34.

1.8K 222 52
                                    

Tej nocy obaj spali jak zabici. Wymęczyły ich ostatnie wydarzenia, emocje, nawet łowienie ryb. Także babcia ze zdziwieniem zastała ich o dwudziestej słodko chrapiących w łóżkach. Następnego dnia Hoseok obudził się przed świtem. Nie pamiętał już kiedy miał za sobą tak spokojnie przespaną noc. Nie męczył go żadne złe myśli, koszmary i ta cicha, czarna próżnia, której tak strasznie się obawiał. Okazało się, że nawet babia jeszcze nie wstała, nie wspominając o Yoongim, który pochrapywał cicho w jego ulubioną poduszkę. Wydawało mu się, że chrapie, bo spał otwartymi ustami. A może tylko sobie to wyobrażał. Musiał zapytać go czy chrapie. 

Pomału zaczynał się oswajać z myślą, że Yoongi naprawdę tu jest, nie wydawała mu się już tak bardzo abstrakcyjna jak pierwszego dnia przyjazdu i jeszcze podczas podróży pociągiem. Dziwnie było widzieć go w miejscach, w których normalnie przebywał sam, które znał od najmłodszych lat życia. To jakby przeszłość i teraźniejszość spotkały się na moment, starając się poznać siebie nawzajem i znaleźć jakąś wspólną płaszczyznę.  To połączenie bardzo mu się podobało. 

Postanowił, że zrobi śniadanie. Gotował raczej średnio, ale omlety akurat wychodziły mu genialnie. Babcia sama uczyła go jak je przygotowywać. Do tego kawa dla Yoongiego i babci, a dla siebie zielona herbata. Pobudzała trochę mniej, ale smak kawy zawsze go odrzucał. Zwabiony smakowitymi zapachami Bruno, grzecznie podreptał prosto do miski, czekając z uniesionym w górę ogonem, aż Hobi wsypie mu ulubioną karmę. Następna w drzwiach pojawiła się babcia, uśmiechnęła się, poklepała go po łopatce i przekazała, że idzie do sąsiadki po mleko. Bez niego nie napije się kawy. 

Hoseok nie chcąc, żeby jedzenie wystygło zdecydował się iść obudzić Yoongiego. Normalnie nie miałby serca z kamienia i dałby mu pospać trochę dłużej, w końcu są wakacje. Ale z tych dwóch tygodni mieli korzystać na maksa, szkoda czasu na spanie do południa. Wślizgnął się do pokoju i na palcach podszedł do łóżka. Szturchnął delikatnie ramię Yoongiego, ale pierwsze próby nie przyniosły żadnego skutku. Nawet nie drgnął. Nie chciał być natarczywy lecz najwyraźniej chłopak miał głęboki i mocny sen. Szturchnął go trochę mocniej, ale jego dłoń została odtrącona, a całe ciało Yoongiego przewróciło się na drugi bok. Zdeterminowany Hobi nie miał zamiaru poddać się tak łatwo. Skoro nie dało się po dobroci, musiał postąpić radykalnie. A co najgorszego można zrobić z rana śpiącej osobie? 

Wyciągnął wsuniętą pod bok krawędź kołdry i zdecydowanym ruchem ściągnął ją, od razu rzucając na podłogę. Yoongi podkulił mocniej nogi i zasłonił głowę poduszką. Wyobrażał sobie te ciche przekleństwa rzucane na niego pod nosem. Poklepał chłopaka po ramieniu i złapał go za przyciśniętą do poduszki dłoń, po czym zaczął ciągnąć. Wtedy Yoongi wrócił do żywych i postanowił stanąć do walki, co w tym przypadku było zaparciem się i złapaniem krawędzi łóżka. Siły miał jednak nie za dużo i już po chwili leżał na podłodze, a do jego twarzy dopadł nie kto inny jak Bruno. Hobi zaśmiał się i odciągnął psa, nie był aż takim sadystą, bo Yoongi miał już łzy frustracji w oczach. Zerwał się na równe nogi i wycelował palec wskazujący w sam środek twarzy Hobiego, jakby chciał mu pogrozić. Po czym obszedł go jak przeszkodę i uciekł do łazienki. Więc to tak wygląda życie z Min Yoongim. Wieczna walka, nawet o podniesienie się z łóżka. W sumie mu się to podobało, zły Yoongi był uroczy. 

Przy śniadaniu uczyli się jak pokazywać słówka związane z przywitaniami, domem i zakupami. I oczywiście zrobili z babcią mały test wiedzy już nabytej. Po śniadaniu zdecydowali się iść do pobliskich lasów. Po drugiej stronie jeziora widniały dość wysokie wzgórza, porośnięte wysokimi lasami liściastymi i iglastymi. Hobi napisał, że jesienią chodzili tam na grzyby, a latem nie zapuszczał się jakoś daleko sam. Z wiekiem odkrywał coraz dalsze tereny, przesuwał się na przód, zaznaczał sobie drogę, ale raczej mało osób wybierało tereny na wędrówki, szlak był dość męczący, a ludzie z miasteczka to głównie starsze osoby. 

Cicho, na paluszkach| SopeWhere stories live. Discover now