#15

214 7 0
                                    

*Gabo

Powiedziałem już chłopakom o moim zamiarze wyjazdu niby do Alamo Seco i musiałem teraz pójść do Izabel. Miałem nadzieje że nie zadzwoni do babci bo o wszystkim by się dowiedziała. Podszedłem pod gabinet i zapukałem.

- Dzień dobry-powiedziałem gdy otworzyła mi drzwi

- Gabo wejdź- odpowiedziała

- Chciałem tylko pani powiedzieć że postanowiłem wybrać się do Alamo Seco na ten tydzień

- Na cały tydzień?

- Tak. Chciałbym spędzić trochę czasu w domu- powiedziałem a te słowa ledwo przeszły mi przez gardło.Po tym wszystkim co się okazało ciężko mówić mi o babci i Alamo Seco

- No cóż skoro chcesz jechać to nie mam nic przeciwko- powiedziała- Twoja babcia wie o tym czy mam zadzwonić?

- Nie.. nie.. nie trzeba już do niej dzwoniłem i będzie na mnie czekać- powiedziałem

- Dobrze. W takim razie jedź. Tylko uważaj na siebie.

- Dobrze pani dyrektor. Do widzenia - powiedziałem wychodząc

Poszedłem przed Irs czekać na Tatę. Już przywykłem mówić do niego "tata". A teraz nawet cieszę się że Lorenzo to mój brat. Postanowiłem przejść kawałek za Irs żeby nikt nie zauważył do czyjego samochodu wsiadam. Po kilku minutach podjechał tata i zabrał mnie do domu.

* Lorenzo

Leżałem sobie w salonie i czekałem aż tata przyjedzie z Gabo. Spakowanie się zajęło mi mało czasu więc mogłem sobie pooglądać telewizje. Znalazłem na kanale sportowym jakiś mecz i postanowiłem że go obejrzę. Gdy go oglądałem w głowie zacząłem układać sobie taktykę jaką powinni zagrać zawodnicy Manchesteru United bo to właśnie ich mecz sobie oglądałem. Piłka nożna jest chyba ze mną cały czas. Gdy zaczęli przegrywać wkurzyłem się i wyłączyłem telewizor i poszedłem do kuchni po coś do jedzenia. Nie minęła chwila a do domu wszedł tata i Gabo z walizką.

- Już jesteśmy- powiedział tata

- Cześć braciszku- uśmiechnąłem się do Gabo- Gotowy na wycieczkę w nieznanym kierunku

- Taaa jestem gotowy braciszku- odpowiedział mi

- Dobra chodźmy do salonu- powiedział tata śmiejąc się

- Tato to dokąd nas zabierasz?- zapytałem gdy już usiedliśmy w salonie

- Zabieram was do bardzo ważnego miasta dla mnie no i dla waszej mamy- powiedział

- Oo to świetnie - uśmiechnąłem się

- Tak super- dodał Gabo

- A kiedy jedziemy?- zapytałem

- My nie jedziemy tylko lecimy i to dzisiaj- powiedział

- Lecimy ale dokąd i jak to dzisiaj

- Już zabukowałem bilety więc się zbierajcie bo mamy godzinę żeby dotrzeć na lotnisko.

- Dobra to pójdę po walizkę i możemy jechać- powiedziałem biegnąc w kierunku schodów. Gdy już zszedłem Gabo i tata czekali na mnie.

- Co tak długo - zapytał Gabo

- Nie mogłem znaleźć mojej piłki- powiedziałem

- Jakiej piłki- zapytał Gabo

- Pierwszej piłki którą dostałem za Hat tricka- odrzekłem

- Hahaha... I po co ci ona- zapytał tata

- Jak to po co - zapytaliśmy obaj z Gabo równocześnie

- Nieważne gdzie jedziemy i tak piłka musi być z nami - zaśmiałem się

-Musimy trenować chociaż trochę- powiedział Gabo

- Dobra chodźmy już- powiedział tata

W samochodzie rozmawialiśmy o wielu różnych sprawach. Śmialiśmy się i żartowaliśmy z wszystkiego. Rozmawialiśmy o naszym poprzednim meczu i o kolejnym no i próbowaliśmy dowiedzieć się gdzie lecimy. Na lotnisku tata kazał nam pójść po coś do picia a sam poszedł do kasy z biletami. Gdy kupiliśmy już picie bardzo nam się nudziło więc wyciągnąłem piłkę z plecaka i zacząłem kapkować.

- Co ty robisz?- zapytał Gabo

- A nie widzisz- zaśmiałem się i podałem do niego piłkę. Zaczęliśmy bawić się piłką między tłumem ludzi.

- Chłopcy co wy robicie?- podszedł do nas tata

- My tylko trenujemy- powiedziałem

- Wiesz nie możemy wypaść z formy- dodał Gabo

- Jasne. Dobra chodźmy już

Poszliśmy w kierunku przejścia i zauważyłem dokąd leci nasz samolot.

- Lecimy do Hiszpanii?! - zapytałem





Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now