Rozdział 13

43 4 13
                                    

Namiot był tak mały, że w zasadzie osłaniał tylko schody prowadzące do podziemnych korytarzy, tworzących kolejny labirynt. Ten, kto to zaprojektował, musiał mieć naprawdę wybujałą wyobraźnię.

Kiedy już się upewnili, że nikt za nimi nie szedł, zeszli w dół z naładowanymi spluwami. Cały czas mieli się na baczności, nie odzywali się do siebie, żeby w każdej chwili móc usłyszeć nawet najcichszy szelest. Ostrożnie stawiali kroki na stopniach, uważając, by się nie przewrócić i nie wydawać niepotrzebnych dźwięków, gdyż nie wiedzieli, kogo na mecie zastaną. Byli pewni tylko tego, że gdy tylko odzyskają odebrane im Elements, natychmiast uciekną w diabły, jak najdalej od tej namiotowej fortecy.

Nie wiedzieli, czy tylko im się zdawało, czy może z każdym schodkiem rzeczywiście robiło się coraz ciemniej. Musieli jeszcze bardziej uważać i wytężyć zmysły, a w stresującej sytuacji nie było to takie łatwe, bynajmniej dla Philipa. Bardzo brakowało mu jego zdolności oświetlania drogi, która akurat teraz by się przydała, nie wspominając nawet o innych możliwościach jego Elementu. Pocieszał się tylko tym, że Mia kiedyś trenowała boks, a on sam potrafi odciągnąć ją od pomysłów skazanych na niepowodzenie, więc jakieś szanse mieli. Marne, ale mieli.

Mia, która szła pierwsza, w końcu poczuła pod swoimi stopami, że grunt już się nie obniżał i stanęła na maksymalnym poziomie poniżej parteru - a przynajmniej do czasu kolejnych schodów, jeśli takowe istniały. Śmiała jednak sądzić, że Rosjanom nie chciało się aż tak głęboko w ziemi kopać, zważywszy na to, że i tak wkrótce mieli przenieść kamień elektrokinezy w bardziej bezpieczne miejsce, a sami przebywali na tym terenie od niedawna. Chyba że mieli tu jeszcze jakieś inne plany, w co wątpiła.

Po przejściu około dwudziestu kroków w ciemności omal nie weszli w ścianę. Korytarz skręcał w prawo, więc kontynuowali skradanie się, idąc we właściwą stronę. Kolejne trzydzieści kroków i znów musieli zmienić kierunek, tym razem w lewo. Z czasem dostrzegli delikatne migotanie, później już nieprzerwane światło w kolorze cyjanu, jakby neonowe. Dlaczego SAA wykorzystywała neony w pokoju do przechowywania Elements? Dla designu?

Po skręceniu jeszcze raz w lewo korytarz całkowicie się skończył, a Mia i Philip ujrzeli ogromny pokój w kolorze jaskrawoniebieskim. Drzwi były na oścież otwarte, jakby nie było w środku żadnego drogocennego skarbu. Może i nie było potrzeby ich zamykania, skoro na zewnątrz kręciło się tylu agentów i żołnierzy, choć w sytuacji kryzysowej okazali się nieprzygotowani do zabezpieczenia pola namiotowego. Mia i Philip postanowili jednak nie chwalić dnia przed zachodem słońca, gdyż to "łatwe" wejście i wręcz zapraszanie do zajrzenia do pokoju mogły okazać się zgubne. Tak jak wcześniej, skradając się, weszli do środka i przyglądali się uważnie wszystkiemu, co napotkali.

Pomieszczenie było dość małe jak na podziemny skarbiec, ale jednocześnie całkiem rozległe w porównaniu do skrywającego je namiotu. Gęsto ustawione filary podtrzymywały sufit, z którego spływało ostre niebieskie światło. Przed wejściem Philip zwrócił uwagę na tablicę ostrzegającą po rosyjsku, angielsku i w jeszcze innym języku o tym, że lampy neonowe wypełnia ksenon, przez co trzeba chronić pomieszczenie przed światłem słonecznym i ogrzaniem. W przeciwnym razie wszystko by wybuchło.

"To dlatego tyle tu klimatyzacji", skomentował w myślach. Zastanawiało go to, czy ksenon naprawdę w czymś pomagał Rosjanom, a jeżeli tak, to w czym? Mógł zapewnić specjalne warunki do przechowywania kamieni, ale czy to naprawdę było konieczne, skoro Elements przez wiele lat leżały jak ulał na rękach Legendarnej Czwórki i nie wymagały żadnych luksusów? Chyba że kamień elektrokinezy, ale czy rzeczywiście był tak kruchy, skoro wytrwał dość długo na Kilimandżaro?

Szli w ciszy, trzymając się blisko filarów, na wypadek nagłego ataku ze strony wroga. Obeszli pomieszczenie dookoła, wzdłuż ścian, i nic nie znaleźli. Jedynie w samym centrum pokoju znajdowała się skrzynia, niewidoczna na pierwszy rzut oka, dopóki się do niej nie zbliżyło. Ostrożnie podeszli do niej, upewniwszy się, że wciąż byli sami. Skrzynia zamknięta była na dwa zamki, za które Mia już chciała się zabrać, gdy Philip zapytał:

Elements 3Onde histórias criam vida. Descubra agora