Rozdział 4

6.3K 290 157
                                    

Jeongguk podniósł delikatnie śpiącą hybrydę, nie mogąc się nadziwić, jak leciutka ona jest. Wcześniej położył na nim swoją marynarkę, aby choć trochę uchronić go przed zimnem.

Bał się trochę, że przez wgapianie się w jego śpiącą twarzyczkę potknie się o coś, ale odwrócić wzroku nie potrafił. Nigdy nie miał kogoś tak uroczego w swoich rękach, jednak wiedział, że wszystko się zmieni, gdy ten mały buntownik się obudzi.

Ułożył go wygodnie na tylnych siedzeniach samochodu, zabezpieczając pasami na wszelki wypadek. Ustawił lusterko tak, aby nie mógł w nim oglądać Yoongiego, ponieważ nie chciał spowodować wypadku.

Droga do domu nie zajęła im długo, o tej porze ludzi siedzieli już w domach.

Nie prostym zadaniem było też otworzyć drzwi zamknięte na klucz z mniejszym na rękach. W końcu udało się, dzięki czemu, nie dbając nawet o zdjęcie butów, wszedł do salonu, gdzie na kanapie ułożył te drobne ciałko. Poszedł szybko po jakiś koc, aby go przykryć. Wybrał pierwszy z brzegu, a konkretnie różowy, który używała zwykle jego dziewczyna, będąc u niego.

Krótkie spodenki i za duża bluzka to nie jest najlepszy strój, gdy zaczyna robić się zimno...

Postanowił, że poczeka, aż Yoongi się obudzi i wtedy zrobić mu jeszcze ciepłą kąpiel.

Chcąc nie chcąc, musi się umyć...

Przez ten czas, gdy hybryda smacznie sobie spała Jeongguk poszedł do swojej sypialni przebrać się w domowe ubrania. A mianowicie białą koszulkę, czarne dresy i białe skarpetki. Od razu wyciągnął ubrania na zmianę dla młodszego. Widział, że będą na niego za duże, ale nie miał nic mniejszego.

Troszeczkę poddenerwowany pobiegł do pokoju gościnnego, gdzie zaczął przygotowywać pokój dla młodszego. Chciał zapewnić mu jak największy komfort pobytu tutaj, bo w końcu znalazł się tu wbrew własnej woli. Na koniec już na spokojnie poszedł rozpakować swoją torbę z pracy. Zatrzymał się na chwilę, w rękach trzymając to czarne pudełko od Namjoona. Doskonale zdawał sobie sprawę, jaka jest jego zawartość, ale prychnął tylko, rzucając je niedbale do jakiejś szafki.

Nie użyje przecież takiej rzeczy na nim! To nieludzkie!

W tym samym momencie usłyszał głośny stukot na parterze domu. Jak poparzony rzucił się na schody, w szaleńczym tępię, przybiegając do salonu. Zobaczył skołowanego Yoongiego leżącego na podłodze, a przy okazji zaplątanego w różowy koc, który dał mu wcześniej.

Jego skołowanie zamieniło się w morderczy wzrok, gdy tylko zauważył Jeongguka, który patrzył na niego przejęty.

Kociak pozbierał się z podłogi najszybciej, jak potrafił, stając na równe nogi. Zrobił dwa kroki w tył dla własnego bezpieczeństwa. Był gotowy do ataku w każdej chwili, nie zważając na swoje szanse w walce ze starszym.

-Gdzie ja jestem?! -warknął nieprzyjemnie, rozglądając się trochę, ale tak, aby nie stracić Jeona z oczu.

-Jesteś u mnie w domu, spokojnie. Nie chce zrobić ci krzywdy. Z tego, co wiem, to wytłumaczyli ci wszystko, prawda? -zaczął spokojnie, wystawiając ręce w obronnym geście. Pragnął, aby mniejszy przekonał się do jego dobrych zamiarów.

-Nie mam zamiaru siedzieć tu z tobą przez dwa miesiące! -zacisnął pięści wyraźnie zdenerwowany. Jeongguk nie wiedział do końca co zrobić w takiej sytuacji. Nie był kompletnie przygotowany na takie rzeczy w ten początkowo spokojny dzień. Westchnął ciężko, robiąc krok w przód.

-Słuchaj, dla mnie ta sytuacja też jest nowa i przerażająca nawet bym powiedział. Dowiedziałem się o tym wszystkim dopiero rano, ale jeśli będziemy współpracować, to te dwa miesiące szybko zlecą i będziesz mógł wrócić do laboratorium, jeśli tego właśnie chcesz. Dostaniesz własny pokój i postaram się zapewnić ci jak największy komfort z pobytu tutaj. -postarał się, aby jego tonacja brzmiała przekonująco. Nie chciał, aby pobyt tu miał być dla Yoongiego karą albo czymś gorszym.

Czego się boisz, kotku? (Yoonkook)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz