You Dropped A Bomb On Me

557 68 8
                                    


Gdy zobaczył taką wersję Taehyunga, poczuł, że teraz będzie tylko gorzej.

Bo ten nowy wizerunek bardziej do niego pasował i trafiał w gusta Jungkooka. Z jednej strony ciągle o nim myślał od czasu ich absurdalnej nocy, która skończyła się pobiciem i złamanym nosem, z drugiej starał się go wywalić ze swojej głowy.

To nieprofesjonalne podniecać się na myśl o współpracowniku.

Tylko cholera, nic nie mógł na to poradzić.

Jungkook nie uprawiał seksu od czasu szalonej nocy z dziewczyną z klubu. Tamtego dnia jego hamulce całkowicie puściły, a on oddał się grzesznej przyjemności bycia całkowicie zdominowanym. Czasem chciał, by ktoś inny zdecydował, co będzie dla niego lepsze, szeptał mu słodkie słówka do ucha, a potem brał tak mocno, by krzyczał z twarzą przyciśniętą do poduszki.

Teraz gdy widział Taehyunga, jednocześnie chciał go przycisnąć do biurka i pieścić, aż ten zacznie go błagać o coś więcej, albo wprost przeciwnie, poprosić go, by ten zrobił z nim, co tylko by chciał.

Zamiast zrealizować swoje pornograficzne wizje, siedział sztywno przy biurku i próbował skupić myśli na pracy.

Prezentacja Jeon.

Wyniki sprzedażowe Jeon.

Ogarnij się!

Jeon.

Tylko to słońce wpadające przez okno pięknie podkreślało nowy kolor włosów copywritera. Jego kurtka wisiała na oparciu krzesła, a pocięty T—shirt pokazywał kawałek karmelowego obojczyka. Przydługa grzywka wpadała mu do oczu, gdy się pochylał, by sięgnąć po kubek z kawą, a gdy mocno skupiał się na tekście, podgryzał ołówek i wtedy Jungkook widział tę ozdobę w jego języku.

Pieprzony kolczyk, zwykły kawałek metalu, który w tym momencie rozpalał jego zmysły bardziej, niż cokolwiek innego.

Ściskało go w brzuch na ten widok. Czuł, jak dramatycznie zasycha mu w gardle, a efektywność jego pracy jest na poziomie, co najwyżej rowu Mariańskiego. Aplikacja z listą "to do" pokazywała, że nie zrobił jeszcze ani jednej z zaplanowanych przez siebie rzeczy.

Zatem siedział sztywno i zastanawiał się, jak da radę dłużej pracować z Taehyungiem.

***

Taehyung zdecydowanie odzwyczaił się do pracy w towarzystwie drugiej osoby. Zazwyczaj jego najlepsze teksty powstawały, gdy siedział w piżamie na podłodze, słuchał szalonych piosenek z lat 70 i 80., a do tego popijał zimną kawę, bo nie chciało mu się iść robić nowej. Był jednym wielkim chaosem, jednak wystarczyło, że efekty jego pracy były zadowalające, by się tym absolutnie nie przejmował. Tylko wariaci są coś warci, prawda?

Gdy zatracał się w pisaniu, miał gdzieś tę nudą część świata, która wymagałabym od niego prostego siedzenia na krześle, w białej koszuli, takiego robotycznego copywritera, zastanego przy klepaniu kolejnego dzieła swojego życia. Takie rzeczy to tylko w Mad Men. Oddawał się całkowicie temu, co robił i nawet z najnudniejszej branży próbował wycisnąć coś więcej i tchnąć w to życie.

Praca w jednym gabinecie z Jungkookiem nie była spełnieniem jego marzeń. O ile Jungkook prywatnie okazał się sympatyczny, to w pracy był tym staroświeckim szefem, który lubi zwoływać zebrania, by posłuchać na nich swojej ładnej barwy głosu i pokazać slajdy, które dopieszczał tak, jakby od tego zależało jego życie. Dla niego praca była poważnym obowiązkiem, dla Tae frajdą, szarżą kreatywności i wyzwaniem.

Two angry men | TaekookWhere stories live. Discover now