11.

2.3K 297 73
                                    

*Tekst pokazywany językiem migowym

* Tekst pisany na kartce

. . .

- On bardzo lubi słuchać muzyki. 

Kto?

Co kto?

Powiedziałeś, że on lubi słuchać muzyki. 

Nie uśmiechaj się tak cwaniaku, tylko pokaż jak jest poprawnie. 

Hoseok jeszcze raz, kroczek po kroczku, ruch za ruchem pokazał szarowłosemu  poprawną "wymowę" zdania. Yoongi był bardzo pojętnym uczniem, ale też niecierpliwym. Często w pośpiechu jakieś słowo mu umykało, albo zamieniał je na podobne, ale w kontekście zdania w ogóle nie pasujące. Hoseok ciągle jeszcze się śmiał z tego, jak Yoongi zamiast słowa kawa, użył beton i wyszło na to, że codziennie rano przed szkołą, pije filiżankę gorącego betonu. 

Nauka trwała dopiero półtora tygodnia, a i tak mogli już używać podstawowych zwrotów. Starszemu najbardziej przypadło do gustu słowo Imbecyl. Pokazywał je na każdym kroku i chyba traktował to jako świetną zabawę.

Twoja mama na pewno dzisiaj nie wraca? Nie chcę żebyś miał kłopoty. 

Nie, zawsze jak jedzie do ciotki nie ma jej co najmniej trzy dni. Ale codziennie przysyła Jina, żeby sprawdził czy jeszcze żyję, albo ktoś mnie nie porwał.

Dzisiaj też przyjdzie? 

Nie wiem, pewnie tak. Ale nie masz się co martwić, Jin jest spoko. 

Mógł być spoko, mógł być super zabawny, inteligentny, towarzyski, błyskotliwy - żadna ludzka cecha nie była dla Mina "spoko". Nie lubił obcych. To, że w muzeum zagadał do niesłyszącego Hoseoka chyba już zawsze pozostanie na liście jego wyczynów życiowych numerem jeden. Trochę obawiał się konfrontacji z tym całym Jinem. Był podejrzliwy, bo w końcu kolega Hoseoka trzymał z jego matką, przychodził tu na jej prośbę. Jung często mówił, że jak działają, by go uziemić, albo zganić to zawsze razem. Był trochę jak matka numer dwa. Skąd mogli mieć pewność, że nie naskarży pani Jung o jego pobycie w ich domu, albo chociażby o tym, że się spotykają mimo jej zakazu? Był jedyną osobą, która wiedziała o ich znajomości i jak do tej pory ich nie wydał, ale nic nie wiadomo. 

Yoongi po prostu bał się wszelkich zagrożeń, które mogłyby odsunąć go od Hoseoka. Już nie chodziło nawet o to, że jako jedyny go rozumie. Polubił go, bardziej niż kogokolwiek wcześniej, a znali się niecałe dwa tygodnie. Młodszy miał w sobie tyle światła i energii. Dawał mu nadzieję, że nie tylko to co idealne może odnaleźć swoje szczęście. Po raz pierwszy czuł się  rozumiany i potrzebny, mimo swojej wady 

- Zamówimy pizzę?  - Zapytał, żeby uciąć temat tego jak bardzo "spoko" jest Jin. 

- Jasne.

Oczywiście zamówili jedzenie przez internet. Tak jakby żaden z nich nie miał fizycznych możliwości, a z drugiej strony odwagi, by zadzwonić. Dobrali się jak ślepy z głuchym. Chociaż jedna część układanki się zgadzała. 

Zanim jedzenie do nich dotrze, postanowili znaleźć odpowiedni film. Hoseok chciał, by starszy został na noc. Kiedy Yoongi dowiedział się o bezsennych nocach bruneta, stwierdził, że lubi nocne życie i może mu potowarzyszyć. Tylko w bardzo odległych czasach Hobi miał kogoś, kto pomagał mu zasnąć. Często mama kładła się razem z nim i wtulony w jej bok czuł jak porusza się jej ciało, jak łaskoczą go długie włosy, jak unosi się i opada klatka piersiowa, czuł ciepło drugiej osoby. Wtedy nie bał się zamknąć oczy i zatopić się w ciemnej próżni. Czuł, że obok jest życie, że nie jest sam. 

Teraz był na to za stary, a pustka którą odczuwał podczas próby zaśnięcia stawała się nie do zniesienia. Pytał o to kilku znajomych ze szkoły. Żaden z nich nie potwierdził, że również tak ma. Może był fenomenem, jakimś wybrakowanym elementem, który oprócz jednego braku ma jeszcze ubytki na psychice. Oczywiście Yoongi nie miał zastąpić mu matki i ciągnącego od niej poczucia przynależności do świata. Po prostu będzie miał  z kim porozmawiać, zapijając późną porę kolejną kawą. 

Włączyli "Django" z ustawionymi od razu napisami. Yoongi widział już kiedyś ten film, ale Hobi tak bardzo nalegał. W końcu to klasyk, kto nie chciałby obejrzeć go drugi raz? Przygasili światło i przynieśli zimne napoje. 

Po kilkunastu minutach Yoongi wzdrygnął się na kanapie obok. Pewnie usłyszał dzwonek do drzwi. Pokazał tylko, że zaraz wróci i zniknął na moment w korytarzu, wracając po chwili z pachnącym jedzeniem. 

Kanapa była niewielka, dlatego siedzieli na przeciwległych jej końcach, a i tak prawie stykali się ramionami. Hobi żałował, że nie usiadł w fotelu, pewnie Yoongi czuł się przez to niekomfortowo, ale przesiadanie się teraz byłoby całkowitym brakiem szacunku. Jeszcze, by pomyślał, że się go brzydzi. Może, jeśli zapytaczy nie chciałby się przesiąść...nie, to też złe. Skulił się i podciągnął kolana pod brodę.

Minęło może pół godziny, kiedy literki zaczęły mu się rozmazywać przed oczami. Za wszelką cenę starał się skupić jeszcze na dialogach, ale głowa kiwała mu się od czasu do czasu jak na sprężynie. Chyba mu się wydawało, albo ramię Yoongiego drgnęło pod jego skronią. 

Śmiał się z niego bezczelny. Już on mu wygarnie. 

Ale to po drzemce. 

Ciemność przyniosła ukojenie jego piekącym powiekom, a cisza nie była przerażająca. Nie kiedy ciepłe powietrze łaskotało mu kawałek policzka, a ramię poruszało się w rytmie równych oddechów. 

Nagłe światło poraziło go przez zamknięte powieki. Przebudził się, przecierając powieki. 

- Co wy robicie po ciemku w takiej ciszy? - Seokjin przywitał ich czerwonymi rumieńcami i szerokim uśmiechem. Zdziwił go włączony ekran telewizora. 

Jak to w ciszy? Przecież oglądali film. 

Właśnie rozgrywała się akcja pościgu. A pościgi to tętent końskich kopyt, krzyki, bluzgi i świst wiatru. Nie cisza...

Spojrzał  na przerażonego Yoongiego. 

- Przyszedłem zobaczyć jak ci się żyje - Dodał, nie widząc chęci na odpowiedź od żadnego z chłopców - i przyprowadziłem gościa. 

W drzwiach pokoju pojawił się szczęśliwy jak małe bubu Namjoon. Już wiadomo, czemu Jin tryskał taką radością. Za to on miał przechlapane, a Yoongi był o jeden krok od zawału. 

Jin to doprawdy mistrz nietaktu i wciągania w bezsensowne kłopoty w jednym. 

Cicho, na paluszkach| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz