Kawa i wesołe kobiety na skraju życia i śmierci

672 77 26
                                    


— Chłopcze, ta nuda jest przejmująca! — jęknęła starsza kobieta, która jeszcze dzień wcześniej zamartwiała się ewentualnym rozerwaniem pupy Tae.

— Nie sądziłem, że pobyt w szpitalu jest tak męczący — zawtórował chłopak, przeciągając się na łóżku. Pościel cicho zaszeleściła przy jego ruchu. Senne rozmarzenie zderzyło się z bolesną prawdą.

Oto on, Kim Taehyung leżał w szpitalu. Nie w swojej pościeli z bawełny satynowej, która pięknie chłodziła jego ciało, a jednocześnie była higieniczna i nie wymagała innej pielęgnacji niż pranie. Nie, w czymś białym, nieprzyjemnie sztywnym i pachnącym mocnym środkiem chemicznym. Aż zaswędziała go skóra.

— Prawda? Dupa mnie boli od tego leżenia, książki już przeczytałam, a na tutejsze jedzenie nie mogę już patrzeć. — westchnęła, powoli prostując się na łóżku.

— Właściwie to, co pani dolega?

— Starość — zaśmiała się — A tak na poważnie, to kamienie na nerkach, ale nie martw się, już po krzyku. Niedługo wychodzę z tej umieralni, bo ten nastrój mi się jeszcze udzieli. — zerknęła w okno — A przecież pogoda coraz ładniejsza, to głupio tak tylko leżeć, prawda?

— Ja wychodzę jutro.

— Tak szybko? Szkoda, zostanę z tym starym pierdzielem i oszaleję tutaj — Tae zerknął na nią ostrzegawczo, jednak niestety sąsiad z łóżka obok już wszystko usłyszał i odkaszlnął, oznajmiając swoje niezadowolenie — Och, niech pan już tak nie charczy! Wczoraj pół dnia mówił pan tylko o starości i potówkach na plecach, litości, ileż można.

— Kobieto! — warknął zirytowany, a Tae przyglądał się temu z lekkim rozbawieniem.

— Tak, mężczyzno?

— Trochę szacunku!

— Dobrze, więc niech będzie stary, a nie pierdziel, może być?

— W buszu się uchowałaś, czy co?

— Nie, ale znudziło mi się bycie uprzejmą, dla osób, które PODŻERAŁY NOCĄ MOJE CIASTECZKA!

— To nie...

— Ta z pewnością, a nad ranem miał PAN gębę całą w okruchach, bo?

— Bo... nie wiem!

— Super wymówka, jakbym słyszała mojego drugiego męża.

— Wykończyłaś go pewnie zołzo?!

— Ha, ha! Uważaj, bo w końcu śpimy na łóżkach obok siebie, może skończysz tak jak on.

— Poproszę o przeniesienie do innej sali!

— A sobie proś, tylko jutro kupię sobie muffiny i co? Głupio nie, bo nie będzie czego podżerać? A już miałam zostawić specjalnie jedną na wierzchu, by Cię przyłapać pierdzielu jeden.

— Zostanę — mruknął i odwrócił się tyłkiem starszej kobiety i Tae.

— No i super — odparła.

☕☕☕

— Tae powiedz mi, dlaczego nikogo u ciebie nie było? Aha i nie patrz na mnie z wyrzutem, tylko odpowiedz — zagaiła, po chwili ciszy.

Skupiła się na patrzeniu w okno, po kłótni z drugim pacjentem, a Tae przeglądał wiadomości na swoim telefonie. Szkoda, że nikt nie dzwonił ani nie pisał. Ostatniego smsa miał sprzed tygodnia. Cóż.

— Zerwałem z chłopakiem... — zaczął, ale usłyszał tylko stłumione "pedał" wydobywające się z okolic łóżka pierdziela.

— Och zamknij się pierdziel! — krzyknęła na mężczyznę kryjącego się pod kołdrą.

Two angry men | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz