Część 13.

1 0 0
                                    


Nie chcę, tylko z przymusu żyć.

Z opuszczoną głową.

Bez sprzeciwu słuchać, jak wiele mam w sobie win.

Nie widzę w sobie, tych wszystkich wad.

Oczy zamykam.

Czuję każde bicie swego serca.

I tym mocniej dostrzegam,

jak wiele tracę z siebie.

Każdego dnia.

Gdzie się podziały, wszystkie me odepchnięte uczucia.

Mijasz mnie, każdego dnia.

Lecz, czy dostrzegasz jak jestem zagubiona,

choć do Ciebie się uśmiecham.

Przestań bez słowa mnie mijać.

Nie chcę być dłużej niezauważana.

Oczy zamykam.

Czuję, każde bicie swego serca.

Staram się odzyskać, odepchnięte uczucia.



Dzień 13.


- Cześć. -powiedziałam na przywitanie, jak zawsze, gdy wchodziłam do pracy.

Zero odpowiedzi.

Dużo dzisiajpracy? - zapytałam, nieco zestresowana.

Nadal cisza.

Słychać byłojedynie stukot palców o klawiaturę komputerów.

Odkąd tylkozaczęłam pracę w wydawnictwie, byłam bardzo z siebie dumna ipewna, że teraz, tym bardziej los się do mnie uśmiechnie. Miałamjuż wszystko; wspaniałego narzeczonego, rodzinę, przyjaciół,wymarzoną prace. W tamten dzień było jednak zupełnie inaczej.

- Czemu, oni nicnie odpowiadają?

Pewnie są namnie źli.

Ale co złegopowiedziałam, lub zrobiłam?

Nie pamiętam.

Będzie lepiej,jeśli sobie pójdę.

Tak, zdecydowaniebędzie lepiej. - myślałam intensywnie, coraz bardziej sięzałamując.

- Zrobię sobiechwilę przerwy, dobrze? - zapytałam, nagle wstając z fotela. I taknie byłam w stanie siedzieć w miejscu.

- Jak chcesz. -zabrzmiała, boleśnie zdawkowa odpowiedź, drugiego redaktora.

- Ale co ja mamteraz zrobić?

Może faktyczniepójdę na przerwę, a jak wrócę powinno być lepiej.

Tak jakzaplanowałam, tak też zrobiłam i przeszłam do bufetu. Przy jednymze stolików siedziała moja najlepsza koleżanka z pracy.

- Cześć Sylwuś.Fajnie, że Cię widzę. Co u ciebie? - powiedziałam tak życzliwie,jak tylko potrafiłam, podchodząc do jej stolika.

- Cześć Kinga.Wszystko w porządku. - odpowiedziała, ale niechętnie i spojrzałana mnie krzywo.

Nikt mnie tu jużnie lubi. Nawet Sylwia. Na pewno będzie tak jak w liceum i znówbędą mówić, że jestem natrętna. Ale co ja im złego zrobiłam?

Powstrzymującpłacz ostatkiem sił zeszłam do łazienki, by tam dać upust swoimemocjom.

Na szczęścienikt mnie nie widział i nie słyszał jak płaczę. Po dłuższejchwili otarłam i przemyłam zapłakaną i zaczerwienioną twarz.Wówczas mogłam wrócić do swoich obowiązków.


365 powodów, by zostać. Wersja druga, poprawiona.Where stories live. Discover now