To ogromnie ułatwia wybór, gdy wszystko jest jednakowe*.

643 72 10
                                    

Tego dnia oglądali komedię z Marilyn Monroe. Tae uwielbiał Marilyn, dlatego fakt, że ogląda kolejny raz "Pół żartem, pół serio", wcale mu nie przeszkadzał. Właściwie to mógł patrzeć na nią godzinami, bo przecież była piękną mieszanką słodkości i seksapilu. 

Lubił to połączenie, tak samo, jak przepadał za jej krągłymi biodrami, czy oczami z figlarnym błyskiem. Tym samym toczył zacięte boje, wykłócając się ze wszystkimi, którzy twierdzili, że była głupia.

Ignoranci! 

Chwytał wtedy opasłą biografię i strzelał cytatami jak z karabinu. Jakoś utożsamiał się z tym bólem, gdy wszyscy próbują Ci wmówić, jaki jesteś. Postanowił być rycerzem na białym koniu, dla tej legendarnej blondynki. Chociaż tyle mógł zrobić.

Jego chłopak siedział obok i zawzięcie odpisywał komuś na Messengerze. Uśmiechał się przy tym, jak obłąkany i wykazywał przesadną energię, jak na swoje standardy. Znacie te chwile, kiedy mała kropla przeleje czarę goryczy? Człowiek znosi wiele, tłumaczy sobie coś, a potem nagle... Ma już kurwa dość i wybucha, co z tego, że z opóźnionym zapłonem.

— Zerwijmy — po prostu mu się wyrwało. Bez większych emocji, jakby przygotowywał się na to dłuższy czas.

—Hm? — mruknął coś jego oblubieniec i dalej odpisywał na wiadomości. Tae tylko zerknął, jak wysyła komuś gifa z facepalmem. No słodko. Czyli znowu go nie słucha? Złość narastała w nim naprawdę szybko.

— Po prostu zerwijmy, bo przy tobie czuje się, jakbym każdego dnia trochę umierał. Wiem, że właściwie tak jest i to niezależne od Twojej obecności, ale... Ostatnio zastanawiałem się, dlaczego nie mówisz mi, że moje włosy ładnie pachną. Dziwne nie? To mnie zabolało, bo właściwie nic już do mnie nie mówisz. Nie czuje się kochany, to... — rozkręcał się, wyrzucając z siebie wszystko, co leżało mu na sercu.

— Dobrze Tae, zerwijmy — odpowiedział tamten spokojnie i wtedy dopiero blondyn poczuł, jak boli obojętność. W oczach zebrały mu się łzy, które siłą woli próbował ukryć. Nie, nie, cholera, co za wstyd. — Dlaczego płaczesz?

— Nie płaczę.

— Przecież chcesz się rozstać, nie powinieneś być szczęśliwy? — zapytał brunet, patrząc na niego badawczo.

— Będę szczęśliwy, tylko jeszcze nie teraz. Dobrze, zatem... Pójdę spakować swoje rzeczy. — szepnął, czując, jak kołatanie serca wzbiera na sile.

— Dobrze, że nie kupowaliśmy nic wspólnie, przynajmniej nie będzie problemu z podziałem — zachichotał jego już ex, a Tae poczuł, jakby ktoś mu wbijał sztylet prosto w serce.

—O tak, jacy my przezorni. Ha! — wydusił.

Ha, ha!

Ha, kurwa.

Boże, czy mogę zawinąć się w koc i już umrzeć?

Rozłożył swoją walizkę na łóżku i metodycznie zabrał się za pakowanie. Zaczął od ubrań, których wcale nie miał tak dużo. Stawiał na ciuchy robiące wrażenie, jednak przez swój tryb życia wystarczyło mu kilka koszul, swetrów i koszulek, by zawsze wyglądać w pracy świetnie. W końcu bywał tam maksymalnie raz w tygodniu. Uśmiechnął się z politowaniem, widząc ile ma piżam. Tutaj zdecydowanie nie był minimalistą.

Czy to nie piękne podsumowanie jego życia? Stos piżam, mała walizeczka z gadżetami i ogrom mangi BL. Taki ogrom, że on tego nie wniesie do swojego mieszkania.

— Tae — brunet stanął w drzwiach i obserwował, jak jego chłopak się pakuje — Ja ci pomogę to zanieść do Twojego mieszkania. Tylko jakbyś się wyrobił do dwóch godzin, bo potem mam wyjście z chłopakami.

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now