19. Wpadłeś Deku.

2.1K 202 57
                                    

no i jestem w dupie.

-Co ty pieprzysz Kacchan?- zaśmiałem się jak z dobrego żartu.-Brałeś coś i się nie podzieliłeś? No wiesz co?- Lekko szturchnąłem go w ramie.

-Wpadłeś Deku.-jego pełen powagi wzrok nabrał żalu... i w tym momencie, mnie, bezdusznego morderce, złapały pierwszy raz od dziesięciu lat wyrzuty sumienia. Nienawidzę tego uczucia. Nie mogę wtedy kłamać tak dobrze jak zazwyczaj. Ale czemu teraz? To przez Katsukiego?

Zeskoczyłem z biurka i wziąłem do ręki plecak. 

-Słucha Kacchan, ja nie wiem co w tej twojej główce siedzi, ale powinieneś to leczyć.-prychnąłem.

-Dyrektor, Aizawa, All Might, Hitoshi i ja wszystko wiemy.-zatrzymałem się przy drzwiach.-Ale tylko ja wiem, że mimo tej całej amnezji, wiesz już kim jesteś.-Idiota. 

Zaśmiałem się ponuro i odwróciłem w jego stronę z kamienną twarzą.

-Kacchan-uśmiechnąłem się delikatnie.-Skoro wiesz...-powoli do niego podchodziłem.-To powinieneś uciekać, nie sądzisz?- Blondyn wyraźnie się spiął, ale spanikował.-Jesteś świadkiem.-wyciągnąłem z kieszeni nóż i wciąż powolutku pokonywałem dzielącą nas odległość.-Każdy złoczyńca wie, że trzeba pozbyć się światków-zaśmiałem się przystawiając Bakugo nóż do gardła. Ten tylko patrzył mi w oczy. Nie bał się, jego wzrok był taki spokojny, jednak czujny, z odrobiną wiecznie obecnej złości, która w tej chwili była ledwo zauważalna.-Nie boisz się, niewygodny świadku?

Katsuki delikatnie, prawie niezauważalnie się uśmiechnął, a jego wzrok...teraz było tam zrozumienie, współczucie, coś co widziałem do tej pory tylko u jednej osoby...Pamiętam. Pamiętam tamte złote tęczówki pełne szaleństwa i ekscytacji. pamiętam ją, moją kochaną Toge... 

Głowa zaczęła mnie boleć, a łzy napłynęły do oczu. Obrazy wróciły i wypełniły puste miejsca z których wcześniej zniknęły wspomnienia. Te oczy... nie mogłem pozbyć się ich z głowy, teraz były inne, były smutne, bez tego blasku, patrzyły na mnie jej martwe oczy, a w tle słychać było śmiech bohatera nr. 1.

-Izuku?-w jego głosie był niepokój. Łzy spływały mi po policzkach. Wolałbym tego nie pamiętać. Nie, powinienem wiedzieć i zemścić się na tym pseudo bohaterze.-Wszystko w porządku?

-Nic nie jest w porządku!-zrobiłem krok w tył.-On ją zabił! Nawet nie próbował jej uratować i wsadzić za kratki! Zabił ją, a potem próbował zabić mnie! To nie jest bohater, bohaterowie nie istnieją!- ciężko mi się oddychało, a serce znacznie przyśpieszyło. Ale czy serce w kawałkach w ogóle może jeszcze bić?- Mojej mamie też nikt nie pomógł!-dławiłem się własnymi łzami. Czy to jest właśnie atak histerii?- Liga to była moja jedyna rodzina! Tylko oni mnie wspierali, a Himiko...ona mnie rozumiała, pomagała, rozmawiała...kochała mnie, a ja ją. A teraz ją też straciłem, przez tych jebanych bohaterów.-Nie miałem już siły krzyczeć. Ból głowy coraz mocniej dawał o sobie znać. Zakręciło mi się w głowie, Kacchan mnie złapał ratując przed upadkiem. Usiedliśmy na łóżku i blondyn zaczął mnie uspokajać. - Boli mnie głowa...

Moje zachowanie musiało śmiesznie wyglądać. Jakbym był jakiś niezrównoważony, czy coś.

-Chcę ci pomóc.-szepnął głaszcząc mnie po głowie.

-Mi się nie da pomóc. Sam do tego wszystkiego doprowadziłem, a teraz nie da się tego  naprawić. Złoczyńca już na zawsze pozostanie zły. Można udawać, starać się, zapomnieć o tym co było, ale to niczego nie zmieni. 

-Sam może nie dasz rady, ale pomożemy ci, masz szansę na nowe życie Deku.-zaśmiałem się cicho

-Tylko że ja nie chce pomocy Kacchan...-szepnąłem patrząc w oczy blondyna.-Sam przyznaj, jestem zajebistym złoczyńcą. Wszyscy się mnie boją, nikt mi nie podskoczy. Zamierzam zdeptać to miasto,a potem cały świat.-odwróciłem od niego wzrok.-Teraz od ciebie zależy co będzie dalej.

Może udawać, że nic nie wie i milczeć, przyłączyć się do mnie, lub wydać na siebie wyrok śmierci...

-Nie mogę cię znowu stracić Deku-westchnął- Jestem z tobą i teraz razem siedzimy w tym gównie. 

-Dlaczego to robisz Bakugo?- nasze spojrzenia znów się spotkały.

-Chyba...po prostu cie kocham Midoryia.

Nic już nie powiedziałem, tylko się w niego wtuliłem. Tamtego dnia nie poszedłem do szkoły.

Spędziłem cały dzień sam w pokoju, zastanawiając się czy dobrze zrobiłem i starając się uporządkować powracające wspomnienia. Muszę mieć jakiś plan B, jakby Kacchan mnie zdradził...chociaż nie, on by tego nie zrobił. Ufam mu.

Ale muszę przyznać, że miałeś rację Kacchan. Nigdy nie zostanę bohaterem.

Zagubiony-Villain Deku(bnha)Where stories live. Discover now