#28

188 6 0
                                    

- To miłe że tak pan o nas mówi i że pan nam to proponuje- zacząłem- ale my jesteśmy jastrzębiami a jak raz stajesz się jastrzębiem to już zawsze nim jesteś.

- Spokojnie nie musicie odpowiadać teraz.. Przemyślcie to- powiedział Felix- Tak jest świetnie panowie!- krzyknął do swojej drużyny gdy strzelili gola.

- Możecie sobie postrzelać na drugą bramkę- powiedział tata- My i tak będziemy potrzebować tylko jednej- powiedział rzucając we mnie piłkę. Złapałem ją i pobiegłem pod drugą bramkę. Porozciągaliśmy się i zaczęliśmy strzelać na bramkę. Szybko nam się to znudziło bo strzelanie na pustą bramkę jest nudne. Zauważyłem że Orły się na nas patrzą więc postanowiłem im trochę podokuczać.

- Gabo może wykonamy nasz ulubiony rzut wolny- powiedziałem delikatnie dając mu do zrozumienia że orły na nas patrzą

- Świetny pomysł-odparł ustawiając piłkę. Ja natomiast stanąłem obok metalowego muru i czekałem aż Gabo zacznie. Postanowiliśmy wykonać wolny który dał nam mistrzostwo InterCopa. Gabo kopnął w poprzeczkę a gdy piłka się odbiła główką wbiłem ją do bramki. Tata tylko się zaśmiał gdy to zauważył. Orły były wściekłe.

- Tacy mądrzy jesteście - zawołał jeden

- Właśnie nie macie z nami szans. Jesteście po prostu za słabi- dodał Camillo

- Nie bądź tego taki pewien- powiedział Gabo

- Właśnie to wy nie macie z nami szans i tak tylko przypomnę że my już was pokonaliśmy w finale. Nie zapominajcie kto odbierał puchar- zaśmiałem się

- Ale to my teraz jesteśmy lepsi - powiedział Felipe

- Może to sprawdzimy?- zaczął tata

- Jestem za - dodał Felix

- Mamy zagrać my dwaj przeciwko nim? - zapytałem

- My dwaj na nich 20- dodał Gabo

- Cóż pewnie będzie łatwiej niż przeciwko strażnikiem- zaśmiałem się ale nie byłem tego pewien

- Spokojnie zagracie 2na2 plus bramkarze - powiedział tata

* Diego

- Przygotujcie się- powiedziałem

- Czemu nie pozwoliłeś żeby grali tylko we dwóch- zapytał mnie Felix- Strażnikom dali radę. Obawiasz się że orły by ich rozjechały?

- Nie obawiam się że gdyby Lorenzo i Gabo wygrali drużyna by się podłamała- zacząłem- a to nie byłoby dobre teraz dla nas

- Myślisz że dali by radę?- pytał dalej

- Myślę że tak. Może nie z taką łatwością jak ze strażnikami ale pewnie by wygrali- uśmiechnąłem się

- Dobra zaczynamy- krzyknął Felix- Gabo i Lorenzo damy wam w prezencie naszego rezerwowego bramkarza a przeciw wam zagrają Camillo i Felipe z podstawowym bramkarzem. Zaczynajcie

Zaczynali Camillo i  Felipe. Chcieli zagrać bardzo agresywnie i od razu strzelić gola ale Gabo pokrzyżował im plany odbierając piłkę. Natychmiast zagrał długą piłkę do Lorenzo ten bez problemu ją przyjął i natychmiast bez przyjęcia w tępo podał ją do Gabo. Ten będąc już w polu karnym oddał ją piętką do Lorenzo a ten także piętką podał do Gabo a ten wbił ją do bramki. Świetna akcja w ich wykonaniu.

- Brawo!-zawołałem

Po chwili grę wznawiały orły. Tym razem piłkę odebrał im Lorenzo i pobiegł w stronę bramki. Sądziłem że zakończy tą akcję sam ale zagrał "na pamięć" do Gabo a ten nie miał problemu by władować piłkę do siatki. Później znów zagrali bardzo efektownie a Lorenzo strzelił z przewrotki. W kolejnych akcjach wszystko wyglądało podobnie. Gabo i Lorenzo świetnie się bawili. A gdy po 15 minutach obaj mieli po trzy gole na koncie Camillo i Felipe bardzo się zdenerwowali. Próbowali faulować ale to także im nie wyszło. Moi synowie byli na to przygotowani.

- Oni są genialni- powiedział zachwycony Felix

- Chyba wiesz po kim to mają- powiedziałem

- Taaa- zaśmiał się- Musimy mieć ich w drużynie! Tylko nie wiem jak to zrobimy.

- Jest jeden sposób- powiedziałem

- Zdradzisz szczegóły? - zapytał

- Trzeba ich skłócić z Irs'em a jesteśmy już na dobrej drodze - zaśmiałem się

- Racja wtedy sami będą chcieli do nas przejść.-powiedział- Dobra koniec panowie- krzyknął Felix po kolejnych golach moich synów.

- To było bardzo interesujące - powiedziałem gdy wszyscy tu podeszli. Orły były wyraźnie zdenerwowane.- Na dzisiaj skończyliśmy. Chłopcy idziemy- powiedziałem po czym poszedłem chłopakami do samochodu.

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now