#11

237 8 1
                                    

 Lekcja matematyki z Amadeo dłużyła mi się niemiłosiernie, a na dodatek kompletnie nie mogłem się skupić, i w ogóle nie rozumiałem tych równań.

* Joaco

Siedziałem w kawiarence montując film na mój kanał. Powinienem być na lekcji ale musiałem się tym zająć. Gdyby ktoś mnie zauważył miał bym kłopoty. Na szczęście wszyscy byli na lekcjach i nikogo nie było w kawiarence. Gdy siedziałem i zacząłem montować usłyszałem że ktoś się zbliża więc schowałem się w kącie za stolikiem. Do sali wszedł Diego.

- Tak to już potwierdzone - rozmawiał przez telefon- Tak mam już plan co z tym zrobić. Nie nie moi synowie jeszcze o tym nie wiedzą. Tak oni obaj grali w tym meczu i byli genialni. Hahaha tak moja krew dokładnie. Nie wiem czy uda mi się ich nakłonić do tego oni obaj są wierni jastrzębią- dalej już nic nie usłyszałem bo Diego właśnie wyszedł. Nie mogę w to uwierzyć Lorenzo ma brata i do tego w drużynie jastrzębi.

- Muszę natychmiast powiedzieć o tym chłopakom- powiedziałem do siebie biegnąc w kierunku szatni. Niestety trwał jeszcze trening. Musiałem poczekać

* Lorenzo

Trening wyglądał niemrawo. Wszyscy byli przybici tym meczem. Przejęliśmy się bo to mocno się na nas odbije. Gdyby udało się  wygrać tamten mecz bylibyśmy pewniejsi siebie i rywale mieliby do nas respekt.

- Panowie dobra na dzisiaj koniec! Idźcie do szatni- krzyknął trener- Gabo Lorenzo podejdźcie na chwilę - powiedział do nas

- O co chodzi trenerze?- zapytałem

- Drużyna wyglądała dzisiaj słabo - powiedział

- Tak wszyscy są przybici tym meczem - powiedział Gabo

- Tak musicie w szatni podnieść ich na duchu. Oni teraz tego potrzebują.

- Trenerze poradzimy sobie to tylko mecz towarzyski- powiedziałem

- Tak ale to był ważny mecz i gdybyśmy chociaż zremisowali wyglądałoby to lepiej. Idźcie do szatni

- Jasne trenerze- powiedziałem gdy odchodziliśmy

Po drodze rozmawialiśmy o tym meczu i o tym co musimy powiedzieć chłopakom. Gadaliśmy też o tacie, a gdy weszliśmy do szatni panowała niezręczna cisza i wszyscy mieli zmieszane miny a w dodatku w szatni był Joaco.

- O co chodzi - zapytał Gabo jednak nikt mu nie odpowiedział a wszyscy patrzyli na mnie.

- Co jest?!- zapytałem zdenerwowany

- Lorenzo to prawda że masz brata- zapytał Ricky

- Co!? - krzyknąłem delikatnie zerkając na Gabo który miał równie przerażoną minę.

- Słyszałem jak twój tata rozmawiał przez telefon i mówił coś o SYNACH- powiedział Joaco

- Na pewno mówił tylko o mnie o swoim SYNU- odpowiedziałem

- Nie bo on mówił że moi obaj synowie grali w tym meczu i że o niczym nie wiedzą i o tym że są wierni jastrzębią- gdy usłyszałem co powiedział Joaco byłem zdziwiony i przerażony a Gabo miał podobnie

-  Co czyli jeden z nas jest twoim bratem - zapytał Dede uśmiechając się

- Nie..Nie dajcie spokój Joaco na pewno się przesłyszał- ciągnąłem

- Właśnie Joaco jesteś pewien że dobrze usłyszałeś - mówił Gabo

- Tak jestem tego pewien. Lorenzo może ty nie wiesz że masz brata

- Joaco proszę cię na pewno bym wiedział że mam brata - już nie wiedziałem co mam mówić- Coś źle usłyszałeś i rozpowiadasz plotki. Chyba nie chcesz znowu opublikować fałszywych informacji?

- No może masz rację bo rzeczywiście byłem trochę zdenerwowany ale..

- Właśnie więc skończ - powiedziałem - a teraz daj nam się przebrać

- Jasne wybaczcie - powiedział wychodząc a ja odetchnąłem

Całe szczęście chyba wszyscy dali sobie z tym spokój.Gabo i ja się trochę uspokoiliśmy. Gdyby teraz ktoś się o tym dowiedział.. Musimy być ostrożniejsi dlatego ustaliliśmy że ograniczymy na jakiś czas spotkania rodzinne.

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now