jest w szoku

- Coś ty powiedział?

- Gabo to twój syn

- Skąd to wiesz?

- Dowiedziałem się o tym już jakiś czas temu. Zobacz- pokazuje mu zdjęcie mamy które miał Gabo

- To zdjęcie twojej mamy - mówi

- Tak ale to zdjęcie należy do Gabo! I do tego on ma twój znaczek?

- To niemożliwe sądziłem że dziecko nie żyje

- Co o czym ty mówisz

- Pamiętasz jak opowiadałem ci co się stało z twoją matką

- Tak pamiętam wyszła z domu na spacer i już nigdy nie wróciła

- Tak ona była wtedy w ciąży ale ja sądziłem że skoro policja uznała że ona nie żyję to dziecko także

- Nie rozumiem

- Ona zniknęła! Najpierw myślałem że po prostu mnie zostawiła i odeszła ale ona zostawiła wszystko w domu. Portfel, telefon , dokumenty , ubrania wszystko co było dla niej ważne. Zniknęły tylko rzeczy które miała na sobie. Potem policja uznała ją za zaginioną zaczętą ją szukać ale bezskutecznie więc policja uznała że nie żyje.

- Musimy mu o tym powiedzieć

- Tak tylko jak mu o tym powiemy

- Zaprosimy go do nas i opowiemy wszystko

- Dobra Lorenzo zajmij się tym zaproś go tutaj. Powiedz żeby przyszedł na obiad

- Dobra tak zrobimy- powiedziałem


Jak widzicie moja wersja różni się mocno od prawdy ale myślę że wam się spodoba!

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now