9 Znowu to cholerne dango...

3.2K 242 92
                                    


Izuku wrócił z Hitoshim do domu, a właściwie został zaniesiony prosto do łóżka w pokoju fioletowowłosego. Leżał przez następne dwa dni nie robiąc praktycznie nic. Nie płakał, nie śmiał się, nie jadł, ani nie pił. Po prostu leżał i myślał. Shinso starał się tym nie przejmować i zachować kamienną twarz, jednak widok zielonowłosego bardzo go martwił.

-Deku.- wszedł do swojego pokoju i podszedł do łóżka. Klęknął i wpatrywał się w puste zielone tęczówki.-Deku musisz coś zjeść.

-Nie jestem głodny-powiedział bardzo cicho, obojętnym tonem. Jakby ktoś nie wiedział co się stało nawet nie zauważyłby że jest smutny. Ale Hitoshi wiedział...

-Może pójdziemy na dango, co ty na to? Przecież je kochasz! Albo jak nie chcesz wychodzić to ci je przyniosę.

Zielonowłosy odwrócił głowę w jego stronę i spojrzał mu w oczy. W zielonych patrzałkach krył się żal, smutek, ale też pewnego rodzaju ulga. Jakby ta krótka wymiana zdań i troska trochę mu pomagały. Midoryia kiwnął głową, a Shinso wstał i najszybciej jak mógł pobiegł po magiczne kluseczki na patyku, które miały poprawić humor jego przyjaciela...bo chyba może go tak nazwać. Zależy mu na nim i chciałby ciągle patrzeć jak się uśmiecha. Nawet tak psychopatycznie, ważne żeby nie był smutny ani obojętny...

Izuku leżał na łóżku czekając... ale sam nie wiedział na co. Może na dango? Albo na fioletowowłosego? Na nią? Zamknął oczy i westchnął głośno. Ona już nie wróci.

-Mieliśmy być razem na zawsze.-głos mu się załamywał- Mówiłaś, że już zawsze będziemy chodzić razem na to pieprzone dango!-Przed oczami pojawiały mu się obrazy z przeszłości.- Na początku nawet nie lubiłem tego świństwa.-prychnął i zakrył twarz dłońmi.-chodziliśmy tam bo ty tego chciałaś. To ty pokazałaś mi, że te kluchy mogą być dobre, ale z kim mam je jeść jak nie z tobą?

Shinso wpadł do pokoju z siatką z tym przeklętym słodyczem. Dyszał. prawdopodobnie biegł całą drogę. Ze zmęczenia zagapił się i zahaczył butem o krawędź dywanu lądując twardo na podłodze.


-Bahahahahahahah...

-Z-z czego się śmiejesz!? To nie jest zabawne!- Oburzony usiadł na dywanie i potarł obolałą głowę. Midoryia wciąż się śmiał... Hitoshi patrzył na niego zaskoczony, już po chwili sam się cicho zaśmiał.-No już już, bo się jeszcze zapowietrzysz.

Deku podniósł się do siadu i przesunął się na jedną stronę łóżka. Oparł się o ścianę i poklepał miejsce obok siebie. Drugi nastolatek wziął reklamówkę i  zajął miejsce obok zielonowłosego.

-Proszę.-podał mu jedno dango, a następne wziął dla siebie.

Zielone tęczówki wpatrywały się w jedzenie z czymś w rodzaju obrzydzenia. Potem kątem oka zobaczył zajadającego się Hitoshiego. 

Jak nie ze mną, to z nim.- Miał wrażenie jakby słyszał jej głos... Był taki cichy , lecz dobrze go słyszał, wyraźny i delikatny. Jakby stała tuż za nim, a on nie mógł się obrócić...

Po jego policzkach spływały łzy, a na twarzy pojawił się lekki uśmiech. Oparł głowę o ramie Shinso. Ten zaskoczony najpierw się wzdrygnął, lecz zaraz po tym odstawił jedzenie i mocno przytulił zielonowłosego. Ten wtulając się w niego przestał się uśmiechać i najzwyczajniej w świecie zaczął cicho szlochać. Nie był to już ani głośny, histeryczny ani bezgłośny, zduszony płacz. To było bardzo zwyczajne i spokojne jak na Izuku. 

Zielonowłosy ściskał w rączkach dango. Wziął jedną kulkę na raz do buzi.

-To...jest ohydne.-powiedział z pełną buzią.- ale z nią mi smakowało.-zapłakał i otarł łzy rękawem.

-Wiem Deku-pogłaskał go po głowie.-Może ze mną też ci kiedyś posmakuje.

Midoryia popatrzył mu w oczy. Widział w nich coś... to chyba była nadzieja. Izuku pomyślał, że chłopak ma jej tyle, że mógłby się z nim podzielić, ale to chyba tak nie działa, prawda?

-Shinso..

-Hm?-głaskał zieloną czuprynę Deku

-Obronisz mnie w szkole?-zapytał tak cicho, że tamten ledwo go usłyszał. No tak, Tomura mówił mu, że dzieci zawsze dokuczały Izuku. Szczególnie ten cały Bakugo...

Hitoshi nie wiedział czemu, ale postanowił coś zrobić...właściwie nawet się nad tym nie zastanawiał. Po prostu cos jakby pchnęło go do tego...

Pocałował Midoryie w usta. Bardzo delikatnie, jakby chciał mu po prostu przekazać, że zielonowłosy jest dla niego ważny. Chłopak na początku nie oddał pocałunku, ale również się nie opierał. Całkowicie się poddał. Potrzebował bliskości, ale nigdy nie patrzył na przyjaciela w ten sposób. Czy jak to przerwie, to Shinso go zostawi? Cholernie się tego bał. Nie chciał znowu zostać zupełnie sam, ale nie chciał też okłamywać fioletowołosego. 

-Zawsze cię obronie.-powiedział stanowczo, a z bezsilności Deku prawie od razu zasnął.

-------------------------------


Właściwie to nic tu się nie działo za bardzo... i d tego trochę krótki ten rozdział, aleeeeee...

nie no nie będę spojlerować... hihi.

Zagubiony-Villain Deku(bnha)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora