Crazy Little Thing Called Love

605 65 17
                                    

MARATON 1 DZIEŃ 

/Miya-wzmianka o niej jest w pierwszych rozdziałach — Namjoon określa ją i Taehyunga jako papużki nierozłączki/

To zaczynamy! 

***

Powroty do pracy nie były dla Taehyunga niczym smutnym. Wręcz przeciwnie. Uwielbiał to, co robił i zazwyczaj prędko za tym tęsknił. Gdy się nad tym bardziej zastanowił, wakacje były dla niego nieco upierdliwe. Po kilku dniach odpoczynku czuł się rozdrażniony i marzył tylko o swoim mieszkaniu, pisaniu i siedzeniu na miękkich dywanikach w salonie.

Teraz jednak to się zmieniło.

Gdy tylko musiał rano wstać i wyjść z domu, ogarnęła go dziwna melancholia. Nie przywykł do pracy w biurze, stawianiu się o określonej godzinie i sztywnym siedzeniu przy biurku. W ogóle nie sprzyjało to jego kreatywności. Zaczynał się wtedy zachowywać, jak typowy korposzczur, który odlicza godziny, minuty i sekundy do końca pracy. Do tego Jungkook siedzący w tym samym pomieszczeniu skutecznie go rozpraszał.

Zapowiadały się ciężkie tygodnie.

Chociaż większość firm chwaliła się nowoczesnym podejściem do pracownika, strefami relaksu i mitycznymi ekspresami do kawy, to on miał to w głębokim poważaniu. Pozostało mu współczuć każdemu, kto dał się na to złapać.

Szczególnie na ekspresy do kawy. W firmie Namjoona stało coś ekspresoodobnego z kawą w kapsułkach, którą Tae szczerze gardził. Gdy tylko pojawiał się w firmowej kuchni, stawiał kawiarkę na kuchence i z obrzydzeniem patrzył na ten pseudo ekspres.

Nie wiedział, kiedy ten stał się jego naturalnym wrogiem, a jednocześnie prawdziwą miłością Jungkooka.

Taehyung westchnął, dopijając swoją domową kawę w ulubionym kubku. Zapinał guziki nowej koszuli i z ociąganiem chował je krańce pod spodnie z nieco wyższym stanem. Bardzo dobrze wiedział, że ten zestaw doskonale podkreślał wszystkie jego atuty i postanowił nieco poznęcać się nad Jungkookiem, jak i dodać sobie pewności siebie.

Skoro już wychodził z domu, to poświęcił chwilę na coś więcej, niż samo doprowadzenie się do porządku. Pokreślił nieco oczy, nadając im wyraźniejszego kociego kształtu. Czasem lubił nieco bardziej zaszaleć ze swoim wizerunkiem, jednak teraz znacznie bliższy był mu make-up, który wygląda, jakby go nie było.

No prawie.

Westchnął jeszcze raz, odkładając kubek z resztką kawy na blat w kuchni. Zachciało mu się czegoś słodkiego przed pracą.

Pójdzie pieszo i wstąpi do ulubionej cukierni.

***

Namjoon nie mógł się doczekać powrotu Jungkooka i Taehyunga. Kręcił się po firmowej "strefie relaksu". To sprzątając, to dokładając produkty spożywcze, czy grzebiąc w szufladach. Co z tego, że znał ich zawartość na pamięć?

Kto położył tu tego niedojedzonego batonika?!

Obowiązki? Mogą poczekać, przecież są sprawy ważne i ważniejsze!

Wytarł blaty, wyłożył nowe kapsułki do ekspresu (dokupił tych karmelowych, bo znikały w zadziwiającym tempie) i nawet odprawił Miyę, która w końcu pojawiła się w pracy po urlopie i chciała wziąć się za swoje obowiązki. Może niekoniecznie należało do niej sprzątanie kuchni, jednak była perfekcjonistką i gdy tylko pojawiła się w pracy, wszystko musiało być na tip-top.

Namjoon wiedział, że Miya była osobą, której potrzebuje każda firma. Prawdziwym wszechograniczem nastawionym na pracę w zespole. Lubiła ludzi, szybko się z nimi dogadywała, a także rozwiązywała największe konflikty. To ona potrafiła spacyfikować Taehynga, gdy była taka potrzeba, jak i nagadać innym, gdy Nam, chciał być dobrym szefem i bał się trudnych rozmów.

Two angry men | TaekookDove le storie prendono vita. Scoprilo ora