22

1.9K 190 40
                                    


-Izuku..-obudził mnie głos Bakugo. Dookoła było jeszcze ciemno. 

-Coś się stało Kacchan, nie możesz spać?-zapytałem przecierając oczy zewnętrzną częścią dłoni.

-Dlaczego to ciebie wybrał All Might? Przecież wie, że zadajesz się ze złoczyńcami.-zaśmiałem się cicho i westchnąłem.

-Oni wiedzą, że Tomura mnie odwiedził i że kiedyś złoczyńcy mnie porwali, a po tym porzucili. Są pewni, że chcę się zemścić na Lidze, a Tomura był w szpitalu, bo dowiedział się o moim zaniku pamięci i chciał mi wmówić, że jestem zły. Wystarczyło powiedzieć jak bardzo nienawidzę przestępców, że chcę ocalić świat, zemścić się za stracone dzieciństwo i tak dalej. 

-Tak po prostu ci uwierzyli?-ziewnął

-Jestem przekonywujący. Lata praktyki.-Mruknąłem smętnie. Chciało mi się spać, a temu się zachciało mnie przesłuchiwać. Już wieczorem odpowiadałem na jego pytania i to szczerze. Teraz wie o mnie mniej więcej tyle, ile wie Shinsou. Mam tylko nadzieję, że nie będzie mi sprawiał problemów, bo szkoda by było mi go zabić...lubię go.- Czemu nie śpisz Kacchan, to przez Urarake?

-Mhm..-mruknął niechętnie i odwrócił się do mnie plecami. Przytuliłem go i zacząłem pocieszać. Dobrze, że nie widział mojego kamiennego wyrazu twarzy. Nie pomogłoby mu to w uspokojeniu się. Heh...

-Pamiętaj, że ona chciała mnie skrzywdzić. To było konieczne, nie mogłeś nic zrobić. Przestań się tym zadręczać.-mówiłem ze sztucznym spokojem. Miałem taką ochotę pospać jeszcze choć chwilkę, ale nie, bo przecież mam lepsze rzeczy do roboty.- Śpij już Kacchan.-mruknąłem i przytuliłem mocniej jego plecy. Ładnie pachniał, to działało na mnie kojąco i nawet nie wiem kiedy znowu zasnąłem.


Obudziłem się wtulony w klatkę piersiową Katsukiego, który bawił się moimi włosami.

Podniosłem głowę, żeby na niego spojrzeć. Miał wielkie wory pod oczami, pewnie nie spał całą noc. No cóż, nie moja wina., nie mój problem...

-Dzień dobry Kacchan-uśmiechnąłem się uroczo i usiadłem. Rozciągnąłem się jak co rano i wstałem, żeby się ogarnąć. Spojrzałem przelotnie na zegarek. - Cholera, już 8! Znowu się spóźnimy.

-Nie ma lekcji Deku, do końca tygodnia klasa nie ma zajęć przez Urarake.

-AAA, no tak, zapomniałem!-zaśmiałem się i wyjąłem czarne ciuchy z szafy. W końcu ja też jestem pogrążony w żałobie.- Spróbuj się jeszcze zdrzemnąć Katsuś, widać, że nie spałeś.-Puściłem mu oczko i poszedłem do łazienki. 

Przynajmniej w małym stopniu doprowadziłem się do porządku i zszedłem na dół, gdzie była już spora część klasy. 

-Cześć wszystkim.- Uśmiechnąłem się przyjaźnie, ale nie chciałem przesadzić z entuzjazmem, mimo, że w środku miałem ochotę skakać i tańczyć. Mam dzisiaj taki dobry humor...

Poszedłem do kuchni i nalałem sobie wody do kubka. Usiadłem na kuchennym blacie i obserwowałem rówieśników. nie wyglądali na załamanych. Byli...przygnębieni i cisi. Ma to swoje dobre strony. Nawet Iida nie przyczepił się do tego gdzie siedzę. Posłał mi tyko zrezygnowane spojrzenie. 

Kiedy dokończyłem pić i oceniać innych, umyłem po sobie kubek i udałem się do wyjścia.

-Gdzie idziesz Midoryia?-zapytał czerwonowłosy, kiedy zakładałem buty. 

- Nie lubię bezczynnie siedzieć, szczególnie w takiej sytuacji, więc pomyślałem, że wypad na miasto jest dobrym pomysłem.-mruknąłem bez szczególnego zainteresowania rozmówcą.

-Możemy iść z tobą?-podbiegł Denki i patrzył na mnie sarnimi oczami. Uśmiechnąłem się przyjaźnie.

-Nie.-powiedziałem z przesadnym optymizmem.

-No weź, nigdy nie chcesz z nami wychodzić! Teraz potrzebne nam zajęcie...-Dodała Mina, która nie wiadomo skąd się wzięła.

-Powiedziałem n i e. Jak potrzebujecie zajęcia, to pomęczcie sobie kogoś innego. Tylko lepiej nie Bakugo, bo śpi u mnie w pokoju. Nie mógł w nocy spać-Wszyscy popatrzyli na mnie z wytrzeszczem. To było co najmniej dziwne. Kirishima poczerwieniał na twarzy.

-Dlaczego poszedł akurat do ciebie? Ja też jestem jego przyjacielem, a mój pokój jest bliżej.-oburzył się czerwonowłosy.

-Ale ja nie jestem jego przyjacielem Kiri-puściłem mu oczko z zadziornym uśmieszkiem

-Czekaj...co?- procesor Denkiego nie nadążał, a Mina zaczęła piszczeć. Twarz Kirishimy przybrała kolor jego włosów, na co w duchu się zaśmiałem.

-Nic, nic.-machnąłem ręką i już chciałem wyjść, ale poczułem rękę na ramieniu, która mocno mną szarpnęła.

-Kim dla siebie jesteście?..-zapytał cicho, ale niby groźnym głosem. Usłyszałem jak ktoś schodzi po schodach, a dzięki treningom, szybko rozpoznałem kroki Bakugo.-Chcę to usłyszeć...-warknął. Wszyscy dookoła zamilkli. Ręka czerwonowłosego lekko drżała. Wyglądał jakby chciał mi przywalić, ale wiedziałem, że tego nie zrobi. To było, aż zbyt oczywiste, w końcu niby jesteśmy "kumplami", a dla tego idioty jest to dość ważne. 

-Kirishima? Co ty robisz z Deku?-Chłopak drgnął na głos blondyna i od razu mnie puścił. Wkopał się swoją mową ciała. Nie wydaje mi się, żeby w ogóle planował coś mi zrobić...ale tak wyglądał, więc to już jego problem.-Zostaw go i odsuń się.-warknął, a czerwonowłosy od razu wykonał jego polecenie.

-Spokojnie Kacchan, tylko rozmawialiśmy.- Starałem się wyglądać na zmieszanego. Blondyn podszedł do mnie i objął ramieniem. Popatrzył wymownie na Kirishime, a ten tylko przytaknął i posłał mi jakieś dziwne spojrzenie. Nie wiem co chciał mi przekazać....i mam to gdzieś!

-No ja myślę.-mruknął i zaczął zakładać buty.

-Idziesz gdzieś?-zapytałem zaskoczony.

-Oboje idziemy.-złapał mnie za rękę i wyprowadził z domku.-To gdzie idziemy?-zapytał bez zainteresowania. Zachichotałem i splątałem nasze palce.

-Do baru.-odpowiedziałem z uśmiechem. Jednak mój optymizm zmalał, kiedy zorientowałem się, że ktoś nas śledzi. Co więcej są w tym bardzo słabi.

Szliśmy przez miasto, a Nikt z Bakusquadu nie potrafił wtopić się w tłum...żałosne. Zatrzymałem się przy budce z dango i popatrzyłem wymownie na blondyna. Ten kupił dwie sztuki i chciał ruszyć dalej, jednak ja złapałem go za rękę i przyciągnąłem do siebie i złączyłem nasze usta w pocałunku, który ten od razu odwzajemnił. Przez zamknięte powieki zobaczyłem błysk lampy błyskowej w z telefonu i usłyszałem dźwięk robienia zdjęć. Kto robi zdjęcia z fleszem o takiej porze dnia? Nie ma nawet południa! Odsunąłem się od Kacchana z niewinnym uśmieszkiem i udaliśmy się dalej. Ci, którzy nas śledzili, dali sobie spokój, za to nasze telefony zaczęły wibrować. Nie minęła minuta, a zdjęcie znalazło się na grupie klasowej i ludzie zaczęli wygłaszać swoje opinie i życzyli nam szczęścia. 

-Czyli oficjalnie jesteśmy parą-zaśmiałem się wyrzucając patyczek od przekąski.

-Mówiłem ci już, że jesteś tylko mój.-stwierdził i objął mnie ramieniem. Zaczerwieniłem się lekko i skręciliśmy w boczną uliczkę...



Zagubiony-Villain Deku(bnha)Where stories live. Discover now