3.

3.3K 344 63
                                    

Cisza. To jedyny stan jaki znał. Pośród gwaru, huku i zgiełku, jemu towarzyszyła tylko cisza. Nie mógł usłyszeć żadnego dźwięku, tonu, nuty, choć nie raz spotkał się z opinią, jakoby życie bez muzyki traciło sens. On, bardziej niż za muzyką tęsknił za ludzkim głosem. Był ciekaw, jakie głosy mają przypadkowi ludzie, a mógł sobie to jedynie wyobrazić.

Jego ulubionym zajęciem w czasie nudy było tworzenie w głowie odwzorowania tonu czyjegoś głosu. Do kobiet zwykle dopasowywał wysokie brzmienie, melodyjne słowa i giętkie ruchy pełnych warg, do mężczyzn niższe tony, twardsze sylaby oraz szybkie ruchy ust.

Kiedy nuda doskwierała mu na całego siedział na balkonie i obserwował rozmawiających ludzi, doprawiając im dziwaczne, skrzekliwe głosy i uśmiechał się pod nosem. 

Tym razem próbował zwizualizować sobie głos chłopaka, którego poznał trzy dni wcześniej w muzeum. Próbował zająć myśli czymś innym, ale za każdym razem przebijał się obraz niechlujnego ucznia, który potraktował go bardziej po ludzku, niż ktokolwiek przed nim.

Nieznajomy zdecydowanie był mężczyzną, czyli przynajmniej w założeniu powinien mieć głos dosyć niski, co jednak bardzo nie pasowało do jego smukłych, wręcz odrobinę kobiecych rysów twarzy i różowych, bardzo kształtnych warg. Ilekroć próbował sobie wmówić jakąś wersję, głos wydawał się zbyt prostacki, za mało aksamitny, za ciężki, cichy, krzykliwy, nieidealny. A nieidealny głos do niego nie pasował.

Pierwszy raz dotknął go taki dylemat. Zwykle nie miał z tym żadnego problemu. Próbował przypominać sobie ruch warg, gdy mówił coś do pani, która zaczepiła ich w czasie pierwszego spotkania. Ale nie do końca mógł się skupić tylko na tym, natychmiast jego uwaga przenosiła się w górę, na mały nos, czarne źrenice ułożone w sierpowatym kształcie powiek, szare pukle włosów, z ledwo widocznymi, czarnymi odrostami.

Odciągały jego uwagę zbytnio intensywnie. Poruszył głową, jakby tym chaotycznym kiwaniem, chciał odpędzić niepotrzebne przeszkadzajki.

Ktoś dotknął jego ramienia. Siedział na balkonie już dosyć długo, stopy zdążyły mu zmarznąć.

- Chodź do środka, robi się zimno - przekazała mama.

- Lubię jak jest mi zimno - uśmiechnął się.

- A potem całą noc smarkasz w poduszkę.

- Poduszka karmi się moimi smarkami. Chyba nie chcesz, żeby umarła z głodu.

Kobieta pokiwała głową i zaśmiała się pod nosem.

- Zaraz będzie kolacja. Już tak nie dumaj, myślicielu epoki.

- Mamo, czy każdy mężczyzna ma niski głos?

- Nie, każdy ma swoją barwę, to nie zależy od płci. Chociaż przeważnie tak jest. A o co chodzi?

- Mam dylemat.

- Jestem pewna, że uda ci się go rozwiązać. Zawsze jest sposób.

Nic nie odpowiedział. Mama zawsze patrzyła na świat prosto, jakby problemy nie istniały, a były tylko małym kroczkiem pod górę. Za to, między innymi ją kochał, nie panikowała, tak jak jemu się to zdarzało. A może dlatego, że jak do tej pory nie miała powodu.

Ledwo weszła do mieszkania, a jego telefon zawibrował.

Numer nieznajomy: Cześć, tu Yoongi. Co powiesz na kręgle?

Cicho, na paluszkach| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz