18.

313 30 0
                                    

Gdyby była kimś innym, krzyczałaby. Ale nazywa się Freddie Lounds, robi więc zdjęcia, sporządza zwięzłą, sensacyjną notatkę i w końcu dzwoni po Jacka Crawforda. Czekając na jego przyjazd, wstawia zdjęcia i artykuł do rubryki w TattleCrime. Pracuje na laptopie w sypialni, ponieważ nawet pomimo swej ambicji nie może się zdobyć na przebywanie z tym w jednym pomieszczeniu.
Kiedy Jack zjawia się w towarzystwie Price'a, Zellera i dwóch groźnych mężczyzn w kurtkach FBI, wygląda w oczach Freddie gorzej niż kiedykolwiek, a po tym, jak pokazuje mu, co znalazła w pokoju dziennym, zaczyna wyglądać jeszcze gorzej.
 ― Mój Boże! ― wykrzykuje Price. ― I nic nie słyszałaś?
 ― Ludzie często pytają mnie, jak śpię. Odpowiedź brzmi: głęboko ― mówi Freddie.
Zeller posyła jej zabójcze spojrzenie. Dziennikarka odpowiada mu złośliwym uśmieszkiem i po chwili mężczyzna na powrót spogląda w wizjer aparatu, następnie robiąc kilka zdjęć pod rząd.
Freddie nie zna ofiary i bardzo się z tego powodu cieszy. Trudno jest określić wiek nieboszczyka po tym, co z nim zrobiono, ale jest to z pewnością biały mężczyzna. Gdyby miała zgadnąć, dałaby mu trzydzieści, czterdzieści lat. Za życia pewnie dobrze się trzymał, ale siedząc po śmierci na jej kanapie nie wygląda już tak, jak chciała tego natura.
 ― Ciało mężczyzny prawdopodobnie zostało przepołowione pośmiertnie ― dyktuje Zeller. ― Wydaje się, że przyczyną śmierci były rany zadane nożem, jedna w mięśniu najszerszym grzbietu, a druga w poprzek szyi. Można podejrzewać, że do przecięcia zwłok użyto jakiegoś rodzaju piły stołowej. Podobnie jak w przypadku Beverly. ― Zeller przełyka ciężko ślinę. ― Ciało zszyto za pomocą czerwonych szwów. Z chirurgiczną precyzją.
 ― Przypomina wam kogoś? ― pyta Jack. ― Trudno stwierdzić przez te... ― Wykonuje gest sugerujący ogólny stan pozszywanych zwłok. Dramatyczna linia biegnąca od granicy włosów aż do krocza utrudnia rozpoznanie twarzy. Ciało jest czyste, niezakrwawione, tylko nić bije po oczach szkarłatem. Skóra zdążała posinieć. Wciąż jednak... ― Wydaje mi się, że gdzieś go widziałem.
 ― Zbadam odciski i zobaczymy ― świergocze nieadekwatnie zadowolony Price.
 ― Tak zrób. ― Głos Jacka jest znacznie mniej wesoły. ― Zeller, chcę dostać kopie tych zdjęć najszybciej, jak to możliwe. Muszę z kimś porozmawiać.
Okaleczony nieboszczyk, milczący i niewzruszony, wciąż przyciąga wszystkie spojrzenia w wypełnionym napięciem pokoju.
 ― Ciekawe, jakiego narządu nie znajdziecie, gdy go otworzycie ― mówi w zadumie Freddie. ― Tak jak ja dobrze wiecie, kto za tym stoi. Wasz pies okazał się wilkiem, Jack.
Po tych słowach atmosfera w pokoju staje się gęsta jak smoła. Jack napina mięśnie pod mundurem, a Prince i Zeller przerywają swoje zajęcia, żeby popatrzeć na dziennikarkę.
 ― Właśnie tak napisze Tattler?
 ― Już napisał ― odpowiada Crawfordowi Freddie. ― Na portalu. Wersje papierowe pojawią się jutro, ale przypuszczam, że i tak doskonale się sprzedadzą.
 ― Na twoim miejscu zastanowiłbym się, dlaczego cię wybrali ― ostrzega Jack z wymuszonym spokojem, ledwie panując nad furią. ― Dlaczego akurat ty miałaś podziwiać kolejną przemianę.
Freddie uśmiecha się ze spokojem, patrząc, jak mięśnie szczęki Jacka drgają niekontrolowanie.
 ― Nie boję się, Jack. Dobrze wiem, dlaczego mnie wybrali. Podejrzewam, że ty też wiesz. Ale jeśli potrzebujesz dodatkowej opinii, droga wolna, idź, zasięgnij jej. A kiedy już to zrobisz, spróbuj w końcu ich powstrzymać, bo oboje wiemy, co to oznacza. Oni nie przestaną.

Jak powietrze (HANNIBAL, Hannibal x Will, +18)Where stories live. Discover now