Coffee and Cigarettes

525 53 16
                                    

Maraton 1/3

{Witam w pierwszej części maratonu. Godziny dodawania rozdziałów będą szalone jak zawsze. Widzimy się trzy dni pod rząd.}.

Następne dni mijały naprawdę spokojnie. Jin nie stał się kimś do rany przyłóż, jednak Taehyung, chociaż miał świadomość, dlaczego tamten nie darzy go większą sympatią. To mu wystarczyło, by nieco się uspokoić. Wyrósł z walki o to, by każdy go lubił, niezależnie od okoliczności. Co wcale nie zmieniało faktu, że uwierało go to. Nigdy nie był duszą towarzystwa, sporadycznie znajdował się w centrum zainteresowania, dlatego łatwiej było mu zaakceptować ignorowanie, niż oczywistą niechęć. Do tej pory w pracy czuł się akceptowany, mimo starć z Namjoonem, które zazwyczaj były bardziej komiczne, niż łamiące serce. Mimo podobnego wieku Nam był jak z innej dekady, co zdecydowanie burzyło spokój Taehyunga. 

Nie zapowiadało się jednak, by wyrósł z przeprowadzania dramatycznych konfrontacji w miejscu pracy. Nad tym zdecydowanie musiał popracować. Łapał się na tym, że jego cierpliwość była nadzwyczaj wybiórcza. Potrafił miesiącami znosić coś niekomfortowego i w ogóle się nie odezwac, by innym razem wybuchnąć po jednym źle dobranym słowie. Nigdy nie ukrywał, że  często jest zbyt emocjonalny, za mocno brał coś do siebie, a także o zgrozo — regularnie coś nadinterpretował, a potem czuł się jak skończony idiota.

Jasne, miał jakieś poczucie niesprawiedliwości wynikające z tej sytuacji z Jinem, dopóki nie spróbował wczuć się jego położenie. W końcu to może on tworzył z Joonem poważniejszy związek? Co z tego, że Taehyung z nim mieszkał, jak Joona i tak ciągle nie było? Tamten prowadził podwójne życie na tyle sprytnie, że copywriter nie wiedział już, kto kogo zdradzał i kto powinien czuć się w tej sytuacji najbardziej poszkodowany. 

Być może Jin. 

Nie, na pewno Jin.

Bo gdyby umieścić tamtą sytuację na osi czasu, to Jin był pierwszy z Joonem. Taehyung nie miał o tym zielonego pojęcia, jednak to był fakt, z którym nie mógł już walczyć. Zresztą, po co miałby to robić? Po tych wszystkich rewelacjach naprawdę odetchnął z ulgą, że zakończył związek z Joonem. Pomyśleć, że tamten jeszcze odwiedził go po rozstaniu i myślał, że Tae zaprosi go z otwartymi ramionami do łóżka.

Niedoczekanie. 

To wszystko dotarło do niego, gdy tylko ochłonął i spróbował spojrzeć na tę sytuację z dystansu. Nie tylko przez pryzmat własnego zranienia i niechęci do Jina. Dotarło do niego, że nieumyślnie mógł kogoś zranić i odechciało mu się walki z grafikiem. To po prostu nie miało sensu. 

Dlatego, ku zdziwieniu Jungkooka, Tae starał się być milszy dla Jina, a raczej nie wchodził mu w drogę i nawiązywał kontakt, kiedy naprawdę musiał. Najchętniej pisałby do niego na messengerze, ale było mu trochę głupio, skoro siedzieli w jednym pomieszczeniu. Chociaż i tak firma zamieniła się ostatnio w cyrk, to walczył o zachowanie profesjonalizmu.

Raczej jego resztek. 

***

Przez kilkanaście następnych dni wszystko toczyło się swoim rytmem, Tae dłubał w tekstach, Jungkook przecierał ze zmęczenia oczy, analizując statystyki Facebook Ads i współczynniki otwarcia maili, a Jin był na skraju załamania nerwowego, poprawiając piętnasty raz tę samą grafikę. 

— Kiedy w końcu to skończymy? — irytował się Jin, popijając kawę i z tęsknotą patrząc na paczkę papierosów. Coraz częściej wychodził zapalić. 

— Jak w końcu zatwierdzą poprawki — mruknął Jungkook, który naprawdę był już zmęczony  aktualnym klientem. 

— To było pytanie retoryczne — burknął Jin i zajął się czytaniem kolejny raz maila z nowymi wytycznymi. Jungkook nic już nie odpowiedział, tylko wrócił do swoich zadań.

Two angry men | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz