twenty-two ◦ we all have a story to tell

9K 655 382
                                    

- Więc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Więc... Jesteś stąd, ale też nie jesteś. - Mruknął dzieciak, wygrzebując z papierowej torby kolejną paczkę frytek.

Począwszy od pełnego wrażeń poranka, aż po szokujący wieczór, dzisiejszy dzień dla nich obu okazał się prawdziwym wyzwaniem. Zmęczeni i pogrążeni w myślach nie mówili zbyt wiele w drodze powrotnej do domu. Za namową młodszego Taehyung zatrzymał się przy popularnym fast foodzie, ale nawet wtedy wymienili zaledwie kilka słów. Milczeli, podjeżdżając pod dom, opuszczając podziemny parking i jadąc windą. Milczeli, wchodząc do apartamentu, zdejmując ubrania, a także przygotowując salon do rozmowy, przed którą i tak by nie uciekli. Wracanie do tych zdarzeń następnego dnia mogłoby okazać się jeszcze gorsze. Blondyn, nie chcąc odwlekać tego w nieskończoność, szybko posprzątał kuchnie i zabrał z suszarni kilka koców, natomiast Jeongguk przebrał się i przysunął kanapę bliżej kominka, bo było mu po prostu chłodno. Z kubkiem herbaty, butelką coli i torbą niezdrowego jedzenia w końcu przerwali ciszę.

- Urodziłem się w Korei - Zaczął z cichym westchnieniem Kim. - Do sierocińca trafiłem jako kilkuletnie dziecko i przebywałem tam do czternastego roku życia. Potem zostałem adoptowany i zamieszkałem z rodzicami we Włoszech.

Jeongguk spojrzał na niego na moment, ale szybko wrócił do liczenia frytek. Czuł się odrobinę nieswojo.

- Nigdy nie mówiłeś.

- Nigdy nie pytałeś.

Chłopak jedynie wzruszył ramionami i chwycił napój, nie mając zielonego pojęcia, co mógłby powiedzieć. Wcześniej by się tym nie zainteresował, Taehyung go nie obchodził.

Wiele rzeczy zmieniło się od tamtego czasu.

- To było dosyć nieoczekiwane. Jak byłem mały, całym sobą wierzyłem, że rodzice po mnie wrócą. Wydaje mi się, że większość z nas tak myślała. - Mówiąc to uśmiechnął się smutno i spuścił wzrok na trzymaną w dłoniach herbatę. - Zanim skończyłem dziesięć lat, wciąż miałem nadzieję, że znajdę rodzinę, nawet jeśli nie tę, w której się urodziłem. Potem... Myślę, że przestało mi zależeć. Następne lata były ciężkie. Sprawiałem problemy, byłem odludkiem, często nie wracałem na noc. Raz uciekłem na cały miesiąc i tak naprawdę nie zamierzałem wracać. Nadal nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Być może tak po prostu miało być. - Uśmiechnął się nieco szerzej i kątem oka zerknął na swojego dzieciaka. - Wpadłem na nich w drzwiach. Młoda kobieta uśmiechnęła się do mnie, a potem skarciła i zaczęła krzyczeć, że mam się nie garbić i jak najszybciej umyć włosy, bo wyglądam jak siedem nieszczęść. Uciekłem do środka i nie sądziłem, że następnego dnia znów ich zobaczę. Przychodzili przynajmniej raz w tygodniu, przynosili dużo rzeczy i przekazywali ogromne kwoty, potem zostawali kilka godzin i rozmawiali z dzieciakami. Nigdy nie brałem w tym udziału, ale któregoś dnia...

"Choć tegoroczna zima nie należała do najmroźniejszych, Taehyung już w połowie drogi ze szkoły przestał czuć palce u stóp, dłonie i uszy. Mocniej wcisnął czerwony nos w kołnierz znoszonej kurtki i przyspieszył kroku, zastanawiając się, czy tym razem uda mu się wykraść ze świetlicy odpowiednio zieloną kredkę. Nie ostro zieloną jak wszystkie flamastry dla dzieci, nie żywą i trawiastą, ale też nie morską ani turkusową, nie pistacjową ani seledynową. Potrzebował zieleni nieco przygaszonej, ale też wyrazistej, niezbyt jasnej. Potrzebował zieleni dokładnie takiej, jaką dojrzał na liściach niewielkiego drzewka w masywnej donicy. Stało na samym szczycie sterty kartonów i wydawało się go wołać, więc nastolatek bez sprzeciwu podążył na jego głosem. Był prawie u celu, kiedy drzewko zmieniło położenie i znalazło się w dłoniach znanej mu już kobiety.

cuddles & bubbles | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz