1

3.4K 142 25
                                    

W całej Korei było pełno wsi i miasteczek. Żadne jednak nawet w najmniejszym stopniu nie przypominało Sangju. Była to mała mieścina, licząca niewielu mieszkańców. Znajdowała się tam niewielkich rozmiarów szkoła, kilka rodzinnych sklepów i restauracji. Nie zabrakło także baru oraz klubu, który był chętnie odwiedzany przez nastolatków. Każdy znał siebie nawzajem.

I jak w każdym niewielkim mieście, ludzie byli podzieleni. A małym niedopowiedzeniem byłoby powiedzenie, że mieszkańcy za sobą nie przepadają. Oni szczerze się nienawidzą. Jednak nic nie przebiło nienawiści między Kim Namjoonem i Seo Junghyunem. Byli wręcz wychowywani we wzajemnej niechęci do siebie. Ich ojcowie także także byli poróżnieni. I jak w prawie wszystkich wojnach, podzieliła ich dziewczyna, która mimo zaciekłej rywalizacji pomiędzy dwójką, wyjechała z Korei i całkowicie o nich zapomniała. Za to na pewno nie zapomnieli o tym zarówno Seo jak i Kim. Konflikt z czasem jeszcze bardziej się zaostrzał i przeszedł na ich synów.

Namjoon z początku nie chciał się w to mieszać, uważał, że nie warto kłócić się o tak błahe sprawy i kiedy skończył 13 lat, chciał pogodzić się z Junghyunem. Jego młodszy wróg nie podzielał jednak jego zdania i ośmieszył go przed całą szkołą, czytając jego pierwsze wiersze. Kiedy ojciec Namjoona dowiedział się o tej sytuacji, kazał synowi przeciwstawić się rywalowi. Chłopak chcąc, nie chcąc został zaangażowany w wieloletni konflikt, a jego przyjaciel Jeon Jungkook nie mógł go w tym opuścić. Sam mszcząc się tym samym na Junghyunie, który w piaskownicy zepsuł mu łopatkę, uprzykrzał mu życie jak tylko mógł, prawdopodobnie jeszcze bardziej niż sam Namjoon.

Z czasem coraz więcej osób dołączało do grup ich znajomych, najczęściej właśnie ze względu na konflikt z drugim. Kiedy ktoś miał problem do Jungkooka czy Namjona,  zaczynał przyjaźnić się z Junghyunem, a kiedy ktoś chciał się zemścić na Junghyunie kierował się do dwójki przyjaciół. W liceum także każdy wiedział o ich konflikcie. Jedni woleli się nie mieszać w zaciekły spór, drudzy jednak z zainteresowaniem śledzili losy ich grup. Często obstawiali, kto wygra wyścig, kto zwycięży potyczkę słowną albo wymyśli lepszy dowcip, a ponieważ dwie grupy rywalizowały ze sobą dosłownie o wszystko, nigdy nie było nudno. A jeden z pojedynków odbywał się właśnie teraz.

Pełno ludzi stało niedaleko dwóch motorów i krzyczeli jak szaleni, dopingując swoich zawodników.

- Dasz radę? - podszedł do Jungkooka Namjoon, spoglądając na niego niepewnie.

- Nie robię tego pierwszy raz - powiedział, przeczesując przy tym swoje czarne, lekko polokowane włosy. - Nie musisz się martwić, wygram z Junghyunem, może i jest dobry w gadce, ale nie ma żadnego wyczucia w jeździe - uspokoił go, wiedząc, że Namjoon, boi się przegranej ze swoim wrogiem.

- Może nie jeździ najlepiej, ale nie będzie miał skrupułów przed zepchnięciem cię z trasy, dobrze o tym wiesz - przypomniał mu, wspominając przy tym poprzednią walkę, w której ucierpiał Hoseok.

- A ty dobrze wiesz, że jestem najlepszy - podkreślił dokładnie, patrząc przy tym Namjoonowi w oczy. - Zaufaj mi, jeszcze nigdy nie przegrałem - powiedział z wyższością i założył kask na głowę.

- Po prostu uważaj - poklepał go przyjacielsko po barku i odszedł do reszty grupy, w której każdy skandował imię Jungkooka.

Brunet natomiast zupełnie nie zwracał uwagi na hałas robiony w jego kierunku. Chciał skupić się tylko na jeździe i wygranej, by móc dopiec Junghyunowi. Nie mógł znieść jego ciągłych przechwałek i postanowił trochę urazić jego dumę.

- Wiesz, że nie masz ze mną szans - zaśmiał się Junghyun, podchodząc do motoru.

- Myślę, że większym wyzwaniem byłby wyścig z twoją babcią niż z tobą - odgryzł się brunet, spoglądając pewnie na rywala.

- Uwielbiam te twoje żart Jeon, są naprawdę wyszukane - zwrócił się do chłopaka Taehyung, który zawsze wyśmiewał się z młodszego. Nie zważając na tłum ludzi, podszedł do swojego chłopaka i na jego oczach namiętnie pocałował szatyna.

Jungkook nie mogąc na to patrzeć, odwrócił wzrok, w przeciwnym razie chyba zwymiotowałby z obrzydzenia. Para była naprawdę obleśna, zawsze byli razem i nie szczędzili sobie czułości. Taehyung był próżną laleczką, a Junghyung zadufanym w sobie pajacem, czyli krótko, byli siebie warci. Czasami nie wiedział, kogo nienawidzi bardziej Junghyuna czy Taehyunga.

- Powodzenia skarbie - cmoknął go na pożegnanie i odszedł, posyłając jeszcze dumne spojrzenie w stronę Jungkooka.

Sam Taehyung gdyby miał wybrać, czy bardziej kocha Junghyuna, czy nienawidzi Jungkooka, z pewnością wybrałby tą drugą opcję. Nie mógł znieść jego cwanego uśmiechu, głupich odzywek i egoistycznego zachowania. Brunet zawsze musiał być w centrum uwagi, co niezmiernie go denerwowało. Uważał, że młodszy jest fałszywy i z pewnością nie kupi go swoim czarującym uśmiechem i kupą mięśni.

- Za chwilę rozpoczynie się wyścig, osuńcie się wszyscy - zawołał mężczyzna, a w tym czasie dwójka motocyklistów zaczęła przygotowywać się do startu. Jungkook opuścił szybkę w kasku, powędrował stopą na przycisk gazu i czekał. Wpatrywał się w drogę przed sobą i obmyślał plan.

- Start za trzy! - wrzasnął mężczyzna, a tłum już wrzał. - Dwa! - krzyczeli podekscytowani ludzie, a to był moment w którym Jungkook się wyłączył. - Jeden! - równocześnie przycisnęli gaz, a motory zawarczały i popędziły w przód. Trzymali się blisko siebie, nie pozwalając odstąpić drugiemu choćby na sekundę. Toczyli ze sobą zawziętą walkę, co chwilę któryś wysuwał się na prowadzenie, jednak nie na długo, bo drugi za chwilę go doganiał.

Jungkook uwielbiał jazdę na motorze, czuł wtedy, że jest w swoim żywiole. Stanowił z maszyną jeden nierozłączny organizm, miał doskonałe wyczucie i wiele doświadczenia za sobą. Wiedział, że wygra z Junghyunem. Szatynowi brakowało cierpliwości i równowagi, zbyt gwałtownie hamował i skręcał. Nie czuł maszyny tak dobrze jak on. Sam Seo wiedział, że uczciwie nie wygra, dlatego od czasu do czasu zbliżał się do chłopaka i lekko go strasząc, udawał, że w niego wjeżdża. Nie robiło to jednak na nim żadnego wrażenia.

Nieprzyjemnie napięcie zawrzało między nimi, kiedy Jungkook zaczął wyprzedzać Junghyuna. Wściekły szatyn próbował go zepchnąć, bądź zagrodzić mu drogę. Kiedy lekko drasnął jego motor, Jungkook omal nie stracił równowagi, jednak w porę się zorientował i pomimo zachwiania, nie spadł z pojazdu. Był wściekły chociaż od początku wiedział, że Junghyun będzie próbować swoich sztuczek. Nie sądził, że posunie się tak daleko, przecież mógł się zabić, gdyby źle upadł.

Sam postanowił nie być lepszy i kiedy na ostatnim zakręcie, wyprzedził szatyna i zajechał mu drogę, wymuszając na drugim tym samym mocniejszy skręt, przez co musiał wyhamować. Wiedząc, że spowolnił swojego rywala, sam dodał gazu, będąc już pewnym wygranej. Dotarł na metę pierwszy w akompaniamencie radosnych krzyków. Kiedy się zatrzymał, ludzie zaczęli do niego podchodzić, wiwatować i gratulować wygranej. 

Chwilę później przyjechał także wściekły Junghyun, do którego od razu podbiegł Taehyung i reszta jego przyjaciół, którzy obrzucali rywali gniewnymi spojrzeniami. Czerwonowłosy od razu przykleił się do ciała swojego chłopaka i widać było, że stara się pocieszyć go po przegranej.

Jungkook wpatrując się we dwójkę, nie wiadomo z jakiego powodu, przestał cieszyć się z wygranej. Utarcie nosa Junghyunowi wcale nie poprawiło jego humoru, a zwycięska impreza nie wydawała się być już tak dobrym pomysłem jak wcześniej. Być może to dlatego, że zapomniał wspomnieć o jednej rzeczy. Jungkook najbardziej nienawidził Taehyunga za to, jak cholernie piękny był.

***

Mam nadzieję, że się spodoba💕

Love Shot - TaekookWhere stories live. Discover now