#13

214 8 3
                                    


- Chyba oszalałeś- powiedziałem spięty

- To czemu obaj tak się zdenerwowaliście - zapytał

- Lorenzo miałby być moim bratem?- próbował udawać

- Właśnie nie jesteśmy ani trochę podobni- zaśmiałem się- Ja jestem mistrzem a Gabo do pięt mi nie dorasta

- Ja nie mam tak wielkiego ego- udawał też Gabo- Proszę cię Martin

- Właśnie zadajemy się ze sobą tylko dla drużyny- powiedziałem

- Właśnie Martin chyba sobie coś uroiłeś - powiedział Gabo a wszyscy zaczęli się śmiać

- Oni mieli by być braćmi? Są jak ogień i woda- powiedział 14

- Właśnie- powiedziała Zoe

- Dobra zaraz zaczynamy lekcje więc lepiej się pośpieszmy- powiedział Adrian a wszyscy się rozeszli. Złapałem Gabo za ramię

- Było blisko- szepnąłem gdy nikt nie patrzył po czym szybko ruszyłem w stronę klasy. Później całe szczęście nikt już o tym nie rozmawiał. Mam nadzieje że wszyscy o tym zapomną bo nie wiem co następnym razem powiem. Chwilę po tej lekcji zaczynał się nasz trening. Poszedłem do szatni się przebrać a tam siedział już Gabo. Nikogo innego tam nie było.

-Mało brakowało a wszystko wyszło by na jaw- powiedziałem

- Mów trochę ciszej!- powiedział- Chłopaki mogą zaraz przyjść

- Dobra przepraszam. Myślisz że nikt nic nie podejrzewa

- Mam taką nadzieje. Musimy uważać i nie rozmawiać tak często w szkole.

- Tak masz rację. Od teraz będziemy rozmawiać tylko gdy będzie to konieczne- powiedziałem

- Dobra

* Martin

Gdy szedłem do szatni słyszałem że ktoś tam jest. To byli Lorenzo i Gabriel. Znowu coś szeptali. Niestety nic nie usłyszałem.

- Wy dwaj znowu razem - powiedziałem wchodząc

- Oh Już daj spokój Martin- powiedział Gabo

- Obaj przyszliśmy na trening a to chyba nie dziwne- zaśmiał się Lorenzo

- Tak jasne - gdy to powiedziałem weszła reszta chłopaków

- Dobra przebierajcie się i zaczynamy trening- powiedział Lorenzo- Dzisiaj musimy się postarać i przestać tak przeżywać ten mecz on już jest za nami a przed nami są dwa mega ważne turnieje i na tym wszyscy powinni się skupić.

-Dokładnie. Ten mecz już przepadł i musimy się teraz skupić na nadchodzących meczach. Tak przegraliśmy mecz ale nie z byle kim. Przegraliśmy z zawodowcami więc nie powinniśmy tak się tym przejmować.- dołączył do niego Gabo

- Właśnie i do tego przegraliśmy tylko 1 bramką. Ledwo z nami wygrali. Wciąż jesteśmy mistrzami i nic tego nie zmienia, a teraz wszyscy na trening bo musimy wygrać wszystkie następne mecze!- krzyknął Lorenzo i wszyscy wybiegliśmy z szatni. Na murawie czekał już na nas trener.

- Panowie słuchajcie mamy małą zmianę planów- zaczął - musimy dzisiaj niestety iść na siłownie

- Dlaczego trenerze?- zapytał Dede

- Ponieważ Izabel powiedziała że boisko będzie jej dzisiaj potrzebne.- powiedział Francisco

- Ale po co?- zapytałem

- Nie mam pojęcia- powiedział trener- Dobra na siłownie

* Lorenzo

Na siłowni ćwiczyliśmy długo i bardzo intensywnie. Po treningu ledwo się ruszaliśmy do tego system Irs'u szwankował i nie mieliśmy żadnych statystyk. Dlatego trener pozwolił nam iść trochę wcześniej. Na kolejnej lekcji nie przyszedł do nas nauczyciel chyba było jakieś zebranie w pokoju nauczycielskim. Potem Izabel zebrała nas wszystkich i powiedział że musi nam coś powiedzieć.

- Witajcie - przywitała nas- Mam dla was kilka informacji. No więc po pierwsze jak już zauważyliście od kilku dni nie ma naszego dyrektora sportowego Diego Guevary. Nie ma go dlatego że nie pełni już tej funkcji- powiedziała a w tym momencie wszyscy spojrzeli w moją stronę- Dobrze drugą sprawą jest to że mamy awarię naszego systemu. Z tego powodu lekcje i treningi są odwołane do końca przyszłego tygodnia.

- Ale co się stało?- zapytał Valentino

- Camillo znowu się włamał?!- krzyknąłem



Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang