- Nie odbiera- powiedział Gabo
- Jasne pewnie ma trening z Orłami- powiedziałem
- To co robimy?- zapytał mnie
- Chyba musimy do niego iść- powiedziałem niepewnie
- Do orłów na trening?
- Taaa nie mamy wyjścia.
Ruszyliśmy w kierunku ich szkoły. Poszliśmy na nogach i przy okzaji pogadaliśmy.
- Nie mogę w to uwierzyć- zaczął Gabo- Zawiesiła nas na dzień przed meczem
- A ja nie mogę uwierzyć że Martinowi się upiekło!
- Tak ja też ale Lorenzo przez to że nas zawiesiła my jutro nie zagramy
- Będą mieli tylko 1 rezerwowego i do tego bramkarza- powiedziałem
- Tak.. Myślisz że wygrają
-Szczerzę mówiąc nie wiem..
- Chciałbym żeby wygrali ale z drugiej strony gdyby przegrali przekonaliby się jak ważni jesteśmy dla jastrzębi
- Racja- powiedziałem.. Byliśmy już przed boiskiem Orłów. Chwilę się zawahaliśmy ale później weszliśmy na boisko. Orły trenowały stałe fragmenty gry a nasz ojciec stał obok Felixa trenera naszych największych wrogów. Gdy orły nas zobaczyli natychmiast przerwali ćwiczenie
- Co oni tu robią?!- powiedział Camillo a nasz tat i ich trener obrócili się w naszą stronę.
- Tato możemy porozmawiać- powiedziałem gdy podeszliśmy i wtedy cała drużyna orłów stanęła obok nas.
- Co wy tu robicie? Nie powinniście być w szkole ?- zapytał nas
- Czego tu chcecie ?-zapytał nas Camillo
- Chcecie do nas dołączyć?- zapytał Felipe
- Haha chyba oszalałeś.- zaśmiałem się- Wiem że marzycie o tym ale jesteście dla nas za słabi
- Dobrze Lorenzo o co chodzi?- zapytał tata - i czemu nie jesteście na lekcjach?
- Właśnie o tym chcemy pogadać- powiedział Gabo
- Więc słucham?- zapytał tata
- Będziemy rozmawiać tutaj?-zapytałem
- Tak.. - powiedział- Mówcie szybko bo nie mam czasu.
- Izabel nas zawiesiła!- powiedziałem
- Co!? Ale czemu- pytał zdziwiony a Orły zaczęły coś między sobą mówić- Kontynuujcie trening zaraz do was wrócę - powiedział po czym odszedł z nami na bok- Za co was zawiesiła?
- Wszyscy już wiedzą o tym że jesteśmy rodziną- powiedział Gabo
- Tak wiem..- powiedział
- Skąd?- zapytałem
- Nawet tutaj to był numer jeden wszystkich rozmów- zaśmiał się nasz ojciec- ale to chyba nie za to was zawieszono
- Mieliśmy małą scysję z Martinem na treningu- powiedziałem
- To znaczy - dopytywał
- On zaczął nas prowokować więc Lorenzo go popchnął- powiedział mój brat
- W takim razie już rozumiem czemu zawieszono Lorenzo ale ty?- zwrócił się do Gabo
- Trochę nakrzyczałem na Izabel- odpowiedział
- Cóż.. Nie powiem że mnie to smuci- zaczął tata
- Co masz na myśli?- zapytałem nie dając mu do kończyć
- Myślę że powinniście przemyśleć to co wam mówiłem wcześniej- uśmiechnął się
- Tato nie teraz okej- powiedział Gabo. Przy tym wszystkim dopiero po chwili zorientowałem się że Gabo pierwszy raz powiedział do naszego ojca "tato"
- Dobrze ale przemyślcie to. Ej ale czy jastrzębie nie grają jutro meczu?
- Taaa grają ale bez nas- powiedziałem zły i smutny jednocześnie
- Nie przejmujcie się po tym meczu na pewno zrozumieją jak wartościowymi zawodnikami jesteście. Co będziecie robić przez resztę dnia?
- W sumie to nie mamy żadnego pomysłu- powiedział mój brat
- W takim razie zostańcie ze mną na treningu- powiedział
- To na pewno nie problem?- zapytałem
- Nie nie ma żadnego problemu. Będziecie mogli nawet pokopać gdzieś z boku piłkę- zaśmiał się. Po tej krótkiej rozmowie we trójkę podeszliśmy do Felixa.
- Felix nie będzie ci przeszkadzać jak chłopcy tutaj zostaną?- zapytał go tata z miną która nie znosiła sprzeciwu
- Nie nie.. nie ma problemu - odpowiedział- A więc jutro nie zagracie?- powiedział w naszą stronę
- Niestety nie -odpowiedział Gabo
- W takim razie jastrzębie nie mają szans - zaśmiał się
- Niech pan nie przesadza. - powiedziałem
- Dajcie spokój.. Wszyscy doskonale wiemy że ta drużyna bez was nie ma najmniejszych szans. Gdyby nie wasza dwójka to orły wygrały by tamten finał mistrzostw. A skoro jastrzębie was nie doceniają bardzo szybko się przekonają jak duży błąd popełnili.
- Taa możliwe - powiedział Gabo
- Gdybyście grali w orłach taka sytuacja nie miała by miejsca nigdy. Pomyślcie chłopaki.. Sprowadziliśmy do drużyny wszystkich najlepszych piłkarzy ubiegłych mistrzostw. Brakuje już tylko was. Nasza drużyna już jest niesamowita a z wami będzie niepokonana - uśmiechnął się Felix
- Może by tak było ale my gramy dla jastrzębi a to się raczej nie zmieni- powiedziałem
- Panowie zastanówcie się bo ja oferuję wam pewne zwycięstwo w pucharze kontynentalnym. Proponuje wam grę dla mojej drużyny orłów- powiedział Felix
YOU ARE READING
Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone
FanfictionHistoria chłopaków którym nagle wywrócił się cały świat do góry nogami kiedy dowiedzieli się że są braćmi. Utalentowani piłkarze prowadzący drużynę złotych jastrzębi drogą do wieczności,drogą do zwycięstwa. Ich historia nie jest prosta bo gdy wydaje...