Część 17.

2 0 0
                                    


Wznieśćsię ponad mur niepowodzeń.

Pozostawićza sobą ślady łez.

Zrzucićciężar cierpień.

Znaleźćspokój duszy.

Towszystko czego szukałam i dzięki tobie uzyskałam,

Dostałamnawet więcej, bo dzięki Tobie zagoiło się me złamane serce,

Dwaspojrzenia.

Dwabijące dla siebie serca.

Dwaduszy brzmienia to wszystko, co mamy,

leczto nam wystarczy, aby zapomnieć o codzienności.

Jesteśdla mnie jak pierwszy dziecka śmiech.

Jakpowietrze pozwalające złapać wdech.

Nadajeszmemu życiu sens.

Jesteśczęścią mnie.

Komponujemysię nawzajem.

Dzień17.



- Już otwieram.Zawołałam z salonu, zmierzając w stronę drzwi wejściowych, gdytylko usłyszałam dzwonek.

- Dzień dobry.Przesyłka dla pana Szymona Zdanowskiego. Zgadza się? - wypowiedziałkurier, uśmiechając się grzecznościowo. Na co tylko zamrugałam zzaskoczeniem, ponieważ, nie miałam pojęcia, co też nie mającywcześniej przede mną tajemnic narzeczony zamówił.

- Tak, to ja.Proszę wnosić.- zarządził Szymon, pojawiając sięniespodziewanie za mną.

Co, to takiego-zapytałam, ze zdziwieniem przyglądając się ogromnemu czemuś,przykrytemu płachtą i zajmującemu znaczną część salonu.

Przygotuj się. Bo oto przed Tobą. Nasz własny fortepian.- zawołał, z rozmachem, odrzucając materiał i ukazując przykryty nim instrument.

To prezent dla nas obojga, z okazji rocznicy. Od teraz wspólnie będziemy mogli komponować niezapomnianie piosenki. Tak jak tego pragnęłaś.

- Dziękuję,jesteś kochany.- wyznałam, zarzucając Szymonowi ręce na szyję.Przez co o mało się nie wywrócił, przygnieciony moim ciężarem.- Czy możemy, go wypróbować, dodałam po chwili.

- Oczywiściekochanie, po to jest, by na nim grać.

Usiedliśmy na przeciwko klawiszy i Szymon dotykając ich wydobywał z instrumentu najwspanialsze dźwięki. Słuchałam go w zamyśleniu, aż przyszły mi na myśl słowa do jego melodii, które natychmiast musiałam wyrazić.

Pragnęza Tobą iść.

Lecznie muszę za tobą biec.

Podążaszprzed siebie powoli.

Bymmogła Cię dogonić.

Niespoglądasz w dal.

Woliszpatrzeć na moją twarz.

Nieodliczasz rozłąki dni.

Woliszmyśleć o tych dniach, które są naszymi.

Zawszeznajdę dla siebie miejsce w sercu Twym.

Odpoczątku wiem, że jesteś tym właściwym.

Czujęsię pewniej.

Bowiem że od razu Cię zobaczę po otwarciu drzwi.

Iprzywitasz mnie uśmiechem.

Nawetuściśnięcie dłoni mi wystarczy.

Najważniejsze,że tak blisko jesteś ty.

Przestałamw samotności przeżywać kolejne dni.

Nieczuję się niedoskonała.

Odkądjesteś w życiu mym.

DlaCiebie naprawdę jestem kimś.



Tak oto wspólnieskomponowaliśmy naszą pierwszą piosenkę.


















365 powodów, by zostać. Wersja druga, poprawiona.Where stories live. Discover now