#31

182 7 0
                                    

- Vito ściągnij tu do szatni Gabo i Lorenzo - powiedziałem do niego tak aby chłopaki nie słyszeli

- Jasne już po nich idę- powiedział i wybiegł

- Chłopcy dziękuję wam- powiedziałem do nich- Dziękuję wam za walkę... Mimo przegranej daliście z siebie wszystko i jestem z was dumny.

- Trenerze staraliśmy się - zaczął Ricky

- Tak wiem i dziękuję wam za to. W następnym meczu się odegramy i oni nam w tym pomogą- powiedziałem a wtedy Vito wraz z braćmi Guevara wszedł do szatni.

- Oby bo jesteśmy w kiepskiej sytuacji- uśmiechnął się niemrawo Dede

- Nie wiem czy wy chcecie z nami grać..- powiedział Gabo

- Jasne że chcemy - krzyknął Leo

- Tak nawet bardzo i wybaczcie nam bo przesadziliśmy z tym ignorowaniem was. Źle zrobiliście nie mówiąc nam prawdy ale my nie powinniśmy byli tak reagować.- powiedział Ricky

- Wybaczcie że wam nie powiedzieliśmy ale to była trudna dla nas sytuacja..- powiedział Lorenzo

- To już nie ważne..- powiedziałem- Bo najważniejsze że jesteśmy drużyną i umiemy sobie wybaczać. W następnym meczy będziemy już w komplecie.

* Lorenzo

Wreszcie wszystko zaczęło się układać. Udało nam się pogodzić z drużyną. Teraz tylko poczekać aż Izabel zakończy nasze zawieszenie i będzie idealnie.

*KILKA DNI PÓŹNIEJ*

Izabel zakończyła nasze zawieszenie więc od dwóch dni już normalnie trenujemy. Szykujemy się do meczu rewanżowego który odbędzie się już za kilka dni.  A już jutro gramy pierwszy mecz InterCopa. Francisco obawia się że drużyna nie  da rady dobrze wypocząć. Kilka dni wcześniej graliśmy mecz w pucharze kontynentalnym a już jutro mecz z Samurajami. Będzie ciężko utrzymać formę podczas obu pucharów ale kto ma to zrobić jak nie my. Dzisiaj nasz ostatni trening.

W szatni panowała już normalna atmosfera. Stanąłem na środku szatni a chłopaki ustawili się wokół mnie. Tęskniłem za tym...

- Panowie wiecie że jutro czeka nas ciężkie spotkanie- powiedziałem spokojnie- Jesteśmy świeżo po meczu kontynentalnym a jutro gramy z Samurajami.

- Będzie dobrze. Jesteśmy gotowi - powiedział Gabo

- Tak i ja jestem pewien że uda nam się wygrać co więcej my ich jutro zmieciemy z boiska!-krzyknąłem- Jesteśmy jastrzębiami a jastrzębie nigdy się nie poddają. Będziemy walczyć do samego końca tak jak zawsze. Jutro wyjdziemy na boisko jako inna drużyna niż na poprzednich mistrzostwach. Jutro wyjdziemy jako mistrzowie, jako świetna drużyna, jako zgrana drużyna a zejdziemy z niego jako niepokonani mistrzowie.

- Naprzód- krzyczeli

- Teraz na trening! Do boju- dodałem. Na boisku czekał na nas cały skład trenerski. Analizowali coś między sobą. Pewnie jakim ustawieniem jutro zagramy i kto w ogóle zagra. Ustawiliśmy się na boisku i czekaliśmy aż Francisco coś powie.

- Dzisiaj jest ważny dla nas trening dla tego proszę was dajcie z siebie wszystko- powiedział- Jeżeli będziecie jutro grać jak drużyna wynik przyjdzie sam. Więc dzisiaj popracujemy nad grą zespołową. Najpierw krótkie serie ćwiczeń w parach a później w 4 osobowych grupach. Zaczynamy!

Trening się rozpoczął! Ćwiczenia w parach były wyjątkowo nudne ale też męczące. Później Francisco podzielił nas na grupy. Musiałem być w grupie z Rickym Gabo i niestety z Martinem. Nie byłem z tego zadowolony. Po tym co zrobił ciągle miałem ochotę go uderzyć ale wiedziałem że Izabel by mnie zawiesiła a nie mogę tego zrobić drużynie. Nie teraz! Początkowo chciałem podczas tego ćwiczenia podokuczać trochę Martinowi ale szybko stwierdziłem że nie warto. Wykonywałem po prostu polecenia trenera. Po tych ćwiczeniach trenowaliśmy rozegrania taktyczne i trening się zakończył.

Kochani wybaczcie że mnie nie było Ale no wiecie szkoła. Postanowiłam wrócić. Nie  wiem jeszcze W jakim sensie... Planuje rozdziały wstawiać raz w tygodniu w soboty, będę miała wtedy czas więc myślę że tak będzie git. Wczoraj wstawiłam tych rozdziałów sporo w ramach wynagrodzenia za nieobecność. Od dzisiaj rozdziały będą pojawiały się regularnie w soboty pewnie w godzinach wieczornych.

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now