48

1K 68 6
                                    

Nawet gdy wyszedł z domu, wciąż czuł dudniące basy i głośną muzykę. Nie potrafił się jednak przejmować tym, czy obudzą sąsiadów, bądź czy ktoś zadzwoni po policję. Chciał już znaleźć Taehyunga. Był przerażony. Ten dziwny niepokój nie chciał go opuścić, odkąd chłopak wyszedł z Jiminem i bał się, że stało się coś złego.

Nie poczuł się ani trochę lepiej, gdy spojrzał na podjazd przed domem, nie widząc ciemnowłosego. To nie wróżyło dobrze. Podszedł do krawężnika jezdni, gdzie zauważył niedopałki po papierosach, które zapewnie zostawił Jimin. Nie było jednak nawet śladu po Taehyungu. Jungkook obejrzał się dookoła, ale nie zauważył nic ciekawego, a słabe światła latarnii uniemożliwiały mu dobrą widoczność. Znowu wykręcił numer do chłopaka, ale tak, jak za poprzednimi razami odezwała się poczta głosowa.

- Cholera - syknął pod nosem, ponieważ czuł, że staje się coraz bardziej nerwowy. Ponownie rozejrzał się po okolicy, a gdy dalej nic nie zauważył, ponownie próbował zadzwonić do chłopaka. Tym razem wytężył słuch w nadziei, że usłyszy za chwilę radosny dzwonek jego telefonu, ale gdy znowu nic się nie stało, jęknął wściekły.

Starał się nie panikować, ale rosnący w nim niepokój nie pomagał mu w tym ani trochę. Chcąc myśleć racjonalnie, ruszył w kierunku domu. Postanowił jeszcze raz poszukać w nim chłopaka, ponieważ być może akurat minęli się po drodze. Gdy obrócił się już w stronę drzwi, usłyszał jednak stłumiony krzyk.

Przez chwilę myślał, że mu się przywidziało, ponieważ przez kilka następnych sekund nie usłyszał żadnego niepokojącego dźwięku. Ten dziwny niepokój jednak wystarczył, by ruszył w stronę domniemanego krzyku. Był to jego jedyny trop i nawet jeśli był on jego zgubną nadzieją to i tak postanowił spróbować.

Zniknął w mroku, wytężając wzrok, by dostrzec cokolwiek. Z każdym kolejny krokiem miał wrażenie, że słyszy coraz więcej. Cisza powoli zaczynała zamieniać się urywki rozmowy i wtedy Jungkook go zauważył.

Taehyung stał na zupełnym pustkowiu, na uboczu drogi, gdzie światło latarni ledwo ukazywało go całego, ale Jeon wiedział, że to Kim. Rozpoznałby go wszędzie jedyne, co go niepokoiło to fakt, że widział obok niego kogoś innego. I Jungkook mógł się mylić, ale był przekonany, że ta dwójka kłóciła się o coś. Z tego powodu przyśpieszył też kroku, a gdy sylwetki ich ciał stawały się wyraźniejsze, zaczął biec.

Przeraził się, gdy zauważył, kto kłóci się z jego chłopakiem. Był to Junghyun, dokładnie ten sam, którego nienawidził całym swoim sercem.

- Zostaw mnie już! - spierał się Kim, którego twarz ewidentnie wykazywała niechęć do starszego.

- Taehyung wróć do mnie. Było nam tak dobrze - prosił chłopak, zbliżając się niebezpiecznie do ciemnowłosego, co spowodowało złość w Jungkooku.

- Nie, Junghyun zapomnij - powiedział stanowczo, odsuwając się, co jednak nie powstrzymało drugiego przed agresywnym chwyceniem go za rękę. Jeon natychmiast doskoczył do dwójki, wyrywając Taehyunga z jego uścisku.

- Powiedział, żebyś go zostawił - warknął wściekły Jeon, chowając za swoim ciałem chłopaka. Kim był równie przestraszony i jak zaskoczony nagłym przybyciem Jungkooka.

- Odpierdol się, to nie twoja sprawa - wściekł się Junghyun, widząc swojego rywala.

- Tak właściwie to jest, bo rozmawiasz z moim chłopakiem - podkreślił Jeon twardym tonem i od razu zauważył, jak Taehyung za nim spina się lekko, a Seo spoglądał na niego zaskoczony.

- Co kurwa?! - krzyknął tak głośno, że zapewne było go słychać na całej ulicy. - Zostawiłeś mnie dla niego?! Czyli to prawda, to ciebie Byungmoo widział w warsztacie?! - zwrócił się z gniewem tonem do Taehyunga, który zadrżał.

Love Shot - TaekookWhere stories live. Discover now