14 USJ

2.6K 222 25
                                    




Nieznośny dźwięk dzwoniącego telefonu obudził śpiących chłopców z samego rana. Izuku sięgnął po telefon i zaspany odebrał nie sprawdzając nawet kto dzwoni.

-Ha.....halo-zaczął ziewając jednocześnie

-Gdzie jesteś? Twoja klasa właśnie pojechała do USJ, a nie widziałem cie z nimi.

Midoryia zerwał się z łóżka posyłając pół przytomnego blondyna na podłogę.

-Cholera Deku!-stłumiony jęk bólu rozniósł się po pokoju.

-Zaspaliśmy.

Nie musiał nic więcej mówić. Niemal z prędkością światła oboje ogarnęli się, zabrali potrzebne rzeczy i wybiegli z domu.

Izuku wpadł na pewien pomysł, dzięki któremu mieli szansę zdążyć dotrzeć na miejsce na czas. Za pomocą quirk uniósł ich wysoko nad ziemie i ignorując mało męski pisk który wydarł się z ust blondyna, najszybciej jak umiał przeniósł ich pod USJ. Z wysokości miasto wyglądało pięknie. Ludzie pędzący do pracy byli tacy malutcy i przejęci. Miejski monitoring w postaci staruszek dokarmiających gołębie też działał już na pełnych obrotach. Na twarzy Deku pojawił się delikatny uśmiech, wiatr we włosach i promienie porannego słońca działały iście kojąco. Żaden z nich nie chciał przerwać panującej między nimi ciszy. Kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały blondyn również się uśmiechnął, a zaraz potem odwrócił wzrok. Nim się obejrzeli lądowali już na miejscu. Ich klasa właśnie wyszła z autobusu. Wszyscy ich wydzieli i nie ukrywali wyrazu zachwytu. W końcu ta dwójka nie dość że właściwie to do nich przyleciała to jeszcze byli razem, a oni się przecież cały czas kłócili. Deku nieudolnie próbował zapanować nad swoimi włosami, a Katsuki idąc do grupy poczochrał go po głowie. Zrezygnowany również dołączył do znajomych.

-Hej! Czyżbyście się dogadali?-Kirishima podbiegł między dwóch chłopaków otaczając ich ramionami.

-Nie twój zasrany interes.-mruknął Kacchan spokojnym lecz wrogim tonem na co Izuku się zaśmiał.

Ta podróż trochę go zmęczyła, ale starał się tego nie pokazywać. 13 zaczęła tłumaczyć co będą robić, ale Midoryi coś nie pasowało.

-Mam złe przeczucie.-mruknął do siebie, jednak nie uszło to wadze Kacchana.

-Co jest nerdzie?-zapytał cicho. Uczucie niepokoju narastało, a chłopak zrobił krok w tył i zaczął się nerwowo rozglądać.

-Coś jest nie tak...-jednak zielonowłosy nie wiedział co. Niewiedza to jedna z tych niewielu rzeczy przez które czuł niepokój.

Bakugo podszedł do niego i chciał coś powiedzieć, ale wtedy ich uwagę przyciągnęły krzyki. Do USJ przez portale zaczęli wchodzić ludzie. Już po chwili blondyn znalazł w rosnącym tłumie paru poszukiwanych przestępców, a Deku poznał parę osób, jednak większość widział pierwszy raz, co go zdziwiło.

Ich w ogóle nie powinno tu być! Skąd wiedzieli o dzisiejszym treningu? Izuku nic im nie mówił...czyżby Hitoshi miał z tym coś wspólnego? Ale on przecież by mu o tym powiedział...prawda?

Trzeba było zareagować, ale co robić kiedy masz walczyć z taką jakby rodziną?

Deku postanowił, że nie może się teraz wydać kim naprawdę jest. Uczniowie chcieli pomóc, ale 13 wszystkich ochraniała razem z Eraser Head'em. Jednak złoczyńców było zbyt wielu, żeby ta dwójka miała dać radę.

Nie minęło wiele czasu i 13 poległa.
Nie dało się wezwać pomocy, część złoczyńców odcięła im drogę ucieczki. Izuku dostrzegł jak ręka Tomury niebezpiecznie zbliża się do jego ulubionego nauczyciela. Zareagował odruchowo.

Zwinnie wyminął paręnastu przeciwników. Shigaraki zdążył już porządnie uszkodzić łokieć bohatera. Kiedy tylko niebiesko-włosy znalazł się w zasięgu, Deku użył na nim swojego quirk, posyłając go na drugi koniec USJ. Nie pomyślał nawet że mogło się mu coś stać. Musiał zapanować nad sytuacją, bronić przyjaciół, którzy na pewno na niego liczą. Chwila...jakich przyjaciół, przecież to są jego cele, on ich tylko wykorzystuje. Taki był plan, więc dlaczego o tym zapomniał? Co ma robić, pomóc bohaterom, czy złoczyńcom? Od tego wszystkiego zaczęła boleć go głowa...

Otrząsnął się i ignorując Eraser Head'a który kazał mu uciekać pobiegł prosto na przeciwników. Nie wiedział co zrobić, a niewiedza wprowadzała niepokój, którego tak nienawidził. Przez to robił się nerwowy. Uniósł paru złoczyńców wysoko w górę, a następnie z hukiem i dźwiękami łamanych kości, cisnął nimi o ziemię. Paru kolejnych został rzuconych z taką siłą że przebili się przez ścianę tworząc dziurę, przez którą uczniowie mogli się ewakuować.

Izuku wpadł w trans. Rozwalał wszystkich złych ludzi na swojej drodze. Wszystko inne przestało dla niego istnieć, nie myślał o niczym innym. w pewnym momencie pojawił się przed nim Nomu. Deku lubił te stworzonka, a one lubiły jego, ale nie mogły ignorować poleceń właściciela, czyli Tomury. Nomu nie próbował go zranić, tylko złapać, co jeszcze bardziej zirytowało Midoryie. Skoro jest problemem to powinni się go pozbyć, a nie bawić w kotka i myszkę. Znaczy mogą próbować... Izuku zgrabnie robił uniki przed wielkimi łapami stwora.

-Znudziła mi się zabawa z tobą.-mruknął i odskoczył do tyłu. Za pomocą telekinezy wyrwał i dosłownie zmiażdżył na miazgę wystający mózg Nomu, który zaraz po tym runął bezwładnie na ziemię.

Izuku rozejrzał się dookoła, ale nie widział żadnych przeciwników. To już? Tylko na tyle ich stać?

-Deku!-Usłyszał głos Kacchana, który razem z resztą klasy opuszczał budynek. Midoryia uśmiechnął się na jego widok i ruszył w jego stronę machając do niego.- Ty debilu wiesz co to znaczy uciekać?! Chyba nie skoro sam zacząłeś z nimi walczyć!-krzyczał już z daleka, a zielonowłosy tylko się zaśmiał. Mimo wszystko brakowało mu tego.

Od reszty dzieliło go może z 10 metrów, kiedy pod jego stopami pojawił się portal. To Kuro potrafi robić poziome portale? Myślał, ze tylko pionowe...

Stracił czujność, przez co nie mógł zareagować na czas. Kolejny portal przez który wyleciał był pod sufitem. Leciał na na złamanie karku, więc chciał na spokojnie uratować się indywidualnością, ale wtedy zaczął przelatywać przez różne portale. Nie miał pojęcia w którym miejscy zaraz się pojawi, przez co nie wiedział co robić. Musiał Jakoś się wydostać z tej pułapki. Jedyny sposób jaki widział to wystrzelenie się tam gdzie nie ma portali. Tak więc zrobił. Kiedy tylko dostrzegł odpowiedni moment, z całych sił, aby mieć jak największą prędkość, poleciał w tamtym kierunku. Udało się, wokół niego nie było już portali. Za to pojawił się kolejny problem. Leciał bardzo szybko na ścianę i nie miał pojęcia jak się zatrzymać. Wszystko działo się tak szybko, że nie zdążył zareagować i z impetem wpadł na ścianę przebijając ją. Mógł przysiąść, że słyszał jak łamią mu się kości. Razem z kupą gruzu wylądował na zewnątrz. Świat niebezpiecznie wirował, miał mroczki przed oczami, a głowę rozsadzał pulsujący ból, który promieniował na resztę ciała.

Słyszał krzyki. Jednak nie mógł ich zrozumieć. Kątem oka dostrzegł blond czuprynę, a potem wszystko było czarne...

Nic nie słyszał.

Nic nie widział.

Otaczała go przerażająca nicość.

Zagubiony-Villain Deku(bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz