26.

1.9K 241 97
                                    

Babcia Hoseoka była bardzo niską, ale krzepką kobietą. Miała swoje lata, każda zmarszczka historię minionych lat i uczuć, ale mimo niezaprzeczalnych ubytków w sprawności, jej oczy opowiadały własną historię i ujawniały werwę jaką staruszka miała w duchu. Przywitała ich śmiałym uśmiechem, do Hoseoka pokazała coś czego Yoongi nie zrozumiał, a do niego odezwała się bardzo przyjemnym, miękkim głosem.

- Nareszcie jesteście, chyba pociąg miał opóźnienie. Dobrze, że jak na prawdziwą kobietę przystało sama spóźniłam się piętnaście minut. - Zaśmiała się.

Uśmiechnął się słabo, ale jak zwykle nie znalazł odpowiednich słów, które mógłby teraz wypowiedzieć, a które miałyby jakikolwiek sens.

- Teraz spacer dobrze wam zrobi, podróż pociągiem jest męcząca, sama spędziłam tam połowę życia za młodu. Dojeżdżałam aż na obrzeża Seulu do pracy. Nie zmarzłeś? - Zapytała Yoongiego, widząc koszulkę z krótkim rękawem i blade ramiona pokryte gęsią skórką.

- Nie. - Zaprzeczył szybko, ale grzecznie, po prawdzie trochę wygłupił się nie zakładając bluzy.

- Hoseok, co z ciebie za dżentelmen, mogłeś pożyczyć koledze bluzę.

Hobi spojrzał na Yoongiego przerażony, jakby dopiero teraz zdał sobie z czegoś sprawę, a ten odpowiedział mu dokładnie takim samym wzrokiem. Co takiego babcia mu przekazała, że aż tak się wystraszył? Młodszy szybko zdecydował, że szukanie bluzy w walizce będzie zbyt uporczywe, więc rozsunął własną, ściągnął ją z ramion
I zarzucił na ramiona niższego chłopaka.

Babcia uśmiechnęła się pod nosem i sama otoczyła wnuka ramieniem. Yoongi chciał oddać ubranie, ale jakie miał szanse z zaciętym Hobim oraz jeszcze bardziej upartą babcią? Wolał zagrzać zimne ramiona i ostrożnie napawać się zapachem, który pamiętał z nocy w łóżku Hobiego. Dobrze go pamiętał, a otoczony nim teraz z każdej strony złapał go silny i niezwykle przyjemny sentyment. Coś jak usłyszenie dźwięku rozpoczynającej się czołówki bajki z dzieciństwa, albo smak świątecznych smakołyków, tylko bardziej napawający uczuciem bezpieczeństwa niż nostalgii.

- Jak mam się porozumiewać z wami jednocześnie? Nie chcę, żeby jeden nie wiedział, co mówię do drugiego - Zapytała Hobiego. Wnuk już przed przyjazdem wspomniał jej przez swojego przyjaciela Jina, że Yoongi nie zna migowego, a nie chciał wprawiać tego bladego chłopaka w jeszcze większe zakłopotanie. Był bardzo nieswój, dosyć mocno przestraszony. Nie mogła pozwolić, żeby przyjaciel Hobiego czuł się u niej źle. Bardzo nie lubiła, gdy ktoś był spięty w jej towarzystwie.

- My do siebie piszemy.

- Chyba żartujesz Hobi, ledwo umiałam odebrać połączenie od Jina wczoraj wieczorem, nigdy nie napiszę wiadomości na tym diabelskim urządzeniu.

- Piszemy na kartce babciu - Usmiechnął się.

- To trochę niewygodne, prawda?

- Nam to nie przeszkadza.

- A może by tak szybki kurs? W tydzień może się sporo nauczyć.

- Nie chcę go do niczego zmuszać.

- A pytałeś?

- Trochę go uczyłem, ale już do tego nie wraca. I ty też nie naciskaj, ok?

- Dobrze, dobrze.

Yoongi obserwował jak Hoseok rozmawia z babcią. Był ciekaw o czym dyskutują, ale starał się nie wtrącać i nie wgapiać zbyt natarczywie. Z oddali widział już zielonkawą taflę ogromnego jeziora na horyzoncie. Schodzili cały czas w dół i kierowali się coraz bardziej w stronę wody. Hobi wspominał, że domek babci leży prawie, że przy samym klifie i ta wizja odrobinę go przerażała. Szum fal prawie, że przy uchu podczas snu, krzyk ptaków zamieszkujących wyrwy w klifie i demony, które pośród nocnej ciemności stąpają po pustych plażach. Był głupim tchórzem. Jedyny demon jaki istnieje, żyje w jego głowie i nazywa się strachem.

Cicho, na paluszkach| SopeWhere stories live. Discover now