35

1.1K 84 16
                                    

W końcu udało mu się dotrzeć do domu Jimina. Przez godzinę błąkał się po mieście, nie za bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić i próbując zebrać myśli. W pewnym momencie jednak przestał myśleć. Szedł przez ulicę niczym zombie, całkowicie wyłączony i oderwany od rzeczywistości. Nawet nie zauważył, w którym momencie stał pod blokiem swojego przyjaciela, wpatrując się w drzwi jego mieszkania. W końcu jakby wybudzając się ze snu i orientując się, gdzie się znajduje, zapukał do drzwi.

Nie musiał długo czekać, bo już po chwili usłyszał po drugiej stronie głośne kroki i dźwięk przesuwanego zamka. Po sekundzie odtworzył się przed nim drzwi i stanął w nich zmartwiony Jimin.

- Czemu do cholery jasnej nie odbierasz ode mnie telefonu?! - krzyknął, kiedy zauważył Taehyunga. Myślał, że wyrwie sobie wszystkie włosy z głowy ze zdenerwowania. Rano pisał z młodszym i ten oznajmił mu, że już jest w drodze do niego, po czym przez pięć godzin nie dawał znaku życia. - Wiesz, jak się martwiłem?! Mówiłeś, że już idziesz, a nie było cię kilka godzin!

- Jimin - zaczął cicho Kim, czując wielkie poczucie winy, że z jego powodu przyjaciel tak się martwił.

- Żadne Jimin! Nie możesz tak robić, wiesz co ja przeżywałem?! Chciałem już dzwonić po policję! - wydzierał się dalej chłopak, z którego w końcu schodził cały strach i zdenerwowanie. - Jeśli myślisz, że tak... - nagle otworzyły się drzwi z sąsiedniego mieszkania, w których znajdowała się mała staruszka.

- Panie Park, ile razy mam powtarzać, że ma pan tak nie wrzeszczeć. Mieszkają tu inni ludzi i wszyscy już mają dość twoich nocnych jęków - krzyknęła na niego staruszka i trzasnęła drzwiami.

- Powrzeszczę na ciebie w środku, chodź - pociągnął go za rękę i wciągnął na siłę do środka. Taehyung wpadł z impetem do mieszkania, a Park zamknął za nim drzwi. - Muszę po raz kolejny wspominać, jak nieodpowiedzialne to było i jak bardzo się martwiłem.

- Nie, przepraszam - powiedział skruszony Kim i spojrzał na podłogę.

- Hej! - podszedł do niego natychmiast blondyn i podniósł podbródek przyjaciela. - Co się stało? - zapytał, tym razem delikatnie, widząc łzy w oczach Taehyunga.

Kim tylko spojrzał na niego smutno i mimo, że obiecywał sobie, że nie będzie już więcej płakać to i tak to zrobił. Widząc zmartwiony wzrok przyjaciela wybuchnął płaczem, którego nie potrafił zatrzymać.

- Taehyung, skarbie, co się stało? - ponowił pytanie Jimin, ale Kim nie był w stanie mu odpowiedzieć, ciągle głośno szlochając.

Park wziął go w swoje ramiona i przytulił mocno, wplątując palce we włosy przyjaciela, wiedząc że bawiąc się nimi, lekko go uspokoi. Zaprowadził go na kanapę, na której młodszy często sypiał, gdy u niego przebywał i nie przerywając uścisku, usiedli na niej razem. Jimin szeptał pocieszające słowa do jego ucha i nie przestawał gładzić go po włosach.

W końcu Taehyung się uspokoił, przestał szlochać i siorbać nosem. Blondyn nie naciskał, czekał aż jego przyjaciel sam rozpocznie rozmowę i nie zaprzestawał swojego masażu. W końcu, kiedy nareszcie udało mu się uformować oddech i przestał krztusić się łzami, spojrzał na Jimina i zaczął mówić.

Opowiedział o swojej racji z Jungkookiem. Powiedział o tym,  jak bardzo się nienawidzili i zgrzytali zębami na swój widok i jak szybko się to zmieniło. Wspomniał o ich wszystkich przypadkowych spotkaniach, które zamieniły się w schadzki w wiadomym celu. Nie pomijał w swojej opowieści swoich uczuć na każdej etapie ich relacji. Powiedział mu o swoich problemach z Junghyunem, potem o ojcu, o spotkaniu Jungkooka. Streścił wszystko dokładnie tak samo jak Baekhyunowi, być może tym razem kładąc większy nacisk na swoje uczucia. Aż w końcu dotarł do części, która zdarzyła się po tym, jak opuścił mieszkanie przyjaciela.

Love Shot - TaekookWhere stories live. Discover now