2.

2.8K 196 143
                                    

  Rin czuł, że pieczęć jest na skraju wytrzymałości. Nie ukrywał przed sobą swojego podekscytowania. Owszem używał już ognia w treningach, ale to był tylko ułamek jego mocy. Szedł właśnie jedną z mniej uczęszczanych ulic, gdy do jego uszy dobiegł czyjś śmiech. Idąc tym tropem dotarł pod most od autostrady. Widział pod nim trójkę nastolatków w jego wieku. Przypomniał sobie, że to z nimi ostatnio miał jakieś utarczki. Postanowił nieco ich sprowokować przechodząc tuż przed ich oczami. Gdy tylko ruszył przed siebie kątem oka dostrzegł zmianę w ich zachowaniu. Zaczęli się mu przyglądać po czym zapewne szef grupy krzyknął w jego kierunku.

- Ej Okumura! Nie jesteś zbyt inteligentny, co nie? – oznajmił podchodząc do Rina i łapiąc go za przód koszuli. – Nie wiesz, że to nasz teren? A może życie ci nie miłe? – kontynuował chłopak z kpiną w głosie.

- O co ci chodzi?! – wrzasnął Rin wiernie odgrywając swoją rolę. – To miasto nie należy do was a ja będę chodził gdzie chce!

- Naprawdę? Chyba czegoś nie zrozumiałeś – stwierdził z udawanym żalem. – Chłopaki bieżcie go!

  Już po chwili Rin był trzymany przez dwóch nastolatków. W parę sekund został powalony na ziemię. Przeklęte ludzkie ciało, wyklinał w myślach Rin. Nienawidził tej swojej słabości. Wiedział jednak, że po użyciu Kurikary będzie znacznie silniejszy. Dwóch oprawców przekręciło go na plecy przytrzymując jego nogi i ręce. Zaraz przed nim stał szef bandy z rozżarzonym do czerwoności metalowym prętem.

- Może to cię nauczy trochę szacunku – powiedział dziwnie innym głosem zbliżając pręt do twarzy Rina. Jest opętany, pomyślał Rin, to by wyjaśniało tą jego brutalność. Wcześniej taki nie był.

- Nie sądzisz, że to przesada? – zapytał jeden z przytrzymujących do nastolatków.

- Właśnie posuwasz się za daleko – stwierdził ten drugi.

- Jeśli się boicie możecie uciekać – oznajmił opętany chłopak a na jego głowie zaczęły pojawiać się rogi. Podszedł on do leżącego Rina. Złapał go za koszule i rzucił z niezwykłą siłą o ścianę z blachy. Po uderzeniu powstało solidne wgniecenie.

- Co jest do... ? – chciał zapytać Rin wciąż grając swoją rolę. Nie udało mu się dokończyć, ponieważ musiał uniknąć rozgrzanego pręta. Dwóch chłopaków już dawno uciekło, a on został sam na sam z demonem nie mogąc się nawet bronić.

- Uważaj Rin! – rozległ się krzyk i dźwięk strzału z pistoletu. Rin mógł zobaczyć jak pocisk trafia demona w rękę z prętem. Tym który strzelił był Shiro. Podbiegł on szybko do leżącego chłopaka i poderwał do na nogi. – Szybko to go na długo nie powstrzyma! – strzelił w demona jeszcze kilka razy po czym zaczął ciągnąć Rina za rękę.

- Co to... do cholery było! – wykrzyknął chłopak udając przerażonego i zszokowanego biegnąc za starszym mężczyzną.

- To był Astaroth, Król Zepsucia i jeden z władców Gehenny – wyjaśnił mężczyzna dalej biegnąc przed Rinem. – Wchodź po tej drabinie – dodał sam zaczynając się wspinać. Astraoth , zdziwił się Rin, jeśli każdy z moich braci ma podobny charakter to życie z nimi może być męczące. Gdy tylko weszli na dach Shiro zaczął biec przed siebie a Rin automatycznie podążał za nim. W około zaczęły pojawiać się Ghule i Ogary, które egzorcysta starał się szybko eliminować. – Musimy dotrzeć do klasztoru przed zmrokiem. W nocy są silniejsze!

- Ale czym one kurna są?! – dopytywał się Rin.

- To są demony. A Astaroth jest jednym z ich Królów. Przybył po ciebie.

- Ale po co! – grał dalej młodszy.

- Jesteś jednym z nich a przynajmniej po części – oznajmił nazbyt spokojnie. – Jesteśmy blisko celu skacz za mną – dodał zeskakując z dachu na pobliską drabinę. Rin szybko powtórzył ten wyczyn i biegł dalej za swoim opiekunem. Zaraz za zakrętem Rin mógł dostrzec klasztor i dwóch mężczyzn przy bramie. – Kyodo, Maruta! Wszystko gotowe?

Władca Demonów | Ao no Exorcist  -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz