Rin czuł się jakby pływał w wodzie. Otworzył powoli oczy, jednak jedyne co ujrzał to ciemność. Czuł jak powoli spada w dół. Zastanawiał się co się z nim stało. Pamiętał, jak został powalony. Pamiętał jak ojciec go opętuje. Później przypomniał sobie niewyobrażalny ból w piersi i zrozumiał co się stało. On umierał... Szczerze to nie dziwił się temu. Calibur zablokował jego regenerację i najzwyczajniej w świecie się wykrwawiał. Jednak nagle przypomniał sobie swoje cele.
- Ja nie mogę teraz umrzeć... Nawet jeśli się odrodzę to nie wiem kiedy... - warknął i próbował wypłynąć na powierzchnię. Niestety nie udało mu się i po paru minutach szamotaniny przestał się ruszać. - Ja... nie chcę... - wyszeptał cicho. Nie mógł uwierzyć, że umrze w taki żałosny sposób.
- A czy ktoś powiedział, że umrzesz? - zapytał głos zza jego pleców. Białowłosy niemal natychmiast odwrócił się kierując wzrok na "dno" zbiornika, w którym teraz pływał. Jakieś dwa metry pod nim dryfował chłopak w jego wieku. Jego oczy były zielone, jednak nie szmaragdowe jak u Neo z przebłyskami brązu. Jego ciemno brązowe i przy okazji lekko przydługie włosy falowały w dziwnej cieczy czasami zasłaniając oczy. Ubrany był z zwykłą jasno szarą bluzę i piaskową koszulkę. Spodnie natomiast miał ciemno szare.
- Co masz na myśli i kim jesteś? - mruknął zaskoczony Rin mając dziwne przeczucie, że już miał podobną sytuację w swoim życiu.
- Moje imię i tożsamość nie mają znaczenia. A na myśli mam dokładnie to co powiedziałem - stwierdził tajemniczo i pstryknął palcami. Demon nagle poczuł, że ciecz znika a zastępuje ją twarda kamienna podłoga na której z hukiem wylądował.
- Co do...?! - wykrzyknął, jednak szybko umilkł, gdy zobaczył gdzie się znajdują. Spojrzał z niezrozumieniem w zielone oczy. Chłopak na jego spojrzenie lekko westchnął i pomógł mu wstać. - Dlaczego tu jestem?! Przecież byłem w Assiah! - wysyczał trochę za głośno. Brunet nieco się skrzywił na jego ton.
- I nadal tam jesteś. To co teraz widzisz... to swego rodzaju wizja. Różnica polega na tym, że pokazuje ona zdarzenia na bieżąco - mruknął cicho chłopak. - Widzisz tę pieczęć? Siódmą pieczęć której nie mogłeś złamać? - zapytał wskazując na odpowiednią część wrót.
- Tak... Co to ma do rzeczy?! - krzyknął zirytowany a jego ciało pokryły płomienie. Tajemniczy brunet nic sobie z tego nie robiąc zaczął podchodzić do wrót. Z każdym jego krokiem pieczęć zaczynała bardziej pękać wydając coraz głośniejsze odgłosy.
- "U Twórcy pomocy szukaj, bo to co chcesz zdobyć należy do niego" - zacytował stając metr przed wrotami. - Wiesz do czego odnoszą się te słowa? - zapytał nie odwracając się do białowłosego.
- N-nie... - mruknął Rin marszcząc brwi i przygaszając nieco swoje płomienie. Chłopak na jego słowa uśmiechnął się z politowaniem, czego demon oczywiście nie widział. Po chwili jego twarz nieco spoważniała.
- Tę pieczęć nałożył Neo na rozkaz Twórcy... - oznajmił spokojnie brunet. Rin chciał się wtrącić, jednak ten nie dał wejść sobie w słowo. - Pragniesz mocy nieskończonej... Tylko ja ją posiadam. Nikt z tego świata nie osiągnie mojego poziomu, jednak mogę sprawić, że staniesz się niewyobrażalnie potężny - zaczął szokując tym białowłosego. - Nadszedł czas, abyś zdobył swoją prawdziwą moc. Tę którą ci przeznaczyłem - dodał z mocą i zrobił ostatni krok w przód. Dotknął pieczęci, która pękła pod jego dotykiem.
Efekt był natychmiastowy. Skrzydła bramy otworzyły się błyskawicznie i z hukiem uderzyły w ściany komnaty. Fioletowo-czarny płomień pognał w kierunku Rina i oplótł go zastępując ten błękitny. Demon niemal od razu poczuł przypływ mocy. Ogromnej mocy. W porównaniu z tym przemiana w demona nic nie znaczyła. Tutaj czuł się jakby mógł wszystko. Nie był to jednak koniec niespodzianek.
![](https://img.wattpad.com/cover/186790831-288-k66708.jpg)
YOU ARE READING
Władca Demonów | Ao no Exorcist -Zakończona-
FanfictionRin w wieku sześciu lat gubi się w lesie i spotyka demona, który wyjawia chłopcu jego prawdziwe pochodzenie. Rin na początku podchodzi do tego z dystansem i nieufnością, jednak z czasem przekonuje się, że nieznajomy ma racje. Jak potoczą się losy mł...