seven ◦ types of pain

5.4K 561 129
                                    

Styczeń zaszczycił Jeongguka dosyć nagle, ale raczej bez fajerwerków

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Styczeń zaszczycił Jeongguka dosyć nagle, ale raczej bez fajerwerków. Po prostu siedząc samotnie w czterech ścianach kompletnie stracił poczucie czasu. Dopiero po tygodniu dowiedział się, że świąteczna impreza, na której spędził całą noc, faktycznie była świąteczną imprezą, a kolorowe tabletki schowane w bombkach i strzykawki między cukrowymi laskami nagle nabrały sensu. Chłopak nie znał się na świętach, widział je tylko w postaci rażących, sklepowych wystaw, irytujących tłumów na mieście i niezmiernie wkurwiających hitów muzycznych. To wszystko towarzyszyło mu już od początku listopada, tak więc kilka dni temu, słysząc za oknem głośne huki, świsty i strzały był naprawdę zdziwiony. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że przechorował cały miesiąc, że kończy mu się mrożone żarcie i że Taehyung naprawdę zostawił go na cztery tygodnie. Nie żeby tęsknił czy miał żal, ale blondyn nie zwykł tego robić, chyba że z udziałem codziennych telefonów i rozmów video. Teoretycznie mógł przewidzieć, że tak będzie, bo przecież Kim poinformował go o ograniczonym kontakcie jak tylko dał sobie spokój z żałosnymi błaganiami. Fioletowowłosy do dziś nie wiedział, po jaką cholerę starszy chciał wywieźć go do Włoch na tak długi czas. Przecież go nie zapyta, bo Taehyung jeszcze pomyślałby, że się nim interesuje. Poza tym, Kim wydawał się naprawdę przybity jego odmową i dzieciak wciąż miał to w dupie, ale wolał nie wracać do tematu. Tak więc przesiedział w domu cały grudzień, wychodząc tylko w ostateczności oraz na jedną imprezę, kiedy nuda nie dawała mu żyć. Po powrocie gospodarza niewiele się zmieniło, ale Jeongguk w końcu miał się na kim wyżyć, w wielu tego słowa znaczeniach.

- Kiedyś w końcu będziesz musiał odpuścić - Westchnął ciężko blondyn, po raz kolejny w ciągu kwadransa przyciszając telewizję.

Młodszy rzecz jasna od razu podgłośnił, używając drugiego pilota.

Taehyung był upierdliwy. Najpierw wręcz na kolanach prosił go, żeby udał się z nim do Mediolanu, potem praktycznie nie dawał znaku życia, by po powrocie obsypać go prezentami, planując spóźnione święta. Jeon rzecz jasna kazał mu spieprzać i olał wszystkie przygotowania, co irracjonalnie nasiliło przylepność Kima. Być może liczył się również grymas fioletowowłosego i jego liczne pokłony nad muszą klozetową, ale przecież nie wszystko brał pod uwagę.

- Jest ok - Odmruknął, przewracając oczami w tak charakterystyczny dla siebie sposób.

- Jak długo masz mdłości? - Nie dawał za wygraną, ciągnąc rozmowę nawet w drodze do kuchni.

- Trochę. 

- Trochę, to znaczy ile? - Zawołał, uważnie studiując wnętrze lodówki.

- Weź odpuść, co?

- Zamawiałeś coś? - Kontynuował blondyn, bo mimo że przez ostatni miesiąc nie mógł pilnować swojego dzieciaka, wcale nie zapomniał o zapewnieniu mu pełnowartościowego kateringu. W lodówce zostawił też różnorodne dania, a w szafkach zdrowsze wersje jego ulubionych przekąsek. Co więc zawiniło?

cuddles & bubbles | taekookWhere stories live. Discover now