30. Dokończ moją rewolucję...

1.6K 168 64
                                    

|Polecam czytać z muzyczną|

-...i możesz pomyśleć, że to głupie lub żenujące, ale byłeś dla mnie największym wsparciem i...ja...bardzo cię lubie Kacchan, chciałbym, żeby to życie też tak wyglądało...

-Myślę, że byłbyś super złoczyńcą też tutaj, a stałbym obok ciebie i razem, z uśmiechem ratowalibyśmy ludzi od głupich bohaterów.- Powiedział blondyn, po czym ziewnął, a jego oczka powoli się zamknęły.- Kocham twój uśmiech...-zdążył mruknąć po czym zasnął, a ja czułem jak powoli zasypiam.

Zerwałem się i usiadłem na łóżku ciężko dysząc.
To tylko sen...

-Wszystko okej? - wymamrotał ospale Bakugo i mnie przytulił.-miałeś koszmar?

-T-tak...ale to chyba nie był koszmar...

Jednak mimo iż był to tylko sen, Izuku czuł w sobie znaczące zmiany.

Bohaterowie nie istnieją. Złoczyńcy to też ofiary, tylko że ich historia nie została opowiedziana.
Bohaterowie noszą maski. Nie koniecznie dosłownie, jednak chodzi o to, że każdy ma swoje maski na różne okazje. Niektórzy mają maskę nawet dla samych siebie, a to jest chyba najgorsze.

Jestem taki zagubiony. Zbzikowałem, postradałem zmysły, jestem wariatem. Jeżeli zmienie świat, tak jak chciałem to zrobić, to ludzie będą się bać, po jakimś czasie zobaczą, że będzie im lepiej, ale nie będą mi wdzięczni. Będą mnie obwiniać, nie będą mnie rozumieć, bo nie znają mojej historii...

-To już czas Kacchan... musze to zrobić teraz.

-A-ale przecież to miało być dopiero za jakiś miesiąc jak nie dwa! To za wcześnie, nie jesteś gotowy! Co jeżeli coś ci się stanie?...

-Nie wiem czy kiedykolwiek będe bardzoej gotowy. Zrozum...ja jestem zepsuty i z dnia na dzień psuje się bardziej...w dodatku przeze mnie ty też się psujesz. Stworze nam nowy świat Kacchan. Lepszy świat.

Wstałem i ogarnąłem się. Założyłem ciemnozieloną koszulę, czarną kamizelkę, czarne spodnie, krawat oraz maskę, którą miałem kiedy zabijałem All Mighta. Byłem bardzo poważny. Moje na codzień chaotyczne myśli jakby zwolniły. Wyszedłem, a blondyn był krok za mną.

Szliśmy bardzo powoli. W centrum byliśmy około 15. Na ulicach był straszny tłum. Poprosiłem Bakugo żeby dalej z mną nie szedł.

Zatrzymując samochody, wszedłem na środek sporego skrzyżowania. Telekinezą oderwałem kawałek drogi na którym stałem i poleciałem parę metrów w górę. Wszyscy na mnie patrzyli, Katsuki wlepiał we mnie zmartwione spojrzenie.

-Moi drodzy!- mój głos było słychać głośno i wyraźnie, dzięki nagłośnieniu w masce. Miałem wrażenie, jakby wszystko ucichło specjalnie dla mnie. Nawet wiatr przestał wiać, a jesienne powietrze gładziło mój policzek, jakby dodając mi otuchy.- Żyjemy w czasach, gdzie wszyscy wierzymy, że kiedy coś się stanie, zostaniemi uratowani przez naszych niezawodnych bohaterów. Niewielka grupa doświadczyła na własnej skórze, że to niekoniecznie prawda. Bohaterom wszystko uchodzi na sucho. Sam All Might zabił z premedytacją najbliższą mi kiedyś osobę. Była złoczyńcą, ale to nie znaczy, że mogła tak po prostu zginąć. Kiedy mialem 6 lat, prawie zginąłem. Nie uratował mnie jednak żaden bohater, lecz moja matka, która sama wtedy zginęła. Przygarneli mnie wtedy przestępcy, a bohaterowie chcieli tylko wyslac mnie do jakiegoś sierocinca. Z uśmiechem na ustać bohaterowie mogą zrzucić śmierć waszych najbliższych na wypadek. W końcu nie wszystkich da się uratować. Nie znaczy to jednak że mogą wciskać nam kit, manipulować i nas wykorzystywać.- na miejscu już była policja i bohaterowie. O dziwo nikt nie próbował mi na siłę przerwać.- Bohaterem zostaje się teraz przeważnie dla pieniędzy, dla wpływów lub dla zemsty. Pewnie myślicie skąd o tym wiem? Otóż sam jestem jednym z nich.- ludzie zaczęli szeptać- jak byłem mały zawsze mówiłem, że chcę go zastąpić, ale wiecie co? Parę lat później go zabiłem!- zaśmiałem się cicho- Najzabawniejsze jest to, że mianował mnie swoim zastępcą. - zdjąłem maskę i mówiłem tylko do mikrofoniku, żeby było mnie słychać.- spokojnie, nic wam nie zrobię, jednak chce odmienić wasze życia. Znacie moją historię, a teraz zastanówcie się nad swoją i waszych najbliższych. Ile razy wam ktoś nie pomógł?... Chcę z waszą pomocą zmienić Tokio w bezpieczną przystań. Miejsce gdzie ludzie nie będą musieli się bać, nie będą mieli powodu żeby robić złe rzeczy, a jeżeli jednak przyjdzie to komuś do głowy to zostanie powstrzymany. Stanie się tak, ponieważ każdy będzie bohaterem jeżeli będzie tego chciał. Nie będzie biedy, a dzieci będą uczone tego co dla nich najlepsze, żeby wyrosły na porządnych ludzi. Nikt nie będzie tu trzymany na siłę. Każdy dostanie dostęp do podstawowej wiedzy, która może uratować komuś życie. Razem zrobimy wszystko co w naszej mocy- uśmiechnąłem się delikatnie, jednak bardzo szczerze.-...i z uśmiechem uratujemy nasze miasto. Pytanie brzmi czy zechcecie mi pomóc, czy może wolicie nic nie robić i powoli patrzeć jak ludzkość dąży do samozniszczenia.- mój uśmiech delikatnie się powiększył kiedy zobaczyłem determinację tych wszystkich ludzi.

-To złoczyńca, morderca i oszust!- krzyczeli bohaterowie, jednak tłum ich nie słuchał.

-Zabić go! I uspokoić mieszkańców!- wszyscy krzyczeli. Policjanci zaczęli strzelać, bohaterowie atakować. Ludzie się sprzeciwiali. Odpierałem wszystkie ataki, ale zdecydowanie byli silniejsi ode mnie bo mieli przewagę liczebną.

Kiedy jedną ręką powstrzymymałem serie kul, a drugą jakiegoś bohatera, poczułem silny ból, a pozniej ciepło. Moja moc zaczęła słabnąć, a sam zacząłem mieć problem z ustaniem na nogach.

-Izuku!- usłyszałem zrospaczony głos Bakugo. Odwróciłem się i zobaczyłem wysokiego mężczyznę, z zielonymi włosami, na twarzy miał okulary i chyba płakał. Jego białe ubrania były brudne, a wyraz twarzy zdeterminowany. W dłoni trzymał pistolet z ktorego jeszcze lekko sie dymiło. To był chyba ten przyjaciel All Mighta... z jego mocą nie miałem za bardzo szans w tej sytuacji. Nie mogę go winić. Zabiłem mu przyjaciela, wiem jak to boli...znam tę pustkę po stracie ukochanej osoby. Jednak zemsta mi nie pomogła...pomógł mi pewien nerwowy blondyn o czerwonych oczach.

Zachwiałem się i poleciałem w dół razem z kawałkiem betonu na ktorym stałem. Wpadłem prosto w objęcia blondyna, który biegł do portalu zrobionego przez Kuro. Członkowie Ligii też tam byli jednak ja patrzyłem tylko w te czerwone oczy. Widziałem w nich wszystko. Jakbym mógł z bliska przyjrzeć się jego duszy... i wiecie co? Jesy piękna. Nigdy nie znałem nikogo takiego jak on.

Uśmiechnąłem się ciepło i wtuliłem w jego ciepłe ciało. Delektowałem się jego zapachem i dotykiem. Mówił mi coś, ale słyszałem to jak przez mgłę. Chyba wreszcie znalazłem drogę...odnalazłem siebie w tym zagubionym społeczeństwie.

- Kocham cie Kacchan...Dokończ moją rewolucję dobrze?- wszystko zrobiło się czarne...

Wieczorne wiadomości Tokio

,,W całym Tokio panują zamieszki. Mieszkańcy buntują się przeciwko dotychczasowej władzy oraz bohaterom. Wszystkie licencje bohaterskie zostały zawieszone. O Izuku Midoryi wciąż nic nie wiadomo, nikt też nie wie w jakim jest stanie po postrzale, jest on ścigany przez rząd i brany pod uwagę jako przestępca najwyższego stopnia, jednak coraz więcej ludzi podziela jego poglądy i idzie w jego ślady. Bohater który go postrzelił został uniewinniony, częściowo potwierdzając słowa chłopaka. Bardzo ciężko opanować tłumy, które na ulicach naszego miasta walczą o lepszą przyszłość dla siebie i swoich bliskich. Mieszkańcy Tokio chodzą w maskach z uśmiechami lub z zielonymi przypinkami przypominajacymi nam o odwadze zaginionego Deku, który jest przez społeczeństwo uważany za Symbol Pokoju oraz Prawdziwego Bohatera."


Czy to ostatni rozdział jego historii?

Czy według Ciebie jest on zły?

Czy jest w ogóle coś takiego jak dobro i zło?

Zagubiony-Villain Deku(bnha)Where stories live. Discover now