10

1.3K 102 4
                                    

Jimin spojrzał z niepokojem na swojego przyjaciela. Odkąd młodszy przyszedł do jego mieszkania, nie uśmiechnął się ani razu i unikał kontaktu wzrokowego, jak tylko mógł. Blondyn wiedział, że coś jest na rzeczy. Znał go prawie od zawsze i umiał rozpoznać, kiedy Taehyung był smutny. Wiedział też, że zmuszając go do rozmowy nic nie wskóra, dlatego rozpoczął ich rytuał poprawiania humoru. Przygotował mnóstwo słodyczy i zaparzył pyszną herbatę, która zawsze uspokajała jego przyjaciela.

Po chwili zgasił światło w pokoju, rzucając na kanapę dwa koce, by mogli się nimi opatulić, włączył ich ulubione bajki, które zawsze w pewnym momencie sprawiały, że na ich twarzach mimowolnie wpływał uśmiech. Blondyn, widząc jednak, że mimo kilku godziny oglądania, Taehyung nie uśmiechnął się ani razu oraz nie zjadł ani jednej kostki czekolady, wiedział, że chodzi już o grubszą sprawę, dlatego przerwał film i spojrzał na niego pytającym wzrokiem.

- O co chodzi? - spytał, nie mogąc patrzeć, jak jego przyjaciel cierpi. - Nie uwierzę, że znowu jesteś wkurzony przez Jungkooka.

- Nic się nie stało hyung - odparł spokojnie czerwonowłosy, wciąż nie spoglądając jednak w oczy przyjaciela. - Jestem zmęczony, to dlatego - skłamał, a Park jak zawsze to zauważył. Wiedział, że nawet niewyspanie nie sprawiłoby takiego smutku w jego oczach. - Idę po herbatę - poinformował starszego i ruszył się z miejsca.

- Taehyung nie dokończyliśmy rozmowy - przytrzymał go za przedramię, a słysząc pisk chłopaka, puścił jego rękę jak oparzony. Mimo wyrywania się Taehyunga, podwinął jego rękawy, a to co zobaczył naprawdę go przeraziło. Na jego nadgarstkach było kilka fioletowych siniaków, a reszta ręki była pokryta w ranach i zadrapaniach, które jeszcze nie do końca się zagoiły.

- Nic się nie stało, tak?! - spojrzał groźnie na przyjaciela, wskazując na jego ręce. Był nie tylko zły o to, że Kim ukrywał to przed nim, ale przede wszystkim bardzo się o niego martwił. Jego zdrowie i szczęście były dla niego najważniejsze, a widząc go w takim stanie, cholernie się przestarszył.

- To nic, nawet nie boli - powiedział z kwaśną miną, która ewidentnie wskazywała, że rany sprawiają mu ból.

- To znowu jego wina? - spytał delikatnie Jimin, a jego przyjaciel wiedział, że chodzi mu o Junghyuna. W końcu Taehyung nieraz miał na ciele jakieś drobne siniaki, które były dziełem właśnie jego chłopaka.

- To był wypadek - tłumaczył się Taehyung, próbując zasłonić swoje ręce.

- Tak jak ostatnie trzy razy - krzyknął zirytowany blondyn, bo miał dość tego, że Kim tak łatwo daje sobą pomiatać. Zawsze wydawało mu się, że ma w sobie więcej determinacji i w końcu postawi się Junghyunowi. Ten jednak ślepo zakochany, nie chciał przyznać, że jego chłopak tylko go rani.

- To naprawdę nie była jego wina - bronił go lekko skruszony, ponieważ nie lubił, kiedy jego przyjaciel na niego krzyczał.

- Nie możesz dawać tak sobą pomiatać! - nie dawał mu spokoju, ponieważ wciąż dziwił się, że Kim może pozwalać na takie traktowanie. Zawsze sprawiał wrażenie silnego i pewnego siebie, nie rozumiał więc, czemu przed Seo zachowuje się jak potulny baranek.

- Zostaw mnie, on naprawdę nie jest taki zły. Bardzo mi pomógł, wiesz o tym doskonale! - przypomniał mu czerwonowłosy, a Park westchnął tylko cierpko. - Ma po prostu gorszy okres - wytłumaczył go, jakby samemu sobie to wmawiając. Był tak wdzięczny chłopakowi za wszystko co dla niego zrobił, że nie potrafił mieć mu tego za złe, dodatkowo większość rzeczy i tak była jego winą, więc nie dziwił się reakcjom Junghyuna.

- Po prostu naprawdę nie rozumiem, gdzie znika ten mój wojowniczy przyjaciel przy tym dupku - burknął Jimin, a Tae sam nie wiedział, co mu odpowiedzieć. Przy chłopaku po prostu cała jego odwaga ulatywała. Nie tak, że się go bał, ale Seo nie raz pokazywał mu, że to on rządzi w tym związku.

- To nadal ja Jimin, tylko trochę łagodniejszy, nie chcę go denerwować - powiedział ze smutnym uśmiechem na ustach. - Nie martw się za niedługo wszystko minie i znowu będzie dobrze.

- W porządku załóżmy, że ci wierzę - westchnął, widząc, że swoim krzykiem tylko przestraszył przyjaciela, a miał mu przecież pomóc. - Oczyściłeś je przynajmniej? - zapytał, wskazując na rany, chociaż i tak był pewien, że czerwonowłosy jak zawsze zapomniał o czymś takim.

- Nie - uśmiechnął się nieśmiało, a Jimin przewrócił oczami.

- Normanie jak z dzieckiem - skarcił go.

- I tak mnie kochasz - odparł uśmiechnięty, na co zaśmiał się szczerze, bo nie mógł zaprzeczyć, kochał go jak brata.

- Chodź już lepiej ze mną smarku - zaprowadził go do łazienki, gdzie jak najdelikatniej zajął się jego ranami.

- Ała - syknął, gdy Jimin przyłożył wacik nasączony wodą utlenioną.

- Nie marudź - skarcił go delikatnie. - Ciesz się, że nie wdało się zakażenie.

- Wiem, dziękuję - spokorniał Taehyung i posłał wdzięczny uśmiech w stronę przyjaciela. Miał wielkie szczęście, że posiadał w swoim życiu takiego Jimina. Osobę, której ufał bezgranicznie i kochał jak własnego brata. Wiedział, że zawsze może na niego liczyć, a ten będzie go wspierać w każdej głupiej decyzji jaką podejmie.

- Taehyung, spójrz na mnie - poprosił go łagodnie przyjaciel, a ten spojrzał na niego pytająco.

- Tak hyung? - spytał się, gdy po dłuższej chwili Jimin się nie odezwał. Bał się, że ten ma dla niego przyszykowany kolejny długi monolog karcący za jego lekkomyślne zachowanie.

- Uważaj na siebie, dobra? - powiedział nieśmiało, nie mógł patrzeć na przepełnione bólem oczy Taehyunga. Wiedział, że jest tą jedną z nielicznych osób, które chłopak dopuszcza do siebie i zna prawdziwego go, dlatego czuł się jeszcze bardziej za niego odpowiedzialny. - A jeśli coś się stanie, masz mi o tym powiedzieć. Musimy trzymać się razem, więc pamiętaj, jeśli kiedykolwiek ktoś cię zrani, wiedz, że ja bez problemu skopię mu dupę - Kim zaśmiał się na jego słowa, a jego oczy tym razem zaszkliły się ze wzruszenia.

- Cieszę się, że cię mam, chyba bym umarł bez ciebie - stwierdził całkowicie poważnie Taehyung, prawie się rozklejając.

- Nie płacz, bo sam się za chwilę wzruszę - zaśmiał się Jimin i mocno przytulił swojego przyjaciela. Trwali w uścisku naprawdę długo, przekazując sobie nawzajem siłę i wsparcie.

- Kocham cię - szepnął Kim płaczliwie, a na koszulkę blondyna skapnęło kilka kropel słonych łez.

- Ja ciebie też - odpowiedział, mocniej ściskając czerwonowłosego. Na koniec odsunęli się od siebie, posyłając sobie piękne uśmiechy, a Jimin dokończył opatrywać jego rękę.

Po skończonej robocie wrócili we dwójkę na kanapę i puścili kolejną bajkę. Taehyungowi humor już się poprawił i z radością śledził losy bohaterów. Nie przejmował się już swoimi problemami i postanowił skupić się całkowicie na filmie, by odciąć się od nieprzyjemnych zdarzeń. Faktycznie mu się to udało. Prawie do końca dnia oglądali we dwójkę przestarzałe bajki i zajadali się kawałami najtańszej pizzy. Taehyung spędził w domu swojego przyjaciela prawie cały tydzień pozwalając by wygoiły się nie tylko rany na jego rękach, ale także te w sercu.

Love Shot - TaekookWhere stories live. Discover now