Epilog

2.4K 222 246
                                    

- Do jutra, Słońce!

Klara wyszła z szatni damskiej, natychmiast szukając wzrokiem swojego chłopaka. Wypatrzeć go było dosyć ciężko, bo Jimin nie górował wzrostem nad chłopakami w jego wieku.

Właśnie zakończyli zajęcia taneczne, jedne z dwóch w tym tygodniu i mieli w planach wspólny spacer. Wysiłek, poprzedzony wysiłkiem. To młoda europejka uwielbiała. Ruch, zdrowy tryb życia, adrenalinę, kreatywność - żyła tymi cechami. Nie lubiła bezczynności, lenistwa i tego sławnego "domatorstwa". Dom to miejsce na odpoczynek między intensywnym życiem, nie miejsce, gdzie człowiek może kisić się jak kapusta do kimchi.

Lato w pełnej krasie za oknem, w powietrzu unosi się zapach ogrodowych kwiatów, wszystko żyje, a ona ma usychać? Co to, to nie.

Zauważyła blond czuprynę przy wyjściu. Rozmawiał z instruktorem tańca - Alanem. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jego upartość. To jeden z wielu powodów, dla których kochała Jimina - był ambitny jak mało kto, zawzięty i tak samo zmotywowany do stawania się lepszym, jak i ona. Pasowali do siebie pod tym względem. Ciągle było im mało sukcesów, wciąż walczyli o lepszą wersję siebie, najlepszą. Świat nie pozwalał się zatrzymać, trzeba przeć na przód razem z nim.

Jimin ukłonił się Alanowi i odwrócił się w jej stronę. Uśmiechnął się, a na jego policzkach nadal tańczyły dwa rumieńce od zmęczenia. Ostatnimi czasy były troszkę bardziej... Pyzate? Nie że zaraz przesadnie grube, ale troszkę ciałka zebrało mu się na podbródku i tych pufiaśnych policzkach. W pewnym momencie zaczął nawet przypominać starą wersję Jimina, którego poznała w pierwszej klasie i jako jedyna nie wyśmiewała się z jego żałosnych prób zaistnienia.

Choć były żałosne, to trzeba przyznać. Do dziś co bardziej złośliwi próbują wspominać tamte czasy, ale zamykają się widząc zimne spojrzenie Klary. Nikt nie będzie naśmiewał się z jej chłopaka i przypominał tamtych lat. Było, minęło. Teraz ona i Jimin byli jedną z najpopularniejszych par w szkole, ich reputacji nie zagrażał nikt, ani nic, zwłaszcza przeszłość.

- O co jeszcze pytałeś Alana? - Zapytała, podając mu swoją torbę. Ostatnio pomagał jej ją nosić, bo miała problemy z ramieniem. Jakaś niegroźna kontuzja, ale wolała go nie nadwyrężać niepotrzebnie. I tak sporo ryzykowała przychodząc na treningi.

- Mówiłem, że jutro nie będzie mnie na treningu. - Powiedział, przepuszczając ją w drzwiach.

- Jak to nie będzie?

- Mówiłem ci przecież, że mój kuzyn przyjeżdża. Chciałem z nim spędzić trochę czasu.

Klara zmarszczyła brwi. Naprawdę nie przypominała sobie, żeby wspominał cokolwiek o kuzynie. Swoją drogą wszystko robili ostatnio w biegu, nie było nawet czasu na spokojnie usiąść i porozmawiać. Mogło jej to umknąć.

- Znam go?

- Nie, nigdy jeszcze nie przyjeżdżał do Seulu. To syn mojej ciotki, mieszka na codzień w Japonii.

- No dobrze, to nie będę wam przeszkadzać. A kiedy przyjeżdża?

- Dziś wieczorem. Nie przeszkadzasz. Ale nie mówi zbyt dobrze po koreańsku, poza tym nawet sam nie za dobrze go znam, nawet nie wiem czy jest fajny. - Uśmiechnął się.

- Pójdziemy na herbatę? Skoro mamy się nie widzieć jutro, to chciałam z tobą pogadać. - Zaproponowała Klara.

- O czym chciałaś porozmawiać? - Zapytał Jimin. Delikatnie zadrżało mu serce.

- Muszę mieć jakiś specjalny temat? - Zapytała z uśmiechem. - Dawno nie rozmawialiśmy tak na spokojnie.

- Jasne, mam czas do osiemnastej. - Odparł Jimin. Ostatnimi czasy unikał dłuższych i bardziej rozbudowanych niż kilka zdań rozmów z Klarą. Miał mnóstwo obaw i wątpliwości. Bał się, że Klara je potwierdzi, a nie był gotowy na zmiany. Byli ładną parą zgranych, ambitnych ludzi i szkoda byłoby, żeby coś w tej kwestii się zepsuło.

Cicho, na paluszkach| SopeTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang